Strona główna Fora Foto Inne Estetyka fotografii – ostatnie dyskusje.

Estetyka fotografii – ostatnie dyskusje.

Inne

Member

Jak widać z różnych ostatnich dyskusji w różnych wątkach, estetyka fotografii jest zagadnieniem dość mocno spornym.
Np Eggleston http://www.egglestontrust.com/guide.html
Nic zresztą dziwnego, bo na ten temat spory toczono od zawsze.
Każdy odbiera ją indywidualnie, wszystko jest dozwolone, wszystko może być wielkim dziełem itp ale jednak intuicja nam podpowiada, że to tak nie całkiem.
Są jednak rzeczy wartościowe i nic nie warte i żadne teoretyzowanie tego faktu raczej nie zmieni.
Ostatnio w bardzo ciekawym miesięczniku internetowym “FotoGeA” nr 5 2012
http://www.fotogea.com/
znalazłem taki tekst:


Co, kto lubi
/…/
Każdy z fotografujących ma swoje ulubione tematy, pory roku, rodzaje oświetlenia, a nawet ulubione obiektywy i materiały fotograficzne – swoje spojrzenie na świat.
Bardzo dobrze – inaczej coś lubić, a czegoś nie, ale elementarne zasady obowiązują wszystkich: pion, poziom, perspektywa, głębia ostrości, ekspozycja itp. elementy są niezmienne. I nie zależy to od naszej wrażliwości, edukacji, wyrobienia plastycznego czy mody. Takie są kanony (nie – aparaty Canon!) fotografii i nie ma co z nimi walczyć.
Zwróćmy uwagę na ciekawostkę – nikt się nie krzywi na ortografię w literaturze i nie uważa jej za staromodne i “nieartystyczne” nawyki. Nikt też nie podważa konieczności nastrojenia instrumentów zanim się cokolwiek zagra, niezależnie od tego, czy jest to muzyka klasyczna, czy disco polo. Przecież muzykant z instrumentem nastrojonym w stylu “bo ja tak uważam i tak lubię” zostałby natychmiast obrzucony zgniłymi pomidorami oraz jajami i niemiłosiernie wygwizdany!
A “fotograf” może koślawo, bo tak lubi?
Dlaczego fotografia ma być bardziej cierpliwa i tolerancyjna?! Dlaczego ma się zgadzać na tandetę, ignorancję i szmirę? Bo każdym telefonem można zrobić zdjęcie i wysłać je komuś via internet?
Jak dla mnie – niewystarczająca to argumentacja. Nie zmienia to jednak faktu, że fotografia (niestety!) dołączyła do medycyny, edukacji, piłki nożnej, umiejętności jazdy samochodem i kilku innych dziedzin, na których znają się wszyscy Polacy.
Każdy z fotografujących ma swoje ulubione tematy, pory roku, rodzaje oświetlenia, a nawet ulubione obiektywy i materiały fotograficzne – swoje spojrzenie na świat.
Bardzo dobrze – inaczej postrzegamy, reagujemy, przeżywamy. Nie zwalnia nas to jednak od szacunku do wiedzy, doświadczenia i umiejętności. Szacunku do fotografii jako takiej, bo to piękna sztuka.
Tak – lubię fotografię, staram się ją szanować i dlatego robię zdjęcia, rejestruję rzeczywistość, fotografuję, nawet pstrykam, ale nigdy nie “focę”.
No, ale co kto lubi…

Wojciech Walczuk
Dziennikarz, fotograf, obserwator.
Z aparatem od 1966 roku.
Miesięcznik FotoGeA 05.2012
http://www.fotogea.com/



Wydaje mi się, że warto się nad tym trochę zastanowić bo problem jest ciekawy, a nawet inspirujący ;-)

Member

W fotografii jest jedna zasada-fotografowanie jest procesem, który ma sprawiać przyjemność fotografującemu i spowodować u niego uśmiech, chyba, że jest to fotografia dla kogoś/na czyjeś zlecienia, ale warto, aby ten proces dał także przyjemność fotografowi. W życiu jest jedna zasada niezależna od miejsca na Ziemi:

http://i.imgur.com/souqb.jpg

The End… ;)

Member
Tomax wrote:
W fotografii jest jedna zasada-fotografowanie jest procesem, który ma sprawiać przyjemność fotografującemu i spowodować u niego uśmiech, chyba, że jest to fotografia dla kogoś/na czyjeś zlecienia, ale warto, aby ten proces dał także przyjemność fotografowi. W życiu jest jedna zasada niezależna od miejsca na Ziemi:

http://i.imgur.com/souqb.jpg

The End… ;)

Wydaje mi się, że każdej pracy powinna TOWARZYSZYĆ przyjemność, ale efekt tej pracy też powinien mieć jakąś realną wartość.
Jeżeli natomiast ktoś tworzy rzeczy bezwartościowe tylko dla SWOJEJ przyjemności to też nie robi nic złego, pod pewnym jednak warunkiem. Że nie katuje swoim “dziełem” otoczenia.
Przebywanie w otoczeniu fałszującego skrzypka naprawdę nie jest czymś pasjonującym (oczywiście też po pewnym warunkiem: że się jest człowiekiem muzykalnym i ten fałsz się czuje).
:-)

Member

Na ile Twój post jest istotny dla użytkowników forum, a na ile nie? :)

Member
Piryt wrote:
Zwróćmy uwagę na ciekawostkę – nikt się nie krzywi na ortografię w literaturze i nie uważa jej za staromodne i “nieartystyczne” nawyki.

Ortografia to twórczość artystyczna?

Quote:
Nikt też nie podważa konieczności nastrojenia instrumentów zanim się cokolwiek zagra, niezależnie od tego, czy jest to muzyka klasyczna, czy disco polo. Przecież muzykant z instrumentem nastrojonym w stylu “bo ja tak uważam i tak lubię” zostałby natychmiast obrzucony zgniłymi pomidorami oraz jajami i niemiłosiernie wygwizdany!

Autor tych słów nie zna płyty „Big Fun” z nieprawdopodobnym solem McLaughlina na przesterowanej gitarze, więc nie wiem czy warto go traktować poważnie ;)

Member
Piryt wrote:
Wydaje mi się, że każdej pracy powinna TOWARZYSZYĆ przyjemność, ale efekt tej pracy też powinien mieć jakąś realną wartość.
Jeżeli natomiast ktoś tworzy rzeczy bezwartościowe tylko dla SWOJEJ przyjemności to też nie robi nic złego, pod pewnym jednak warunkiem. Że nie katuje swoim “dziełem” otoczenia.
Przebywanie w otoczeniu fałszującego skrzypka naprawdę nie jest czymś pasjonującym (oczywiście też po pewnym warunkiem: że się jest człowiekiem muzykalnym i ten fałsz się czuje).
:-)

Bardzo jesteś kategoryczny w swych osądach. Kto ocenia wartość rzeczy, wg jakich kryteriów? Dla kogo jest to bezwartościowe? Co to jest realna wartość? I co rozumiesz pod słowami katować otoczenie? I tak naprawdę to co chcesz nam powiedzieć? Jaki jest cel kolejnej dyskusji na zbliżony temat?

Member
Atka wrote:
/…/
Bardzo jesteś kategoryczny w swych osądach. Kto ocenia wartość rzeczy, wg jakich kryteriów? Dla kogo jest to bezwartościowe? Co to jest realna wartość? I co rozumiesz pod słowami katować otoczenie? I tak naprawdę to co chcesz nam powiedzieć? Jaki jest cel kolejnej dyskusji na zbliżony temat?

Widzę Atko że dyskusje na tematy ogólne nie cieszą się tu powodzeniem, a chyba nawet są uznawane za nużące. A szkoda bo wydaje mi się, że jest to bez porównania ciekawsze od wiecznego zastanawiania się nad szumami itp. O szumach można sobie poczytać w podręczniku i się nauczyć.
Zresztą nic nie stoi Atko na przeszkodzie żebyś zaproponowała jakiś inny ciekawy dla wszystkich temat.

Piotr kiedyś napisał tak:
Jeśli masz na myśli, że _statystycznie_ galerie fotograficzne wykształcają w swoich użytkownikach pewien zunifikowany gust, to zgadzam się z Tobą.

Może to jest ciekawe, czy my wszyscy mamy jakiś zunifikowany gust? I na czym on właściwie polega? Intrygujące, w końcu to dotyczy nas wszystkich, warto wiedzieć.

A jeżeli wartością jest absolutna swoboda estetyczna to jak ocenić twórczość różnych Mistrzów.
Na czym polega Ich wielkość, dlaczego są Mistrzami, w końcu jeśli tak jest to można się na Nich wzorować.
Proponuję zacząć od wspomnianego kiedyś przez Piotra Egglestona, który jest zaliczany do Wielkich, Prekursorów itp. i którego zdjęcia zostały ostatnio sprzedane za grube miliony. To jest naprawdę ciekawe, w końcu stale powtarzamy, że najlepiej jest się uczyć przez porównanie z lepszymi.
http://www.egglestontrust.com/guide.html

Ciekawa jest np. inicjatywa Piotra z komentowaniem 10 wybranych zdjęć, ale to chyba też nie spotkało się z jakimś wielkim entuzjazmem, nawet nie wszyscy chętni wzięli udział.
Może zdjęcia były za mało charakterystyczne? Szkoda żeby to upadło.

A jaki jest cel kolejnej dyskusji na zbliżony temat?
Po prostu taki, że znalazłem bardzo ładne, profesjonalnie zrobione (darmowe i bardzo dobrej jakości) pismo fotograficzne na http://www.fotogea.com/
Sporo ciekawych artykułów pisanych przez fachowców, piękne zdjęcia z całego świata, chciałem się tym ze wszystkimi podzielić.
Ale jeżeli są wątpliwości komu to jest potrzebne i dlaczego, to może faktycznie nie warto sobie głowy zawracać ;-)
Pozdrowienia

Member
Piryt wrote:
Widzę Atko że dyskusje na tematy ogólne nie cieszą się tu powodzeniem, a chyba nawet są uznawane za nużące. A szkoda bo wydaje mi się, że jest to bez porównania ciekawsze od wiecznego zastanawiania się nad szumami itp. O szumach można sobie poczytać w podręczniku i się nauczyć.

