Technika fotografowania
Zgodnie z sugestią Piotra zakładam ten wątek jako testowy, w celu sprawdzenia zainteresowania tematem na naszym forum. Więc można tu pisać o wszystkim co związane z fotografowaniem tradycyjnym jak np. o:
– historii
– sprzęcie
– materiałach światłoczułych
– poradach dotyczących pracy z analogiem
– ciemni
– i wszystkim innym co komu analogowo na wątrobie leży
Jeżeli wątek będzie “żywy” może doczeka się osobnego działu na forum a w nim osobnych wątków na różne tematy. Więc nie żałujcie klawiatury
A zaczynając od samego początku, od jakiego sprzętu należałoby zacząć zabawę z analogiem (również średni format)?
Czy filmy wywoływać w labie , czy może lepiej zainwestować we własną ciemnię? (pewnie z czasem we własną).Nie ukrywam, że chodzi mi po głowie taka inwestycja. Ale może to forum coś wniesie ciekawego i wartościowego.
http://prasolik.35photo.ru/photos/20130911/578613.jpg To robione jakąś starą Minoltą, nawet nie pamiętam jaką.
Tu napiszę może ogólnikowo, ale jest to wg mnie bardzo ważne. Od sprzętu w 100% sprawnego w zakresie ustawiania parametrów ekspozycji oraz ostrości. Inaczej nie będzie wiadomo, czy ewentualne mankamenty zdjęć są spowodowane błędem fotografa czy wadą sprzętu, np nie trzymającą czasów migawką. Jeżeli stary aparat wyposażony jest w światłomierz, też należałoby go sprawdzić. Tak więc, jeżeli nie jesteśmy pewni czy sprzęt jest w tym zakresie sprawny, lepiej oddać go do przeglądu i ewentualnie regulacji. Szczególnie, że każdy zrobiony film + wywołanie + skanowanie to wydatek ok 45-50zł.
Zgadza się, nikt nie chciałby zainwestować w sprzęt bez cienia nadziei, że będzie sprawny. Pewnie i tak trzeba będzie poświęcić kilka filmów na poznanie parametrów danego sprzęty. Powiem szczerze, że fascynuje mnie możliwość ustawiania ostrości na matówce, bawienia się czasami wywoływania i wprowadzania za pomocą pióra (photoshopa) masowań na papierze fotograficznym. Ale wszystko po woli , jak małe dziecko drobnymi kroczkami do celu.
Do ciemni to ja jeszcze nie doszedłem Póki co zabawa wygląda tak:
1. fotografowanie
2. wywołanie i skanowanie do TIFF w poleconym mi labie
3. ewentualne korekty jasność/kontrast/retusz na komputerze
4. ewentualne odesłanie po korekcie najlepszych zdjęć do druku.
Na ciemnię trzeba mieć warunki lokalowe, ja niestety nie dysponuję odpowiednim pomieszczeniem. Może kiedyś.
Było to baaardzo dawno temu, ale mieliśmy ciemnię w łazience:) Nie ma tam okien (najczęściej), wystarczyło nie otwierać drzwi i była naprawdę fajna zabawa. Ja co prawda raczej podziwiałam te czary niż sama się bawiłam (chociaż kilka razy się zdarzyło), ale efekty były super, do tej pory mamy te zdjęcia w albumie rodzinnym. Może spróbuj tego patentu, miejsca dużo nie potrzeba wystarczyła deska na wannie, na niej kuwety, powiększalnik na pralce, lampa powieszona na suszarce i zabawa na całego.
Problemem jest ilość osób korzystających z tej łazienki. U mnie odpada
Problemem jest ilość osób korzystających z tej łazienki. U mnie odpada
Na targach staroci można kupić eleganckie nocniki, nie będą wtedy przeszkadzać
Problemem jest ilość osób korzystających z tej łazienki. U mnie odpada
Na targach staroci można kupić eleganckie nocniki, nie będą wtedy przeszkadzać
Jasne, żeby uruchomić ciemnię jeszcze będę inwestował w nocniki

Na targach staroci można kupić eleganckie nocniki, nie będą wtedy przeszkadzać
Jasne, żeby uruchomić ciemnię jeszcze będę inwestował w nocniki
No wiesz, hobby wymaga poświęceń))

Jasne, żeby uruchomić ciemnię jeszcze będę inwestował w nocniki
No wiesz, hobby wymaga poświęceń))
To mi powiedzą w domu, żebym sam się poświęcał

No wiesz, hobby wymaga poświęceń))
To mi powiedzą w domu, żebym sam się poświęcał
Tak, to się nazywa brak tolerancji dla cudzych pasji, albo lepiej egoizm, nic nie poradzisz, szkoda
A wracając do tematu… ;P
Ostatnio dostałem w prezencie pięknego dalmierzowca Voigtländer Vitoret.
