Inne
Już niedługo zaczną się kolejne warsztaty, właśnie otrzymałem “Kilka słów od przewodnika”. Pisze między innymi: Jeśli ktoś ma nawet lekkie skłonności do choroby lokomocyjnej, powinien przygotować zapas leków – jak poznać czy mam te skłonności i ilu ewentualnie nas takich będzie? Czy takich leków nie powinien zapewnić organizator, jeżeli wybiera takie niebezpieczne trasy? Mówi się, że podobno pomaga plaster naklejony na pępek.
O fakcie posiadania skłonności do choroby lokomocyjnej to się raczej wie
Jeśli nie jesteś pewien – proponuje np. wycieczkę do najbliższego parku rozrywki i przejażdżkę kolejką górską – jazda po górskich serpentynach w Dolomitach trochę to przypomina
Jako wieloletni górołaz, nie potwierdzam analogii z jazdy terenówką serpentynami a jazdą kolejką górską.
To pierwsze załatwia lokomotive lub bardziej znany aviomarin. Natomiast większość dorosłych wymięka na atrakcjach Disneylandu czy przeciętnego “wesołego miasteczka”. Ma to coś wspólnego z błędnikiem dorosłego i z błędnikiem dziecka, które wszelkie karuzele i kolejki znosi bardzo dobrze.
Jeśli chodzi o jazdę serepentynami to najlepiej zachować wstrzemięźliwość w spożyciu napojów wysokoprocentowych , gdyż potegują one chorobę lokomocyjną. A w ogóle to czy się ją ma można sprawdzić wybierając sie PKSem do jakiegos innego miasta.
Nie należy się równiez w Alpach spodziewać takich dróg:
http://www.przygodazycia.pl/img/articles/44/gallery/269/big.jpg
http://www.ubertramp.com/wordpress/wp-content/uploads/2007/04/road/death%20road%20bolivia.jpg
Więc i o niebezpieczeństwie zwiazanym z jazdą samochodem przez Dolomity bym nie mówił.
… ja już jestem w innym mieście
A ta osoba od pępka już wyjechała, ale plastry kupiłem, imbir też, trochę szkoda, że nie będziemy mogli pić tych wysokoprocentowych. To chyba nie będą udane warsztaty …
… ja już jestem w innym mieście
A ta osoba od pępka już wyjechała, ale plastry kupiłem, imbir też, trochę szkoda, że nie będziemy mogli pić tych wysokoprocentowych. To chyba nie będą udane warsztaty …
Będziecie mogli, byle nie przekraczać dziennych porcji. Czyli 0,7 na głowę. Taki standard na wycieczkach. A tak na serio to widoki zapierające dech w piersiach nie pozwolą aby sie w głowie zakręciło.
Warsztaty za nami, melduję, że dotarłem do Pragi koło 6:30.
Było wspaniale, pogoda dopisała, co potwierdzą bez wątpienia zdjęcia. Chciałbym bardzo podziękować Ewie i Piotrowi, naszemu przewodnikow, Sławkowi Adamczakowi, za wszystko, opiekę, oraz fachowe rady i uśmiech w każdej chwili, podziękowania należą się też uczestnikom i bardzo miłym kierowcom. Trudno o większy kontrast niż Dolomity i Wenecja, dwa światy, również pod kątem fotograficznym, różne rodzaje światła i kolory. Już się zapisuję na Wenecję w roku przyszłym.
Też dołączam do podziękowań dla Ewy i Piotra oraz Sławka. Bez nich Dolomity i Wenecja to nie byłoby to samo! Świetna fotowyprawa! No i jeszcze podziękowania dla Włodka za piękny spacer po Mikulowie – taka “partyzantka przewodnicka” . Mikulov jeszcze bardziej spotęgował kontrast odwiedzanych miejsc – po prostu szok; mieszkańcy Republiki Czeskiej, a właściwie Morawianie, pijący w knajpkach wyłącznie (!) wino, nie piwo…
- You must be logged in to reply to this topic.