Z podręcznika to ja się odróżniać szumów od mgieł nie nauczyłam.

Piryt wrote:
Zresztą nic nie stoi Atko na przeszkodzie żebyś zaproponowała jakiś inny ciekawy dla wszystkich temat.

Nie mam potrzeby dyskusji na ogólne tematy. Jestem raczej konkretna. Mam pytanie, pytam. Zresztą widzę, że ten temat nie chwyta. Myślę, że wynika to też z tego, że znamy swoje zdania na ten temat i co tu wałkować w nieskończoność? Znowu ci Mistrzowie Cię męczą ;)
Na portalu głownie aktywni są amatorzy, którzy pochwalić się komuś swoim dziełem, jakie by ono nie było. Każde ma jakąś wartość. Dlatego pytam o kryteria.
Nawet największe dzieło musi mieć drugą osobę. Bez tego, w szufladzie jest martwe. ( Wczoraj powiedział Tarasewicz, cytuję z pamięci. Chodziło o aukcję Jego dzieła, o którym ktoś ważny – nie zapamiętałam – powiedział, że bomba trafiła w pudełko z farbami.) Coś mi mówi, że dla Ciebie to też byłyby po prostu rozbryzgi farb a nie wielkie, energetyzujące dzieło, które poszło za grubą forsę.
I jak tu ocenić realną wartość?

Piryt wrote:
A jaki jest cel kolejnej dyskusji na zbliżony temat?
Po prostu taki, że znalazłem bardzo ładne, profesjonalnie zrobione (darmowe i bardzo dobrej jakości) pismo fotograficzne na http://www.fotogea.com/
Sporo ciekawych artykułów pisanych przez fachowców, piękne zdjęcia z całego świata, chciałem się tym ze wszystkimi podzielić.

I dobrze, można było podać link i czekać na odzew. Wiedziałbyś, czy jest fajne. Taki temat postu sprawia, że wielu nawet tu nie zajrzy, nie pozna pisma. I celu nie osiągniesz;)

Member

Andrzeju2 : Na przesterowanej czy rozzstrojonej bo to jest BARDZO DUŻA różnica?! Na totalnie rozstrojonej wątpię czy zagrałby jakiekolwiek solo nawet mistrz McLaughlin…

Member
Atka wrote:
/…/Nie mam potrzeby dyskusji na ogólne tematy. Jestem raczej konkretna. Mam pytanie, pytam./…/

Ale jak tu Atko zaglądasz to znaczy że jednak Cię to nurtuje.
Ja też jestem konkretny, mam pytanie, pytam.
Atko, jak oceniasz Egglestona i dlaczego?
A inni jak oceniają?
http://www.egglestontrust.com/guide.html
:-)))

A kiedy będzie “W krzyżowym ogniu-II edycja”?
Chyba już teraz ma być?

Member

A to jakieś dzieło sztuki jest? Przyznam, że nie zwróciłabym uwagi…

Member
ravenland wrote:
Andrzeju2 : Na przesterowanej czy rozzstrojonej bo to jest BARDZO DUŻA różnica?! Na totalnie rozstrojonej wątpię czy zagrałby jakiekolwiek solo nawet mistrz McLaughlin…

Tak, jest różnica. Napisałem na przesterowanej. Sądzisz, że dla osoby o gustach, nazwijmy to umownie, akademickich, rozstrojona gitara jest do zaakceptowania?

Member
niko wrote:
A to jakieś dzieło sztuki jest? Przyznam, że nie zwróciłabym uwagi…

Podobno wszystko, każdy wytwór człowieka, który nie wynika bezpośrednio z potrzeby zaspokojenia którejś z przyziemnych potrzeb, typu jedzenie, bezpieczeństwo, popęd płciowy itd. jest sztuką. W tej dyskusji Piryt stara się pojęcie sztuki zawęzić do tego, co jemu się podoba. Wg tej quasi definicji, którą ja za kimś powtórzyłem, makijaż nie jest sztuką ;)

Member

Andrzeju2: żaden rozstrojony instrument nie jest do zaakceptowania :) Ale w takim razie ten przykład jest nietrafiony…bo każdy muzyk musi stroić instrument przed koncertem, w ten sposób porusza się w paradygmacie formalnego kanonu. W dziedzinie fotografii tym formalnym kanonem jest przestrzeganie pewnych zasad…”przesterowanie” w tym wypadku dotyczyło by tylko formalnych środków wyrazu a nie łamania tych podstawowych zasad.

Member
Piryt wrote:
Ale jak tu Atko zaglądasz to znaczy że jednak Cię to nurtuje.

Te tematy mnie nie nurtują, ciekawa jestem ludzi, z którymi przebywam, tyle.

Piryt wrote:
A kiedy będzie “W krzyżowym ogniu-II edycja”?
Chyba już teraz ma być?

W niedzielę start.

Member
ravenland wrote:
Andrzeju2: żaden rozstrojony instrument nie jest do zaakceptowania :) Ale w takim razie ten przykład jest nietrafiony…bo każdy muzyk musi stroić instrument przed koncertem, w ten sposób porusza się w paradygmacie formalnego kanonu. W dziedzinie fotografii tym formalnym kanonem jest przestrzeganie pewnych zasad…”przesterowanie” w tym wypadku dotyczyło by tylko formalnych środków wyrazu a nie łamania tych podstawowych zasad.

Przejęzyczyłem się ;)
Chciałem napisać, że przesterowana gitara jest dla niektórych nie do zaakceptowania.

A jakich zasadach mówisz? Po pierwsze, istnieje jakiś zbiór bezwzględnie obowiązujących? Po drugie, łamanie zasad jest dozwolone. Podobno ;) Po trzecie, gdy tak sobie poukładamy te zasady i będziemy ich przestrzegać to dojdziemy do sztampy.

Przewijał się tu motyw unifikacji gustów na galeriach internetowych. Do tego prowadzi właśnie trzymanie się jakiś tam zasad. Zasad internetowych. Na przykład: ostrość od brzega do brzega, histogram rozciągnięty od 0 do 255. Owszem dużo jest zdjęć ciekawych i dobrych, ale jak oglądasz 68 wersję świtu w Toskanii w wydaniu internetowym to masz wrażenie że ciągle oglądasz to samo zdjęcie. Dlaczego na przykład Toskania w książce “Szukając zdjęcia” wygląda inaczej, a na galeriach internetowych wysoko doceniany jest tylko jeden “słuszny” sposób jej pokazania?

Member

Zajrzałem na tą stronę czasopisma fotogea i strasznie się przestraszyłem, albowiem w artykule o paskach przeczytałem, że klasyczny pasek: “uciska na tętnice biegnące na szyi i np. w gorące dni osłabia dotlenienie mózgu”. No a ja mam taki pasek i też zauważyłem, że od czasu gdy zacząłem robić zdjęcie, chodzę w gorące dni taki jakiś otumaniony. Czy wy też tak macie?

Keymaster
Piryt wrote:
Ostatnio w bardzo ciekawym miesięczniku internetowym “FotoGeA” nr 5 2012
http://www.fotogea.com/
znalazłem taki tekst:

Cytat fajny. Dawno nie trafiłem na tekst, z którym bym się mniej zgadzał :)
No to po kolei:

Quote:
Każdy z fotografujących ma swoje ulubione tematy, pory roku, rodzaje oświetlenia, a nawet ulubione obiektywy i materiały fotograficzne – swoje spojrzenie na świat.

Jak dotąd – ok.

Quote:
Bardzo dobrze – inaczej coś lubić, a czegoś nie, ale elementarne zasady obowiązują wszystkich:

Zaczynają się schody…

Quote:
pion, poziom, perspektywa, głębia ostrości, ekspozycja itp. elementy są niezmienne.

Znaczy – jest tylko jedna dopuszczalna perspektywa? Która? Głębia ostrości – mała czy duża? Ekspozycja w danej sytuacji jedna jedynie słuszna? Ktoś zdelegalizował niską tonację, wysoką tonację, chiaroscuro?

Quote:
I nie zależy to od naszej wrażliwości, edukacji, wyrobienia plastycznego czy mody. Takie są kanony (nie – aparaty Canon!) fotografii i nie ma co z nimi walczyć.

No i wyszło, że takie uniwersalne zasady fotografii to jeszcze bardziej boskie niż prawa naturalne, skoro nie zależą ani od edukacji, ani od wrażliwości, ani od innych czynników. Czyli co? Spisane były na tej tablicy, co ją Mojżesz zgubił?

Quote:
Zwróćmy uwagę na ciekawostkę – nikt się nie krzywi na ortografię w literaturze i nie uważa jej za staromodne i “nieartystyczne” nawyki.

Zwracamy uwagę, że pan właśnie zniknął futurystów (taki nurt w sztuce początku XX wieku, który w literaturze przejawiał się m.in. bardzo kreatywnym podejściem do ortografii). Ale to na marginesie, bo bardziej zwracamy uwagę, że ortografia ma się do literatury jak fotony do fotografii – znaczy, jakaś jest potrzebna, ale w ramach stosowania tej samej ortografii można napisać zarówno “Mein Kampf”, jak i “Wilka stepowego”.

Quote:
Nikt też nie podważa konieczności nastrojenia instrumentów zanim się cokolwiek zagra, niezależnie od tego, czy jest to muzyka klasyczna, czy disco polo. Przecież muzykant z instrumentem nastrojonym w stylu “bo ja tak uważam i tak lubię” zostałby natychmiast obrzucony zgniłymi pomidorami oraz jajami i niemiłosiernie wygwizdany!

