Ciekawostki, plotki, fakty, dowcipy
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114944,14845757,_Bitwa__w_ktorej_nie_chcielismy_walczyc___Maz_fotograf.html?i=0
i jeszcze tu:
http://kultura.wp.pl/gid,16116492,galeria.html?T%5Bpage%5D=1&ticaid=111922
Mocny materiał, ale wydaje mi się że bardzo wartościowy i poruszył mnie do tego stopnia, że pozwoliłem sobie w przededniu święta zmarłych wyskoczyć z takim wątkiem, który zmusza do refleksji i zatrzymania się na chwilę w tej codziennej walce szczurów. Ciężko o dobry dokument w tej całej papce seksistowsko-pudelkowo-internetowej.
W pierwszej chwili pomyślałem, że gość jest sado-macho. Fotografować umierającą na swoich oczach żonę? A może to chwyt marketingowy do wypromowania książki? NIC BARDZIEJ MYLNEGO. To jest siła. Trzeba mieć charakter ze stali aby takie coś udźwignąć.
Jak ja bym się zachował w takiej sytuacji? Czy miał bym siłę udźwignąć aparat, nadusić spust migawki? Wątpię.
Na tych zdjęciach poza walką, poza bólem, widać przede wszystkim wielką miłość. Moim zdaniem te fotografie są genialne.
Życie czasami kopie nas w tyłek – czasami niesprawiedliwie, niezasłużenie.
Polecam ten materiał wszystkim załamanym i zrozpaczonym tym że przypalił im się obiad, stracili godzinę w korku, fryzjer źle dobrał kolor, czy że dostali jedynkę pod zdjęciem…
…. a dedykuję go Bartkowi Jord de Kroy.
Materiał do bólu prawdziwy i bardzo przejmujący – do zapoznania się przez każdego, bo pozwala mocno przeszeregować system wartości.
Jeden z niewielu, których nigdy nie chciałbym spróbować zrobić samemu.
Są różne podejścia do śmierci, cierpienia, związku dwojga ludzi. Nie wymieniam, nie oceniam. Wiem jedno: z całą pewnością nie byłbym w stanie robić ani publikować takich zdjęć. Wydawałoby mi się, że dokumentuję śmierć kochanej osoby. Nie do zrobienia.
Mam mieszane uczucia…Oczywiście zdjęcia robią wrażenia z racji tematyki jaką poruszają, ale …
Choroba, śmierć, to bardzo intymna sprawa, nie sądzę żebym chciała być fotografowana na publiczną prezentację w takich okolicznościach. Jestem pewna, że nie mogłabym publikować takich zdjęć bliskiej mi osoby, nie chcę tego sprawdzać…
Pozwólcie że zacytuję fragment reportażu:
“Fakt, że Angelo miał świadomość, że rak jego żony może zmienić coś w życiu innych ludzi, dawało mu siłę do walki z chorobą i jemu samemu pozwalało przetrwać ciężkie chwile – chwile zwątpienia, załamania, rozpaczy.”
Ciężko to zrozumieć komuś kto czegoś podobnego nie przeżył.
Niko – ja też bym nie chciał stać pod kosą i wiedzieć że kostucha już odlicza minuty do końca i uprawiać w tym czasie taki ekstremalny ekshibicjonizm. Nikt tego nie chce. Tak jak powiedziałem wcześniej – na początku też pomyślałem że to kolejny nawiedzony bloger. Ich walka – walka do samego końca – uwieczniona w kadrach tych zdjęć jest ich sztandarem, ich przesłaniem dającym siłę do walki dla setek tysięcy innych kobiet walczących z rakiem. Taka “fotograficzna chemioterapia”.
proszę Cię, jaką siłę? Przecież walka przegrana, to nie daje siły wręcz przeciwnie, raczej zwątpienie. Gdyby ta walka skończyła się sukcesem to faktycznie takie zdjęcia dawałyby nadzieję, że pomimo cierpienia, utraty kobiecości można liczyc na sukces. Ta historia nie jest, niestety przykładem pozytywnym:(
Nie zgodzę się Niko.
Życie to nie Hollywood i happy end. Dla mnie ta galeria to mimo wszystko piękny pokaz, że pomimo choroby trzeba żyć, po prostu żyć jak najdłużej i jak najaktywniej – czasu jest mało i trzeba go wykorzystać, zamiast się w chorobie zamykać.
To coś jakby “oswojenie raka” i jednak optymistyczny przekaz – Jej się nie udało, ale to nie znaczy że tak jest zawsze…trzeba walczyć, ale i próbować po prostu żyć.
Taaak…
No tak, masz rację, trzeba żyć, korzystać z każdej chwili, życie jest piękne, chociaż czasem za krótkie:(
kto to jest “sado-MACHO”? fajny pomysł. moim zdaniem powinno się pokazywać światu prawdę. rak jest już prawie chorobą cywilizacyjną, coraz więcej osób cierpi na raka i umiera. ale wg niektórych ludzi najlepiej takie przypadki zamknąć w szafie, nie myśleć o tym… nie dopuszczać do myśli, że samemu można zachorować lub może zachorować ktoś bliski. a co jeśli już się choruje? odciąć się od świata? biadolić nad swym losem? a może wykorzystać ten czas na przyjemnościach, na które można sobie jeszcze pozwolić? może wykorzystać ten czas żeby się pożegnać, żeby jeszcze tą chwilę pobyć ze sobą, porozmawiać, pośmiać się? albo uświadomić ludzi, że na każdego przyjdzie czas i zawsze to będzie czas nieodpowiedni…
Brawo!
Dokładnie tak!
Żyć do końca pełnią życia, być sobą i po prostu nie zwariować mając świadomość zbliżającego się końca. Powiedzieć sobie tak jak stary Indianin z reklamy Marsa – “Dzisiaj jest dobry dzień na umieranie”.
No i walczyć nie poddawać się. Z tą chorobą walczy się w głowie a chemia, radioterapia to tylko dodatki.
Parę dni temu słyszałem w telewizji że za 15 lat co czwarty z nas zachoruje na raka. Jak czytam etykiety produktów spożywczych to wydaje mi się, że to i tak mało. Przez pięć lat byłem właścicielem małych delikatesów mięsno-wędliniarskich i mógłbym wiele na ten temat powiedzieć. Niestety – jemy ładnie zapakowaną, podaną, zareklamowaną i może nawet smaczną – Tablicę Mendelejewa. Nie namawiam nikogo do wegetarianizmu ale swoim dzieciom wolę dać kanapkę z miodem niż ze świecącą się wszystkimi kolorami tęczy szynką.
Dobra – koniec tego biadolenia
Dum spiro, spero – Dopóki oddycham, mam nadzieję.
Prawda jest znacznie brutalniejsza niż pokazywanie zdjęć chorej osoby. Zgadzam się w pełni, że warto maksymalnie wykorzystać pozostały czas, ale czy publikowanie zdjęć chorej naprawdę sprawiło jej przyjemność?
Zeno ale to nie miało jej ani nikomu innemu sprawiać przyjemności. Jakiej przyjemności?
Nie widzicie tego oddania i poświęcenia?
Jasne, że to nie jest do końca coś normalnego taki “reportaż z umierania” ale to jest “reportaż wojenny”. To nie jest reportaż z walki z chorobą (chorobą to jest katar albo wysypka) to jest reportaż z walki na śmierć i życie, a to że ta walka zakończyła się przegraną nadaje temu reportażowi własnie takiej siły rażenia.
….
To było nawiązanie do tego fragmentu wypowiedzi:
- You must be logged in to reply to this topic.