Pierwsza rolka była magiczna, i uświadomiła jaki naprawdę trzeba było włożyć trud w dobre zdjęcia za czasów analogowych.
I ten nawyk zerkania na ekran..a tam nic nie ma
Ja nie wiem czy to dobry wątek na taką informację ale właśnie wpadłem i hmmmm, może to jest jakiś pomysł na pogodzenie cyfry i analoga?
http://www.chip.pl/news/sprzet/gadzety/2013/09/enfojer-pozwoli-ci-samodzielnie-wywolac-zdjecia-prosto-z-twojego-smartfona
Coś w analogach jest faktycznie, my na nasze wesele poprosiliśmy fotografa by oprócz tradycyjnej cyfry były też analogi, dostałem 3 rolki jedna z kościoła i przygotowań i dwie z pleneru …i były to najfajniejsze foty z wesela
Jakościowo nie lepsze ale na papierze wyszły bosko, dodatkowa atrakcja była właśnie nocka spędzona w łazience nad kliszami
Problemem jest ilość osób korzystających z tej łazienki. U mnie odpada
Też miałem ciemnię w łazience i moim (a właściwie mojego Taty) patentem na domowników był zrobiony stolik pod powiększalnik z światłoszczelnymi szufladami (mam go do dziś). Jak ktoś chciał skorzystać z łazienki, to papiery do szuflady i musiał tylko odczekać, aż bieżące zdjęcie trafi z wywoływacza do utrwalacza.
Fajny pomysł, ale chętniej wsadziłbym tam mojego canona niż htc ;p
Właśnie..piekna idea- wsadzasz swoja cyfre do powiekszalnika a reszte robisz analogowo
Najfajniejszy był klimat towarzyszący wywoływaniu zdjęć. Najpierw szykowanie odczynników, ustawianie wszystkiego, a potem czekanie nad kuwetą z wywoływaczem na pojawiający się obraz. Miało to coś z “wiedzy tajemnej” Fotografia cyfrowa nie ma już takiej magii (co nie znaczy, że zamieniłbym cyfrę z powrotem na analoga- za wygodny się zrobiłem:)
Fakt faktem, moja pierwsza wywołana odbitka to było niezapomniane wydarzenie
Jakoś PS i cyfra tego nie robi, mimo ze wygodniejsze i praktyczniejsze.
Ale pomarzyć można – a marzenia czasami spełniają się
W mojej zabawie z analogami doszłam do wielkiego formatu i techniki mokrej płyty kolodionowej. Mówię wam, to jest dopiero magia. Wszystko trzeba zrobić samemu. Całą chemię trzeba zrobić, wyczyścić szybę, oblać ją kolodionem, uczulić, prawidłowo naświetlić (często przez nawet kilkadziesiąt sekund), potem wywołać. Magia jaką się potem dostaje w nagrodę jest nieoceniona.
https://www.youtube.com/watch?v=BQWRTBzP0us
Sprawa fajna, ostatnio w modzie. No ale tak jak z ciemnią trzeba mieć jakieś warunki do tego, więc póki co odkładam na przyszłość
Teraz interesuje mnie problem czysto techniczny. Oba filmy z nikona f90x zeskanowane w labie mają malutkie białe skazy, jakby kto tu i ówdzie podrapał igłą. Nie jest tego dużo ale zawsze coś się trafi. Filmy wywoływane w korexie, nie w maszynie. Kto jest winny?
– aparat: podczas przewijania film gdzieś się rysuje (zwijany automatycznie, silnik w body)
– laborant?
– skaner?
Jakieś propozycje? Filmy nowe, nie jakieś wynalazki z allegro, Ilford HP5 plus 400 i Ilford FP4 plus 125.
okuka- masz mozliwosc wywolac rolke samemu? Jakis znajomy ktory siedzi w temacie i udostepni i koreks i chemie?
W ten sposob eliminujemy dwa ostatnie punkty i sprawdzamy aparat.
Kiedyś miałem podobny problem, że film był lekko porysowany i niestety okazało się, że winny był laborant. Potem dowiedziałem się, żeby więcej do nich nie nosić, bo to u nich częsty problem, a to było w Warszawie…
Dodam, że w moim przypadku skaner odpadał, bo zamawiałem samo wywołanie rolki.
Na razie nie wymienię nazwy firmy, może to nie ich wina i niepotrzebnie siać zamęt. Jednak zwrócę im uwagę na ten fakt i zobaczymy jak będzie z następnymi filmami. Z flexareta oraz z zorki nie były chyba uszkodzone, więc zaczynam podejrzewać przesuw filmu w nikonie.
Ja też nie wymieniłem nazwy, bo to było ponad 3 lata temu i może się coś zmieniło. Od tamtego czasu nie pstryknąłem żadnej analogowej klatki:) Chociaż właściwie pstryknąłem… właśnie sobie uświadomiłem, że od tych ponad trzech lat mam w aparacie film, którego jak dotąd nie mogę wypstrykać do końca:)
Ciekawe czy to się w ogóle nadaje jeszcze do wywołania? Jaka jest trwałość takiego filmu? Jeśli się nie mylę to jest Ilford jakiś czarno-biały. Dzięki Tobie chyba się zmotywuję i go dokończę, efekty mogą być ciekawe.