Eeee tam, sam widziałem takiego, co mu jeszcze ludzie rzucali pieniądze do kapelusza. Może, żeby sobie kupił lepszy instrument i nauczył na nim grać. Ale to znowu na marginesie, bo traktując poważnie analogię muzyczną, to właściwie jedyną kwestią jest, aby aparat fotograficzny był technicznie sprawny – przysłona się przymykała, światłomierz mierzył te swoje 18% szarości (albo w okolicy tego), migawka trzymała czasy. I generalnie tak jest – nawet największe knoty wychodzą ze sprawnych technicznie aparatów.

Quote:
A “fotograf” może koślawo, bo tak lubi?
Dlaczego fotografia ma być bardziej cierpliwa i tolerancyjna?! Dlaczego ma się zgadzać na tandetę, ignorancję i szmirę? Bo każdym telefonem można zrobić zdjęcie i wysłać je komuś via internet?

O, i tu chyłkiem od kwestii zupełnie podstawowych, czyli ortografia, zdjęcie dekielka z obiektywu, trzymanie aparatu odpowiednią stroną obiektywu względem fotografowanej sceny przechodzimy do kwestii treści, czyli do tej zaginionej tablicy z przykazaniami fotograficznymi. “XI. Nie będziesz niedoświetlał zdjęć”, “XII. Horyzont będziesz przedstawiał poziomo” itp.
No dobra, póki te zaginione przykazania z całą tablicą się nie znajdą, to ja mam pytanie – kto tak autorytatywnie określa, co jest szmirą, tandetą i ignorancją? I prosiłbym jakieś zaświadczenie o prawie do takiego wyrokowania bez odwołania.

Quote:
Jak dla mnie – niewystarczająca to argumentacja. Nie zmienia to jednak faktu, że fotografia (niestety!) dołączyła do medycyny, edukacji, piłki nożnej, umiejętności jazdy samochodem i kilku innych dziedzin, na których znają się wszyscy Polacy.

Czyli? Wprowadzić koncesje i sprzedawać aparaty po okazaniu zaświadczenia, że się wykonuje zdjęcia zgodnie z jedyną obowiązującą normą?

Quote:
Każdy z fotografujących ma swoje ulubione tematy, pory roku, rodzaje oświetlenia, a nawet ulubione obiektywy i materiały fotograficzne – swoje spojrzenie na świat.
Bardzo dobrze – inaczej postrzegamy, reagujemy, przeżywamy. Nie zwalnia nas to jednak od szacunku do wiedzy, doświadczenia i umiejętności. Szacunku do fotografii jako takiej, bo to piękna sztuka.

No to przykro mi, ale nie można się nie zachwycać Egglestonem, bo przez odpowiednie ośrodki wiedzy, doświadczenia i umiejętności (znaczy: muzea, kuratorów sztuki i krytyków) został on uznany za wielkiego artystę. Roma locuta, causa finita. Sorry Piryt ;)

Quote:
Wydaje mi się, że warto się nad tym trochę zastanowić bo problem jest ciekawy, a nawet inspirujący ;-)

Nawet bardzo inspirujący. Dziękuję Piryt. Serio, serio i zupełnie bez przekąsu. Nic tak nie pomaga sprecyzować poglądów jak napotkanie poglądów, z którymi się radykalnie nie zgadza.

Member

Piotr:) jak miło czytać własne odczucia ujęte w słowa. Kurcze, ja tak nie umiem. Zgadzam się z Tobą całkowicie.

Member
Atka wrote:
Piotr:) jak miło czytać własne odczucia ujęte w słowa. Kurcze, ja tak nie umiem. Zgadzam się z Tobą całkowicie.

Ty się nie rozpraszaj. Zaraz ogień startuje :)

Member
Andrzej2 wrote:
Atka wrote:
Piotr:) jak miło czytać własne odczucia ujęte w słowa. Kurcze, ja tak nie umiem. Zgadzam się z Tobą całkowicie.

Ty się nie rozpraszaj. Zaraz ogień startuje :)

Już, czekałam na 00:)

Member
Piotr wrote:
/…/
Nawet bardzo inspirujący. Dziękuję Piryt. Serio, serio i zupełnie bez przekąsu. Nic tak nie pomaga sprecyzować poglądów jak napotkanie poglądów, z którymi się radykalnie nie zgadza.

Nie śmiem sobie Piotrze wyobrażać, jak Wy (czyli z Autorem tego tekstu) byście sobie razem podyskutowali.
Jeden by przedstawił swoje argumenty, drugi swoje i co dalej?
Sąd Boży??? Na topory??? Zgroza, w XXI wieku.
A przecież każdy może mieć swoje poglądy i mogą one istnieć równolegle.
Zawaleniem się Świata (przez duże Ś oczywiście) to nie grozi, jest tylko ciekawiej.
Przecież podobno różnorodność (mniemam że poglądów także) jest wartością i jest pożądana. Powoduje rozwój :-)))
Jakby wszyscy myśleli tak samo to chyba by się przyszło powiesić z nudów.

Member
niko wrote:
A to jakieś dzieło sztuki jest? Przyznam, że nie zwróciłabym uwagi…

Nie bluźnij tylko poszukaj w internecie.
Nie krytykuj tylko się ucz od najlepszych :-)))))))))))))))))))
Cytuję:
Trzydzieści sześć pigmentowych wydruków Williama Egglestona sprzedało się na poniedziałkowej aukcji w domu aukcyjnym Christie’s za kwotę 5,9 miliona dolarów. To aż 2,7 miliona więcej niż zakładano. Najdroższa praca uzyskała cenę 578 500 dolarów. Amerykański fotograf uznawany jest za jednego z prekursorów fotografii kolorowej, któremu udało się wprowadzić ją do świata sztuki. /…/

Member
Andrzej2 wrote:
niko wrote:
A to jakieś dzieło sztuki jest? Przyznam, że nie zwróciłabym uwagi…

Podobno wszystko, każdy wytwór człowieka, który nie wynika bezpośrednio z potrzeby zaspokojenia którejś z przyziemnych potrzeb, typu jedzenie, bezpieczeństwo, popęd płciowy itd. jest sztuką. W tej dyskusji Piryt stara się pojęcie sztuki zawęzić do tego, co jemu się podoba. Wg tej quasi definicji, którą ja za kimś powtórzyłem, makijaż nie jest sztuką ;)

Przepraszam bardzo, jedzenie jest sztuką. Zarówno sama czynność (czyli np jedzenie eleganckie) jak i gotowanie.
Mówi się Mistrz Kuchni.
Sztuki można się dopatrywać właściwie we wszystkim, ale takie rozszerzanie na wszystko jest bez sensu.
Nie ma wtedy o czym dyskutować, bo jak tu dyskutować jednocześnie o wszystkim ;-)
Żeby można było na temat Sztuki powiedzieć coś konkretnego, trzeba to pojęcie zawęzić do rozsądnych granic.
Pozdrowienia

Member

>Trzydzieści sześć pigmentowych wydruków Williama Egglestona sprzedało się na poniedziałkowej aukcji w domu aukcyjnym Christie’s za kwotę 5,9 miliona dolarów.

Polecam podobny wątek w “Nietykalnych”. ;) Marketing, piar etc. Jakaś grafomania i zapchajdziura…

Member
niko wrote:
Piryt wrote:
niko wrote:
A to jakieś dzieło sztuki jest? Przyznam, że nie zwróciłabym uwagi…

Nie bluźnij tylko poszukaj w internecie.
Nie krytykuj tylko się ucz od najlepszych :-)))))))))))))))))))
Cytuję:
Trzydzieści sześć pigmentowych wydruków Williama Egglestona sprzedało się na poniedziałkowej aukcji w domu aukcyjnym Christie’s za kwotę 5,9 miliona dolarów. To aż 2,7 miliona więcej niż zakładano. Najdroższa praca uzyskała cenę 578 500 dolarów. Amerykański fotograf uznawany jest za jednego z prekursorów fotografii kolorowej, któremu udało się wprowadzić ją do świata sztuki. /…/

chyba powinnam się wstydzić, bo okazuje się, że nie znam się zupełnie:( powiedz mi jednak, czy gdyby to zdjęcie znalazło się w mojej galerii, czy kogoś nieznanego z DFV, to dostałoby dobre oceny? Co powiedzieliby znawcy tematu na obcięty ogon psa i cień fotografa? Przecież tutaj, na dfv, jest mnóstwo piękniejszych zdjęć za które nikt nie zapłaciłby nawet znikomej części tej kwoty o której piszesz. Może ktoś potrafi wytłumaczyć mi fenomen tego zdjęcia, bo ja jednak się poddaję i chyba nie chcę się uczyć robić takich zdjęć jak to …

Member
niko wrote:
niko wrote:
/…/chyba powinnam się wstydzić, bo okazuje się, że nie znam się zupełnie:( powiedz mi jednak, czy gdyby to zdjęcie znalazło się w mojej galerii, czy kogoś nieznanego z DFV, to dostałoby dobre oceny? Co powiedzieliby znawcy tematu na obcięty ogon psa i cień fotografa? Przecież tutaj, na dfv, jest mnóstwo piękniejszych zdjęć za które nikt nie zapłaciłby nawet znikomej części tej kwoty o której piszesz. Może ktoś potrafi wytłumaczyć mi fenomen tego zdjęcia, bo ja jednak się poddaję i chyba nie chcę się uczyć robić takich zdjęć jak to …

Nie powiem Ci i nie wytłumaczę, bo sam nie wiem.
Dla mnie to też jest przyrodniczy fenomen.
TOMAX się chyba czegoś domyśla, ale nie śmiem nawet myśleć że może mieć rację ;-)
Pozdrowienia.

Member
Piotr wrote:
/…/
Nawet bardzo inspirujący. Dziękuję Piryt. Serio, serio i zupełnie bez przekąsu. Nic tak nie pomaga sprecyzować poglądów jak napotkanie poglądów, z którymi się radykalnie nie zgadza.

No to jeszcze raz. Wytłumacz Piotrze, po co się właściwie urządza różne kursy fotograficzne, bo chyba nie po to żeby na nich pić piwo i dyskutować.
Celem każdego kursu jest przekazanie jakiejś konkretnej, podstawowej wiedzy. Po co się ją przekazuje skoro jest ona tylko balastem obciążającym wolność wypowiadania się???.

Member
Piryt wrote:
niko wrote:
A to jakieś dzieło sztuki jest? Przyznam, że nie zwróciłabym uwagi…

Nie bluźnij tylko poszukaj w internecie.
Nie krytykuj tylko się ucz od najlepszych :-)))))))))))))))))))
Cytuję:
Trzydzieści sześć pigmentowych wydruków Williama Egglestona sprzedało się na poniedziałkowej aukcji w domu aukcyjnym Christie’s za kwotę 5,9 miliona dolarów. To aż 2,7 miliona więcej niż zakładano. Najdroższa praca uzyskała cenę 578 500 dolarów. Amerykański fotograf uznawany jest za jednego z prekursorów fotografii kolorowej, któremu udało się wprowadzić ją do świata sztuki. /…/

Szkoda, że nie zacytowałeś całości.
“Trzydzieści sześć pigmentowych wydruków Williama Egglestona sprzedało się na poniedziałkowej aukcji w domu aukcyjnym Christie’s za kwotę 5,9 miliona dolarów. To aż 2,7 miliona więcej niż zakładano. Najdroższa praca uzyskała cenę 578 500 dolarów. Amerykański fotograf uznawany jest za jednego z prekursorów fotografii kolorowej, któremu udało się wprowadzić ją do świata sztuki.

Prace amerykańskiego fotografa już od dawna były w cenie wśród klasycznych kolekcjonerów fotografii, dla których ważne były szczegóły wykonania odbitki. Dzięki tej aukcji Egglestonowi udało się przebić do świadomości kolekcjonerów sztuki. Dla nich ważniejsza jest atrakcyjność obiektu samego w sobie, a nie szczegóły techniczne wykonania pracy.”
autor: Marcin Grabowiecki

Member
Piryt wrote:
Piotr wrote:
/…/
Nawet bardzo inspirujący. Dziękuję Piryt. Serio, serio i zupełnie bez przekąsu. Nic tak nie pomaga sprecyzować poglądów jak napotkanie poglądów, z którymi się radykalnie nie zgadza.

No to jeszcze raz. Wytłumacz Piotrze, po co się właściwie urządza różne kursy fotograficzne, bo chyba nie po to żeby na nich pić piwo i dyskutować.
Celem każdego kursu jest przekazanie jakiejś konkretnej, podstawowej wiedzy. Po co się ją przekazuje skoro jest ona tylko balastem obciążającym wolność wypowiadania się???.

jako osoba realizująca kursy wprawdzie nie fotograficzne ale mogąca dopatrzeć się pewnych analogii bez większych oporów powiem, że dla kasy :) a bardziej serio, nie każdy rodzi się z “tym czymś” w jakiejś dziedzinie i ta podstawowa wiedza da szansę na robienie technicznie poprawnych takich samych zdjęć zachodu słońca nad górami, które się spodoba znajomym czy rodzinie
jak w gotowaniu, dostaje się przepis na poprawnego kotleta z ziemniakami i kapustą i można się nie skompromitować przed znajomymi podając coś takiego ale od czasu do czasu pojawia się ktoś, kto taką kapustę wymienia na rukiew wodną i korniszonki a ziemniaki na lekko pikantny mus jabłkowy… a na deser poda ciasto czekoladowe z serem pleśniowym…
tak czy siak rządzą tym pewne zasady (bez względu na to jak bardzo ktoś nie lubi tego słowa) czyli np obróbka termiczna spowoduje to i to, użycie przesłony takiej a takiej to i to… i teraz jeden zrobi takiego poprawnego kotleta z kapustą a drugi z musem jabłkowym… czy to łamanie zasad, bo Babcia zawsze mówiła, że kotlet najlepszy jest z kapustą i ziemniakami? wg mnie nie, to zazwyczaj jest ich użycie w sposób na jaki wcześniej nikt nie wpadł :)
i to jest właśnie w tym wszystkim najlepsze, że są tacy, którzy zasady używają tylko jako narzędzi do tego co chcą osiągnąć a nie jako klatki, w której należy się poruszać, tylko, że w takie dyskusje na poziomie ogólnym chyba nie mają sensu kompletnie, bo za każdym razem dochodzi się do wniosku, że każdy ma prawo lubić co chce :) ręka do góry kto lubi marynowane jalapeno na kanapce?
te zdjęcia co taką straszną kasę kosztowały… no ja bym tyle nie dał ale może to już w tej chwili bardziej lokata kapitału a nie kupno dla przyjemności ich oglądania? :)

Member

saldi – Kilkukrotnie przeczytałam Twój tekst, ale nie rozumiem o czym piszesz. Czy możesz w kilku prostych zdaniach sprecyzować swoją myśl?

Member
greymetal wrote:
saldi – Kilkukrotnie przeczytałam Twój tekst, ale nie rozumiem o czym piszesz. Czy możesz w kilku prostych zdaniach sprecyzować swoją myśl?

Ten tekst to był właśnie futuryzm o którym wspominał Piotr :-))))

Member
Atka wrote:
/…/Dla nich ważniejsza jest atrakcyjność obiektu samego w sobie, a nie szczegóły techniczne wykonania pracy.”
autor: Marcin Grabowiecki

A na czym w tym przypadku polega “atrakcyjność obiektu samego w sobie” ??????

Member
Piryt wrote:
Atka wrote:
/…/Dla nich ważniejsza jest atrakcyjność obiektu samego w sobie, a nie szczegóły techniczne wykonania pracy.”
autor: Marcin Grabowiecki

A na czym w tym przypadku polega “atrakcyjność obiektu samego w sobie” ??????

O to pytaj kolekcjonerów. W tym zdaniu jest krótkie, bo krótkie ale wyjaśnienie fenomenu. Dla mnie wystarczające.

Member
greymetal wrote:
saldi – Kilkukrotnie przeczytałam Twój tekst, ale nie rozumiem o czym piszesz. Czy możesz w kilku prostych zdaniach sprecyzować swoją myśl?

Dla mnie tekst zrozumiały ale to lata praktyki czytania tekstów bez interpunkcji :)

Member
Atka wrote:
Piryt wrote:
Atka wrote:
/…/Dla nich ważniejsza jest atrakcyjność obiektu samego w sobie, a nie szczegóły techniczne wykonania pracy.”
autor: Marcin Grabowiecki

A na czym w tym przypadku polega “atrakcyjność obiektu samego w sobie” ??????

O to pytaj kolekcjonerów. W tym zdaniu jest krótkie, bo krótkie ale wyjaśnienie fenomenu. Dla mnie wystarczające.

Oj Atko, Atko. To jest klasyczny unik. Tak to do niczego nie da się dojść.
Co to jest obiekt? Czy obiektem jest temat zdjęcia, czy obiektem jest sama odbitka?
Pierwsze zdjęcie zostało zrobione na płycie pokrytej asfaltem i przedstawiało jakiś tam budynek gospodarczy i coś jeszcze. Temat zdjęcia nie przedstawiał żadnej wartości. W tym przypadku wartość materialną może mieć tylko samo to zdjęcie czyli przedmiot. Zastosowanie nowej technologii.
W przypadku Egglestona co ma wartość: odbitka czyli przedmiot, czy temat zdjęcia? Gdzie tu jest jakiś fenomen? Nie doszukujmy się nadzwyczajności tam gdzie ich nie ma, dla mnie jest to fenomen czysto marketingowy.
Druga sprawa – prekursor fotografii kolorowej.
Fotografia kolorowa istniała już dużo wcześniej, oto przykład z 1947 r. (naprawdę warto popatrzeć)
http://www.archirama.pl/retrorama/perly-z-lamusa/ruiny-warszawy-w-kolorze,43_1293.html
Jeżeli Eggleston zastosował jakąś nową technologię i dzięki temu ta fotografia trafiła “na salony” to wartość ma sam przedmiot czyli odbitki, a nie to co ona przedstawia, czyli np pies z obciętym ogonem.
Ciekawy tekst związany z tym tematem jest tutaj
http://fotoblogia.pl/2012/04/07/kolekcjoner-pozywal-znanego-fotografa-za-sprzedaz-wlasnych-odbitek
Jak widać w tym przypadku wartość mają odbitki, których ilość jest limitowana. Wszystkim rządzi pieniądz, ot i cały fenomen.

Member
Atka wrote:
greymetal wrote:
saldi – Kilkukrotnie przeczytałam Twój tekst, ale nie rozumiem o czym piszesz. Czy możesz w kilku prostych zdaniach sprecyzować swoją myśl?

Dla mnie tekst zrozumiały ale to lata praktyki czytania tekstów bez interpunkcji :)

Atko, zlituj się. Jak były nauczyciel może coś tak niewychowawczego napisać ???????
Zgroza. Należy dbać o język.
Ja takie teksty starannie omijam i w ogóle ich nie czytam.
Odbieram je jako lekceważenie czytelnika.

Member
Piryt wrote:
Atka wrote:
greymetal wrote:
saldi – Kilkukrotnie przeczytałam Twój tekst, ale nie rozumiem o czym piszesz. Czy możesz w kilku prostych zdaniach sprecyzować swoją myśl?

Dla mnie tekst zrozumiały ale to lata praktyki czytania tekstów bez interpunkcji :)

Atko, zlituj się. Jak były nauczyciel może coś tak niewychowawczego napisać ???????
Zgroza. Należy dbać o język.
Ja takie teksty starannie omijam i w ogóle ich nie czytam.
Odbieram je jako lekceważenie czytelnika.

Słyszałem dużo bardziej niewychowawczych rzeczy od ludzi, którzy na lewo i prawo mówią o swoim długoletnim doświadczeniu pedagogicznym.
Z polskiego nigdy prymasem nie byłem i nie zostanę, bo już za stary jestem :).
Chciałem tylko zauważyć, że brakuje dużych literek na początku a w niektórych przypadkach kropki na końcu jednak dlatego, że została zamieniona buźką. Do tego każde zdanie zaczynało się w kolejnej linii, jak ktoś chciał to przeczytał ;) I nie ma to nic wspólnego z lekceważeniem czytelnika, bardziej z pokłosiem wizyty u dentysty…

Keymaster
Piryt wrote:
Nie śmiem sobie Piotrze wyobrażać, jak Wy (czyli z Autorem tego tekstu) byście sobie razem podyskutowali.
Jeden by przedstawił swoje argumenty, drugi swoje i co dalej?
Sąd Boży??? Na topory??? Zgroza, w XXI wieku.

No, to pytanie do drugiej strony. To nie ja twierdzę, że istnieje tylko jeden dopuszczalny gust. Ale chętnie zawsze wysłucham dowodów delegalizujących inne gusta niż jedynie słuszny :)

Quote:
A przecież każdy może mieć swoje poglądy i mogą one istnieć równolegle.

Jesteś pewien, że zgadzasz się z autorem z Fotogei? :))

Keymaster
Piryt wrote:
Przepraszam bardzo, jedzenie jest sztuką. Zarówno sama czynność (czyli np jedzenie eleganckie) jak i gotowanie.
Mówi się Mistrz Kuchni.

Mistrz to się kiedyś na kata mówiło. A Krzyżacy nawet mieli Wielkiego Mistrza :) Przepraszam, nie mogłem się oprzeć :))
A mistrz było tradycyjnym określeniem fachowca – wykształconego rzemieślnika, który wykonywał swój fach w sposób nieartystyczny, ale wysokojakościowy.
Tak w ogóle mylisz sztukę z określeniem, że “sztuka coś zrobić” w znaczeniu, że coś jest trudne do zrobienia. Podwójne salto to jest sztuka – ale zdecydowanie nieartystyczna.

Member
Piryt wrote:
Atka wrote:
Piryt wrote:
A na czym w tym przypadku polega “atrakcyjność obiektu samego w sobie” ??????

O to pytaj kolekcjonerów. W tym zdaniu jest krótkie, bo krótkie ale wyjaśnienie fenomenu. Dla mnie wystarczające.

Oj Atko, Atko. To jest klasyczny unik. Tak to do niczego nie da się dojść.

Tylko pytanie do czego należy dojść? I dlaczego w ogóle gdzieś należy dojść?

Piryt wrote:
Jak widać w tym przypadku wartość mają odbitki, których ilość jest limitowana. Wszystkim rządzi pieniądz, ot i cały fenomen.

Oczywiście, lokata kapitału, ale kto wie, może ten co wydał kasę przy okazji jest ich fanem? Tego bym nie specjalnie nie wykluczał, choć szczerze w to wątpię.
Przy okazji – ciekawe za ile poszłoby to zdjęcie http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Jan_Szczepanik_-_one_of_firsts_colour_photo.jpg
I dlaczego, bo się komuś podobało? Czy dlatego, że jest jedną z pierwszych fotografii? Czy… ?

Keymaster
Piryt wrote:
No to jeszcze raz. Wytłumacz Piotrze, po co się właściwie urządza różne kursy fotograficzne, bo chyba nie po to żeby na nich pić piwo i dyskutować.
Celem każdego kursu jest przekazanie jakiejś konkretnej, podstawowej wiedzy. Po co się ją przekazuje skoro jest ona tylko balastem obciążającym wolność wypowiadania się???.

No to jeszcze raz – wyjaśnij mi na przykładach jak doszedłeś do tego, że Eggleston robi takie zdjęcia, jakie robi, bo ma braki warsztatowe i innych nie umie. Z sąsiedniej działki: Picasso tak rysował, jak rysował, bo tak chciał, a nie dlatego, że bardziej realistycznie nie umiał. Umiał – http://www.nature.com/nm/journal/v16/n10/fig_tab/nm1010-1091_F2.html

Member
greymetal wrote:
saldi – Kilkukrotnie przeczytałam Twój tekst, ale nie rozumiem o czym piszesz. Czy możesz w kilku prostych zdaniach sprecyzować swoją myśl?

Mogę, ale teraz to już chyba tzw musztarda po obiedzie ;)

Member
saldi wrote:
/…/Przy okazji – ciekawe za ile poszłoby to zdjęcie http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Jan_Szczepanik_-_one_of_firsts_colour_photo.jpg
I dlaczego, bo się komuś podobało? Czy dlatego, że jest jedną z pierwszych fotografii? Czy… ?

Tutaj nie mam żadnych wątpliwości. Zdjęcie jest bardzo cenne ponieważ jest jedną z pierwszych fotografii. Jest zabytkiem.

Member
Piotr wrote:
Piryt wrote:
Nie śmiem sobie Piotrze wyobrażać, jak Wy (czyli z Autorem tego tekstu) byście sobie razem podyskutowali.
Jeden by przedstawił swoje argumenty, drugi swoje i co dalej?
Sąd Boży??? Na topory??? Zgroza, w XXI wieku.

No, to pytanie do drugiej strony. To nie ja twierdzę, że istnieje tylko jeden dopuszczalny gust. Ale chętnie zawsze wysłucham dowodów delegalizujących inne gusta niż jedynie słuszny :)

Quote:
A przecież każdy może mieć swoje poglądy i mogą one istnieć równolegle.

Jesteś pewien, że zgadzasz się z autorem z Fotogei? :))

Piotrze, jakie to ma znaczenie, czy ja się z Nim zgadzam?
On ma swoje poglądy, Ty masz swoje, ja mogę mieć pośrodku.
Jest w końcu ta tolerancja, czy nie???????

Member
Piotr wrote:
Piryt wrote:
No to jeszcze raz. Wytłumacz Piotrze, po co się właściwie urządza różne kursy fotograficzne, bo chyba nie po to żeby na nich pić piwo i dyskutować.
Celem każdego kursu jest przekazanie jakiejś konkretnej, podstawowej wiedzy. Po co się ją przekazuje skoro jest ona tylko balastem obciążającym wolność wypowiadania się???.

No to jeszcze raz – wyjaśnij mi na przykładach jak doszedłeś do tego, że Eggleston robi takie zdjęcia, jakie robi, bo ma braki warsztatowe i innych nie umie. Z sąsiedniej działki: Picasso tak rysował, jak rysował, bo tak chciał, a nie dlatego, że bardziej realistycznie nie umiał. Umiał – http://www.nature.com/nm/journal/v16/n10/fig_tab/nm1010-1091_F2.html

Wykręcę się. Wyobraźmy sobie takie doświadczenie.
Ktoś kto potrafi robić bardzo dobre zdjęcia zarejestruje się pod innym pseudonimem i zacznie wysyłać do DFV takie zdjęcia jakie robi Eggleston.
I będziemy spokojnie czekali aż Szanowna Redakcja go doceni i przedstawi jego sylwetkę na 2 lub 3 stronach pisma.
:-)

Member
Piotr wrote:
Piryt wrote:
No to jeszcze raz. Wytłumacz Piotrze, po co się właściwie urządza różne kursy fotograficzne, bo chyba nie po to żeby na nich pić piwo i dyskutować.
Celem każdego kursu jest przekazanie jakiejś konkretnej, podstawowej wiedzy. Po co się ją przekazuje skoro jest ona tylko balastem obciążającym wolność wypowiadania się???.

No to jeszcze raz – wyjaśnij mi na przykładach jak doszedłeś do tego, że Eggleston robi takie zdjęcia, jakie robi, bo ma braki warsztatowe i innych nie umie. Z sąsiedniej działki: Picasso tak rysował, jak rysował, bo tak chciał, a nie dlatego, że bardziej realistycznie nie umiał. Umiał – http://www.nature.com/nm/journal/v16/n10/fig_tab/nm1010-1091_F2.html

Ale czy nawet jeśli by nie umiał to czy to coś by zmieniło?
Wykształcenie kierunkowe, znajomość podstaw jest wg mnie istotne, ale nie trzymałbym się tego kurczowo. Projektantowi mostów pozwala uniknąć błędów, które spowodowałyby iż mógłby się on zawalić, kucharzowi pozwoli nie dodać do potrawy trujących substancji. Tylko czy artyście jest to do czegoś potrzebne? Czasem urodzi się ktoś z określonym DNA i ma pewne wrodzone predyspozycje… Janusz Christa (autor komiksów) był ekonomistą, Jacek Cygan (autor tekstów) jest cybernetykiem a Edward Lutczyn studiował na wydziale elektrycznym AGH (bardzo artystyczna uczelnia, sam ją ukończyłem to wiem ;) )…. nie wiem czy można ich nazwać wybitnymi artystami ale coś w ich pracy jest takiego, że w swoich dziedzinach są na pewno solidnymi ich przedstawicielami…

Member
Piryt wrote:
saldi wrote:
/…/Przy okazji – ciekawe za ile poszłoby to zdjęcie http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Jan_Szczepanik_-_one_of_firsts_colour_photo.jpg
I dlaczego, bo się komuś podobało? Czy dlatego, że jest jedną z pierwszych fotografii? Czy… ?

Tutaj nie mam żadnych wątpliwości. Zdjęcie jest bardzo cenne ponieważ jest jedną z pierwszych fotografii. Jest zabytkiem.

Oczywiście, 100% racji. Tylko czy potencjalny kupujący miałby takie samo zdanie…? Albo inaczej, nie podważając zabytkowości zdjęcia czy można kupującemu odmówić potencjalnego zakupu z przyczyn “bo mi się podoba”?
Wspominaną, drogą kolekcję zdjęć rozpatruje się w tym wątku z punktu widzenia artystycznego, co powoduje głównie wniosek – chała. Ale kupiec z graniczącym z pewnością prawdopodobieństwem traktuje to tylko jako lokatę kapitału (o czym zresztą wspominałeś) i wpis w odpowiednie rubryki księgowe w swoim majątku… przyjdzie czas to to sprzeda i to pewnie jeszcze drożej… i on będzie mieszkał w pałacu a nie w M4 ;)

Member
Piryt wrote:
Wykręcę się. Wyobraźmy sobie takie doświadczenie.
Ktoś kto potrafi robić bardzo dobre zdjęcia zarejestruje się pod innym pseudonimem i zacznie wysyłać do DFV takie zdjęcia jakie robi Eggleston.
I będziemy spokojnie czekali aż Szanowna Redakcja go doceni i przedstawi jego sylwetkę na 2 lub 3 stronach pisma.
:-)

Niejednokrotnie robiono “testy” (specjalnie w “”, bo z nauką nie miały wiele wspólnego, bardziej z zabawą) polegające na podawaniu delikwentom tego samego napoju z różnymi nalepkami na butelce. Mimo tego, że w każdym było to samo, zazwyczaj wygrywała butelka z markowym napojem. Ot siła sugestii, marketingu, tzw marki czy po prostu pieniądza :)

Member
saldi wrote:
/…/Przy okazji – ciekawe za ile poszłoby to zdjęcie http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Jan_Szczepanik_-_one_of_firsts_colour_photo.jpg
I dlaczego, bo się komuś podobało? Czy dlatego, że jest jedną z pierwszych fotografii? Czy… ?

Ja bym chciał mieć to zdjęcie, ale nie z powodu obrazka, który może być zupełnie dowolny.
Pomijając pieniądze, chciałbym być właścicielem niepowtarzalnego, oryginalnego przedmiotu, pamiątki po dawnych wynalazcach, ludziach pełnych pasji i ciekawych pomysłów.

Member
Piryt wrote:
saldi wrote:
/…/Przy okazji – ciekawe za ile poszłoby to zdjęcie http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Jan_Szczepanik_-_one_of_firsts_colour_photo.jpg
I dlaczego, bo się komuś podobało? Czy dlatego, że jest jedną z pierwszych fotografii? Czy… ?

Ja bym chciał mieć to zdjęcie, ale nie z powodu obrazka, który może być zupełnie dowolny.
Pomijając pieniądze, chciałbym być właścicielem niepowtarzalnego, oryginalnego przedmiotu, pamiątki po dawnych wynalazcach, ludziach pełnych pasji i ciekawych pomysłów.

O tak, warto takie rzeczy chronić od zapomnienia. Czasy kiedy za patentami stali ludzie a nie korporacje minęły chyba bezpowrotnie… W opisie zdjęcia są już sygnały o takich zmianach – Agfa udoskonaliła… Kodak rozpoczął sprzedaż… już nie ludzie… już korporacje… o tym kto fizycznie stał za tymi udoskonaleniami pewnie informacje są dostępne ale już trzeba za nimi pogrzebać, nie kojarzą się tak od razu z osobami…

Keymaster
Piryt wrote:
Piotrze, jakie to ma znaczenie, czy ja się z Nim zgadzam?
On ma swoje poglądy, Ty masz swoje, ja mogę mieć pośrodku.
Jest w końcu ta tolerancja, czy nie???????

A to zależy, kogo pytasz :) Niektórzy sugerują, że tłumy ludzi robiących zdjęcia to skandal :)
Ale jeśli mnie pytasz, to owszem, uważam, że każdy może mieć swój gust i swoje zdanie. Problem zaczyna się, gdy owo zdanie brzmi: “Tylko mój gust jest właściwy” :)

Keymaster
Piryt wrote:
Wykręcę się. Wyobraźmy sobie takie doświadczenie.
Ktoś kto potrafi robić bardzo dobre zdjęcia zarejestruje się pod innym pseudonimem i zacznie wysyłać do DFV takie zdjęcia jakie robi Eggleston.
I będziemy spokojnie czekali aż Szanowna Redakcja go doceni i przedstawi jego sylwetkę na 2 lub 3 stronach pisma.
:-)

Jestem pewien, że to już tłumaczyłem, ale mogę jeszcze raz. Wbrew temu, w co niektórzy wierzą, nie ma jednego dobrego gustu, nie ma jednej estetyki, nie ma jednego rankingu, w którym można uporządkować wszystkie zdjęcia (filmy, muzykę, literaturę itp. itd.) według jednego, jasnego klucza, określając ich wartość oraz co jest lepsze od czego. Jest ileś tam obiegów kultury, w ramach których mamy jeszcze więcej obiegów estetycznych, w obrębie których znowu mogą być podsystemy estetyczne (szkoły, style, mody, trendy itp.), które na jeszcze bardziej jednostkowym poziomie są w jakimś stopniu “wbudowane” w osoby, które w tych obiegach kulturowo-estetycznych funkcjonują. W znacznym stopniu te obiegi są niezależne (aczkolwiek dość częste jest ich wartościowanie w oparciu o przynależność do kultury masowej lub wysokoartystycznej).
To, co próbujesz tutaj forsować, to zignorowanie osobności tych obiegów i różnic między nimi, mające prowadzić do jakiegoś totalnego rankingu wszystkiego w ramach jednego klucza. Przykro mi, takie widzenie kultury skończyło się w XVIII wieku, ale jeśli naprawdę chcesz powalczyć o taki uniwersalny ranking pozwalający porównywać wszystko ze wszystkim, to proponuję zacząć od drugiej strony – czyli np. poproś autora tej https://www.dfv.pl/gallery/best?g2_itemId=3714409 wysoko ocenianej pracy (wziąłem z najwyżej ocenianych), żeby ją wrzucił na Fotka.pl czy inny serwis niefotograficzny, choć zawierający fotografie. I wówczas tam przekonuj do uniwersalności estetyki i powszechności rozumienia “ładności fotografii”. Naprawdę będzie to łatwiejsze niż sprowadzanie Egglestona czy Gursky’ego do popularnych galerii fotoamatorskich.

Member
Piryt wrote:
Atka wrote:
greymetal wrote:
saldi – Kilkukrotnie przeczytałam Twój tekst, ale nie rozumiem o czym piszesz. Czy możesz w kilku prostych zdaniach sprecyzować swoją myśl?

Dla mnie tekst zrozumiały ale to lata praktyki czytania tekstów bez interpunkcji :)

Atko, zlituj się. Jak były nauczyciel może coś tak niewychowawczego napisać ???????
Zgroza. Należy dbać o język.
Ja takie teksty starannie omijam i w ogóle ich nie czytam.
Odbieram je jako lekceważenie czytelnika.

Może. I wcale to nie jest niewychowawcze. Twój świat w większości powinien być biało- czarny i to najlepiej, żebyś Ty decydował co jest białe a co czarne. Nie odbieram tego jako lekceważenia czytelnika. Omijanie tego szerokim łukiem – ooo! to jest lekceważenie. Nie chcę znać twojego zdania, nie próbuję ciebie zrozumieć, bo nie stosujesz zasad gramatycznych, ortograficznych czy innych. To dopiero zgroza a nie dbałość o język! Nie daj Boże trafić na takiego nauczyciela.

Member

Z “Fotogei” polecam teksty Marka Waśkiela, jak ktoś nie zna to imię i nazwisko wpisać w google :)

Member
Atka wrote:
/…/
Może. I wcale to nie jest niewychowawcze. Twój świat w większości powinien być biało- czarny i to najlepiej, żebyś Ty decydował co jest białe a co czarne. Nie odbieram tego jako lekceważenia czytelnika. Omijanie tego szerokim łukiem – ooo! to jest lekceważenie. Nie chcę znać twojego zdania, nie próbuję ciebie zrozumieć, bo nie stosujesz zasad gramatycznych, ortograficznych czy innych. To dopiero zgroza a nie dbałość o język! Nie daj Boże trafić na takiego nauczyciela.

Zupełnie mnie Atko nie rozumiesz, nie chodzi o zadną filozofię tylko o czystą praktykę.
Miałem kiedyś kontakty z pewnym wydawnictwem i tak mnie nauczyli.
Są pewne podstawowe zasady, które należy stosować żeby czytanie było łatwe dla każdego a nie tylko dla tego, który ma doświadczenie w czytaniu bazgrołów (znam nauczycieli, też tak twierdzą, bazgroły często każą poprawiać).

Zaczynać dużą literą, kończyć kropką.
Co kilka zdań (np 5-6) robić przerwę żeby tekst nie był prostokątem wypełnionym literami, tylko żeby miał elementy charakterystyczne.
Są one niezbędne ponieważ w czasie czytania wzrok się często od tekstu odrywa i musi mieć jakieś charakterystyczne elementy żeby mógł łatwo wrócić.
Odrywając wzrok od tekstu zauważamy jednocześnie że było to np drugie zdanie po przerwie. Powracając szybko to miejsce znajdujemy.
W jednolitym prostokącie wypełnionym wyrazami jest to utrudnione, musimy się orientować po treści. To długo trwa i jest bardzo męczące.
Na dodatek wiele ludzi ma słaby wzrok i należy im takie rzeczy ułatwiać, zwłaszcza tam gdzie nie musimy oszczędzać miejsca (czyli w internecie).

To wszystko nie ma nic wspólnego z poglądami, filozofią itp. Sprawa jest czysto techniczna.
Pozdrowienia.
Przykro mi jeżeli czujesz się dotknięta, ale sprawa jest chyba dość prosta ;-)

Member
Piotr wrote:
Wbrew temu, w co niektórzy wierzą, nie ma jednego dobrego gustu, nie ma jednej estetyki, nie ma jednego rankingu,…

Piotrze, co do gustu i rankingu – zgoda. Dziwi mnie bardzo często np. Grand Prix różnych konkursów – głównie fotografii przyrodniczej, ale także reportażowej. W dzisiejszym świecie wygrywają różne dziwne rzeczy. W minionych wiekach było to widoczne w mniejszym stopniu – panowały bardziej stabilne kryteria. Impresjoniści musieli długo walczyć “o swoje”, aż ich technika i estetyka znalazła uznanie. A co do “jednej estetyki”, to sprawa nie jest taka prosta. Jest w estetyce coś ponadczasowego, ponad kulturowego, a obok tego istnieją sobie “mody”, “chcę się wyróżnić, na siłę zaistnieć”, “nazwiska” i związany z tym wszechobecny snobizm. Tymczasem, żeby podeprzeć się bardzo odległymi przykładami – odnajdujemy piękno i uznajemy (chyba powszechnie na świecie) estetykę dzieł pierwotnych artystów jaskiniowych w ich malowidłach naskalnych, rzeźb ludów afrykańskich, starej grafiki japońskiej, ogrodów japońskich, architektury krajów wschodniej Azji, czy natury – bardzo różnorodnej przyrody kuli ziemskiej.
A w obrębie fotografii, obok promowanych i “uznawanych” dziwactw, mamy też niekwestionowane, uniwersalne przykłady przez lata akceptowanej estetyki. Przykładów nie podam, bo tutaj wszyscy je znacie. Żeby tylko zaistnieć, wielu fotografów “buntuje się” i produkuje dziwactwa. Nie budzi to we mnie sprzeciwu, bo czasami bywa że z tych “dziwactw” rodzą się rzeczy zasługujące na uznanie i poszerzające sztukę. Zatem w nowościach mamy Artystów i “artystów”. Tych ostatnich, niestety, dużo więcej.
I tak na marginesie estetyki, istniały kiedyś kanony piękna. One nadal istnieją, tylko współczesnym artystom i po dużej części zwykłym ludziom jakoś trudno się do nich pozytywnie odnosić. Bardziej “trendy” jest pokazać brzydotę, zadziwić brutalnością sceny, zaskoczyć na siłę inaczej skomponowanym kadrem czy ucięciem części twarzy. A estetyka i piękno stały się niemodne; całe szczęście że nie dla wszystkich. Dzięki temu buszując po Internecie znajduję piękne fotografie, i oddając hołd Anselowi Adamsowi podziwiam Vincenta Muniera. Bo obaj prezentują piękno i obaj nie uchybiają estetyce.

Pozdrawiam Tych co za i Tych co przeciw,
Aleksander

Member
A.Chmiel wrote:
/…/
I tak na marginesie estetyki, istniały kiedyś kanony piękna. One nadal istnieją, tylko współczesnym artystom i po dużej części zwykłym ludziom jakoś trudno się do nich pozytywnie odnosić. Bardziej “trendy” jest pokazać brzydotę, zadziwić brutalnością sceny, zaskoczyć na siłę inaczej skomponowanym kadrem czy ucięciem części twarzy. A estetyka i piękno stały się niemodne; całe szczęście że nie dla wszystkich. Dzięki temu buszując po Internecie znajduję piękne fotografie, i oddając hołd Anselowi Adamsowi podziwiam Vincenta Muniera. Bo obaj prezentują piękno i obaj nie uchybiają estetyce.

Z przyjemnością ten tekst przeczytałem. Elegancko i wyczerpująco.
Nic więcej już chyba nie potrafię dodać.
Pozdrawiam wszystkich ;-)

Member
Piryt wrote:
Atka wrote:
/…/
Może. I wcale to nie jest niewychowawcze. Twój świat w większości powinien być biało- czarny i to najlepiej, żebyś Ty decydował co jest białe a co czarne. Nie odbieram tego jako lekceważenia czytelnika. Omijanie tego szerokim łukiem – ooo! to jest lekceważenie. Nie chcę znać twojego zdania, nie próbuję ciebie zrozumieć, bo nie stosujesz zasad gramatycznych, ortograficznych czy innych. To dopiero zgroza a nie dbałość o język! Nie daj Boże trafić na takiego nauczyciela.

Zupełnie mnie Atko nie rozumiesz, nie chodzi o zadną filozofię tylko o czystą praktykę.
Miałem kiedyś kontakty z pewnym wydawnictwem i tak mnie nauczyli.
Są pewne podstawowe zasady, które należy stosować żeby czytanie było łatwe dla każdego a nie tylko dla tego, który ma doświadczenie w czytaniu bazgrołów (znam nauczycieli, też tak twierdzą, bazgroły często każą poprawiać).

Zaczynać dużą literą, kończyć kropką.
Co kilka zdań (np 5-6) robić przerwę żeby tekst nie był prostokątem wypełnionym literami, tylko żeby miał elementy charakterystyczne.
Są one niezbędne ponieważ w czasie czytania wzrok się często od tekstu odrywa i musi mieć jakieś charakterystyczne elementy żeby mógł łatwo wrócić.
Odrywając wzrok od tekstu zauważamy jednocześnie że było to np drugie zdanie po przerwie. Powracając szybko to miejsce znajdujemy.
W jednolitym prostokącie wypełnionym wyrazami jest to utrudnione, musimy się orientować po treści. To długo trwa i jest bardzo męczące.
Na dodatek wiele ludzi ma słaby wzrok i należy im takie rzeczy ułatwiać, zwłaszcza tam gdzie nie musimy oszczędzać miejsca (czyli w internecie).

To wszystko nie ma nic wspólnego z poglądami, filozofią itp. Sprawa jest czysto techniczna.
Pozdrowienia.
Przykro mi jeżeli czujesz się dotknięta, ale sprawa jest chyba dość prosta ;-)

Absolutnie nie czuje się dotkniętą choć nie cierpię jak mi wyjeżdża się z tekstem ” i ty pedagog tak mówisz”. Szlag mnie trafia na takie sztampowe postrzeganie nauczycieli. Ale to zostawmy :)
Wyraźnie napisałeś, że omijasz takie teksty i nie czytasz. To mnie zabolało.

Member

I do etetera. Zgadzasz się z Pirytem, ze takie teksty należy omijać szerokim łukiem?

Member
Atka wrote:
Absolutnie nie czuje się dotkniętą choć nie cierpię jak mi wyjeżdża się z tekstem ” i ty pedagog tak mówisz”. Szlag mnie trafia na takie sztampowe postrzeganie nauczycieli. Ale to zostawmy :)
Wyraźnie napisałeś, że omijasz takie teksty i nie czytasz. To mnie zabolało.

Atko, na ogół sobie wyobrażamy bez porównania więcej niż jest w rzeczywistośći. To taka ludzka cecha ;-)
Może to jest tylko taki oryginalny (?) styl pisania. Po prostu oczy mnie bolą od takich tekstów i tyle.
Nie mam zamiaru męczyć się dla idei.

Member

:) też Cię lubię :)))

Member
Atka wrote:
I do etetera. Zgadzasz się z Pirytem, ze takie teksty należy omijać szerokim łukiem?

Wydaje mi się, że jeżeli uczniowie takie nieczytelne teksty piszą a nauczyciel się temu potulnie podporządkowuje i cierpi (na zapalenie spojówek) to chyba nie jest w porządku.
A jak ci uczniowie mają się nauczyć przyzwoitego pisania?????
Wybaczyć można tylko dyslektykom.

Member

Ej, to nie tak. Ja się nie podporządkowuję. Swoje napiszę. Ale zostawmy to, plis:)))))

Member
Piryt wrote:
Atka wrote:
Absolutnie nie czuje się dotkniętą choć nie cierpię jak mi wyjeżdża się z tekstem ” i ty pedagog tak mówisz”. Szlag mnie trafia na takie sztampowe postrzeganie nauczycieli. Ale to zostawmy :)
Wyraźnie napisałeś, że omijasz takie teksty i nie czytasz. To mnie zabolało.

Atko, na ogół sobie wyobrażamy bez porównania więcej niż jest w rzeczywistośći. To taka ludzka cecha ;-)
Może to jest tylko taki oryginalny (?) styl pisania. Po prostu oczy mnie bolą od takich tekstów i tyle.
Nie mam zamiaru męczyć się dla idei.

Oj już napisałem, że to pokłosie wizyty u sadysty… przepraszam dentysty.
Napisało mi się takie coś, zatwierdziło i opublikowało. I tyle.
Znam co nieco zasady pisowni, ale przyznaję, że “Pana Tadeusza” bym pewnie nie stworzył, “Nad Niemnem” też nie przeczytałem choć wszystkie inne lektury owszem :) Nie dałem rady :) Jeśli dla Piryta mój tekst to takie jego własne “Nad Niemnem” do doskonale go rozumiem :)

Member
saldi wrote:
Piryt wrote:
Atka wrote:
Absolutnie nie czuje się dotkniętą choć nie cierpię jak mi wyjeżdża się z tekstem ” i ty pedagog tak mówisz”. Szlag mnie trafia na takie sztampowe postrzeganie nauczycieli. Ale to zostawmy :)
Wyraźnie napisałeś, że omijasz takie teksty i nie czytasz. To mnie zabolało.

Atko, na ogół sobie wyobrażamy bez porównania więcej niż jest w rzeczywistośći. To taka ludzka cecha ;-)
Może to jest tylko taki oryginalny (?) styl pisania. Po prostu oczy mnie bolą od takich tekstów i tyle.
Nie mam zamiaru męczyć się dla idei.

Oj już napisałem, że to pokłosie wizyty u sadysty… przepraszam dentysty.
Napisało mi się takie coś, zatwierdziło i opublikowało. I tyle.
Znam co nieco zasady pisowni, ale przyznaję, że “Pana Tadeusza” bym pewnie nie stworzył, “Nad Niemnem” też nie przeczytałem choć wszystkie inne lektury owszem :) Nie dałem rady :) Jeśli dla Piryta mój tekst to takie jego własne “Nad Niemnem” do doskonale go rozumiem :)

I to by było na tyle:) Okuka napisałby AMEN:) Saldi, nie przejmuj się tak, my się z Pirytem droczymy ;) to wynik tego, że się kochamy, spoko:)))

Member
Atka wrote:
to wynik tego, że się kochamy

Na łamach forum? No tego to jesze tu nie było.

Member

;) to taka parafraza, po KO2…

Keymaster
A.Chmiel wrote:
W minionych wiekach było to widoczne w mniejszym stopniu – panowały bardziej stabilne kryteria.

To prawda. Kiedyś jednak w ogóle postęp i zmiany (niezależnie od tego, czy postrzegamy je pozytywnie, czy negatywnie), były bardzo wolne.

Quote:
Impresjoniści musieli długo walczyć “o swoje”, aż ich technika i estetyka znalazła uznanie.

W zasadzie każdy nowy prąd przebijał się powoli. Tylko kiedyś przebijał się na pozycję tego głównego i najważniejszego, a dzisiaj… nie ma takiego głównego i najważniejszego.

Quote:
A co do “jednej estetyki”, to sprawa nie jest taka prosta. Jest w estetyce coś ponadczasowego, ponad kulturowego, […] Tymczasem, żeby podeprzeć się bardzo odległymi przykładami – odnajdujemy piękno i uznajemy (chyba powszechnie na świecie) estetykę dzieł pierwotnych artystów jaskiniowych w ich malowidłach naskalnych, rzeźb ludów afrykańskich, starej grafiki japońskiej, ogrodów japońskich, architektury krajów wschodniej Azji, czy natury – bardzo różnorodnej przyrody kuli ziemskiej.

Nie bardzo to się da obronić. Postrzeganie wytworów innych kultur jako wartościowych estetycznie jest bardzo niedawne, związane z tak nielubianym :) brakiem dominującej estetyki. Dopiero kiedy “nasza” estetyka nie jest jedyna słuszna, można zauważyć, że ta inna architektura czy malarstwo też są ładne. Przez długie wieki takie dzieła innych kultur bywały trofeami, pamiątkami, ale nie były postrzegane jako dzieła sztuki równorzędne z “naszymi”. Nawet kultura ludowa europejska do niedawna była raczej ciekawostką czy też socjologicznym materiałem badawczym. Jeszcze Grimmowie baśnie zapisywali jako materiał badawczy nad wierzeniami i wyobrażeniami ludowymi, a nie literaturę. Jeszcze w czasach Gauguina inspiracje sztuką Polinezji raczej utrudniały mu akceptację artystyczną.
Natomiast współcześnie, owszem, jesteśmy edukowani do równorzędnego postrzegania różnych estetyk – także tych z innych kręgów kulturowych i geograficznych. Czasem jesteśmy tak skutecznie edukowani, że wydaje się to naturalne. Ale wcale naturalne nie jest. W ogóle postrzeganie sztuki nie jest naturalne i wymaga treningu.

Quote:
I tak na marginesie estetyki, istniały kiedyś kanony piękna. One nadal istnieją, tylko współczesnym artystom i po dużej części zwykłym ludziom jakoś trudno się do nich pozytywnie odnosić.

A ja dalej proponuję estetyczną wycieczkę w przeciwnym kierunku – nie sztuki wysokoartystycznej, gdzie jest dużo dyskusji między szkołami, mistrzami, filozofiami itp., bez zrozumienia których trudno się rzetelnie odnieść do tej sztuki, ale w kierunku sztuki bardziej popularnej. Mamy Wizyty u mistrzów, także na portalu – https://www.dfv.pl/wizyta-u-mistrzow W ich ramach mamy różnych fotografów, którzy osiągnęli sukces, nierzadko także finansowy, a ich oceny u nas są… różne. Weźmy za przykład Annę Geddes – prawie połowa ocenia ją na “może być”, a jednocześnie milionowe nakłady kalendarzy, kartek pocztowych, plakatów itp. z jej zdjęciami mówią co innego. I nie jest to “sztuka dla krytyków”, tylko właśnie taka, która się podoba przeciętnemu konsumentowi, nawet niekoniecznie zainteresowanemu fotografią. A u nas się nie podoba.

Member
Piotr wrote:
/…/Mamy Wizyty u mistrzów, także na portalu – https://www.dfv.pl/wizyta-u-mistrzow W ich ramach mamy różnych fotografów, którzy osiągnęli sukces, nierzadko także finansowy, a ich oceny u nas są… różne. Weźmy za przykład Annę Geddes – prawie połowa ocenia ją na “może być”, a jednocześnie milionowe nakłady kalendarzy, kartek pocztowych, plakatów itp. z jej zdjęciami mówią co innego. I nie jest to “sztuka dla krytyków”, tylko właśnie taka, która się podoba przeciętnemu konsumentowi, nawet niekoniecznie zainteresowanemu fotografią. A u nas się nie podoba.

Anna Geddes – wspaniałe 29%, bardzo się podoba 26%
Galen Rowell – wspaniałe 46%, bardzo się podoba 32%.
Anna Geddes pasjonuje się fotografią małych dzieci. MZ jej zdjęcia to prawdziwe piękno.
Galen Rowell – dużo ładnych zdjęć, ale ogólne wrażenie raczej “kalendarzowe”.

Zacytuję jeszcze raz Georga Barra “Perfekcja w fotografii” str 191
/fragment dotyczy zdjęć pokazywanych w portalach internetowych/

/…/ Po drugie, najlepiej oceniane zdjęcia są zwykle żywe, bardzo kolorowe, i trochę przypominające landszafty z kalendarza. Nawet popularne czarno-białe zdjęcia zwykle są bardzo dosadne i śmiałe. Na takiej stronie subtelność po prostu nie może się przebić./…/

Member
Piotr wrote:
Jeszcze w czasach Gauguina inspiracje sztuką Polinezji raczej utrudniały mu akceptację artystyczną.
.

Gauguin u mnie nie znajduje uznania nadal, wielu innych malarzy europejskich również. Może dlatego, że nie byłem “odpowiednio” edukowany.

Piotr wrote:
Natomiast współcześnie, owszem, jesteśmy edukowani do równorzędnego postrzegania różnych estetyk − także tych z innych kręgów kulturowych i geograficznych. Czasem jesteśmy tak skutecznie edukowani, że wydaje się to naturalne. Ale wcale naturalne nie jest. W ogóle postrzeganie sztuki nie jest naturalne i wymaga treningu.

Z tym nie mogę się zgodzić. Jestem od wczesnych lat “techniczny” i bardzo odczuwam brak edukacji humanistycznej – tak ogólnej, jak i w zakresie sztuki. Głodny tych spraw dużo czytałem i oglądałem, i co się okazuje? Mając łatwy dostęp do dzieł kultury europejskiej “samoedukowałem” się dość intensywnie. I niby wyrobiłem sobie gust − jak rzeźba, to grecka i rzymska, ale jak malarstwo to jednak już późniejsze – Rembrandt, Monet czy Rodakowski (bardzo różne style), jak muzyka, to Vivaldi, Haendel, Paganini czy Dworzak (tez różni), a za współczesnymi raczej nie przepadam (są jednak wyjątki, i to nawet polskie).
I co? niby jestem wyedukowany w kulturze europejskiej, ale od pierwszego razu, jak tylko zobaczyłem starą sztukę japońską, a nawet jak usłyszałem ich muzykę, jak zobaczyłem architekturę arabską i rzeźby z czarnej Afryki z przerysowaniami kształtów i z nie europejskimi proporcjami, bez najmniejszego oporu przestawiłem się na ich odbiór i pełną akceptację, chociaż nikt mnie w tym kierunku nie edukował. Owszem, chyba nawet jeszcze w szkole podstawowej edukowano mnie np. w kierunku kultury Egiptu, ale ta do mnie nie przemawia, ani piramidy, ani rzeźby, ani freski. Edukowani jesteśmy na siłę filmami amerykańskimi, a ja przedkładam nad nie starego Kurosawę. Sztuka ogrodów w Europie to Włochy, Francja, Niemcy czy Anglia, a ja − z europejskich − zachwycam się tylko ogrodami angielskimi oraz… japońskimi (bardzo, ale to bardzo odmiennymi).
No to jak to jest z tą edukacją kultury, sztuki, estetyki? Są wartości ponad kulturowe czy ich nie ma? Oczywiście, że są, skoro Europejczyk niby edukowany w kulturze europejskiej i bombardowany amerykańską, bez zastrzeżeń i wahań, od pierwszego kontaktu zachwyca się sztuką i estetyką bardzo odległą, a odrzuca wiele dzieł europejskich i na siłę wtłaczaną nam kulturę amerykańską (przepraszam, lubię stary jazz, ale tylko ten stary, na M. Davisie kończąc).
Dla mnie to wszystko przemawia za naturalnością odbioru sztuki. Kultura, popularna, tzw. masowa? A niech sobie będzie, nie przeszkadza mi, jezeli tylko nie usiłuje na siłę wtargnąć do mojego oka czy ucha. Zamykam telewizor i ogladam dobre fotografie ulubionych mistrzów przy dobrej “nie masowej” muzyce. A co do treningu, oczywiście jestem za! Zwłaszcza w fotografii.

Viewing 70 reply threads
  • You must be logged in to reply to this topic.