A tak jeszcze w związku z labami, w moim mieście nie ma takiego, który by jeszcze wywoływał filmy, mówię oczywiście o wywoływaniu w koreksie. Pozostaje więc jedynie na własną rękę (a ja również nie mam warunków ani sprzętu aktualnie) lub szukanie w większych miastach, co właśnie wtedy uczyniłem:)
To foto leżało we Flexarecie 17 miesięcy, teraz dokończyłem film i wywołałem
https://dfv.pl/gallery/members/okuka67.html?g2_itemId=4191255

Teraz interesuje mnie problem czysto techniczny. Oba filmy z nikona f90x zeskanowane w labie mają malutkie białe skazy, jakby kto tu i ówdzie podrapał igłą. Nie jest tego dużo ale zawsze coś się trafi. Filmy wywoływane w korexie, nie w maszynie. Kto jest winny?
– aparat: podczas przewijania film gdzieś się rysuje (zwijany automatycznie, silnik w body)
– laborant?
– skaner?
Jakieś propozycje? Filmy nowe, nie jakieś wynalazki z allegro, Ilford HP5 plus 400 i Ilford FP4 plus 125.
stawiam na płytkę dociskająca film na tylnej ściance
masz załatwione dwa filmy, więc kasetka odpada (chyba, że używasz tej samej)
jeśli rysy powtarzają się w tym samym miejscu – to płytka, jeśli nie – to może być coś innego po drodze wołania, ale wątpię
jeśli podłużne rysy u góry i na dole – to mogą być rysy od prowadnic w komorze pod płytką dociskową (może)
ps.
masz rysy po stronie emulsji, czy po drugej?
istnieje również duża możliwość powstania rys przy skanowaniu (ramki bezszybkowe też potrafią rysować, jeśli ktoś przeciaga negatywy w obydwie strony w prowadnicach)
Jako ciekawostkę : http://nt.interia.pl/foto/news-tak-dziala-najwiekszy-aparat-swiata,nId,719255
A ten to chyba urządził ciemnię w hali widowiskowo-sportowej
Z innej beczki choć też o “fotografii” http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/news-krokodylki-apeluja-pokochajmy-fotoradary-za-4-miliony-zlotyc,nId,1025491
A ten to chyba urządził ciemnię w hali widowiskowo-sportowej
Ciekawe jest to, że aby wykonać zdjęcie to musi wejść do środka aparatu
Również jako ciekawostka : http://petapixel.com/2013/09/12/marked-photographs-show-iconic-prints-edited-darkroom/
jeśli podłużne rysy u góry i na dole – to mogą być rysy od prowadnic w komorze pod płytką dociskową (może)
ps.
masz rysy po stronie emulsji, czy po drugej?
istnieje również duża możliwość powstania rys przy skanowaniu (ramki bezszybkowe też potrafią rysować, jeśli ktoś przeciaga negatywy w obydwie strony w prowadnicach)
Nie, to nie są rysy podłużne, raczej kropeczki i małe kreseczki tu i ówdzie. Jedna jest nawet fantazyjnym esem-floresem, jakby ktoś ręcznie ją stworzył. Akurat na nosie modelki wypadła
jeśli podłużne rysy u góry i na dole – to mogą być rysy od prowadnic w komorze pod płytką dociskową (może)
ps.
masz rysy po stronie emulsji, czy po drugej?
istnieje również duża możliwość powstania rys przy skanowaniu (ramki bezszybkowe też potrafią rysować, jeśli ktoś przeciaga negatywy w obydwie strony w prowadnicach)
Nie, to nie są rysy podłużne, raczej kropeczki i małe kreseczki tu i ówdzie. Jedna jest nawet fantazyjnym esem-floresem, jakby ktoś ręcznie ją stworzył. Akurat na nosie modelki wypadła
a klisze były “świeże” ?
BTW – kiedyś nieopatrznie dotknąłem emulsji i miałem ładne linie papilarne
z mojego doświadczenia powiem, że powodów tego, co masz na negatywie może być mnóstwo i to nie zawinionych przez Ciebie
po pierwsze zawsze (ja tak robiłem) po wołaniu zawsze dokładnie myłem i płukałem koreks z resztek chemii (potrafiło się to zemścić w przyszłości jeśli zostawał osad z poprzedniego odczynnika – reaguje z nowym – efekty wiadomo
po drugie woda destylowana, opukiwanie koreksu celem wytrącenia pęcherzyków powietrza itp
jakoś nie wierzę, że obecnie laborant zrobi to lepiej/dokładniej ode mnie
no i mierzyłem też temp. czyli nigdy nie miałem sobie nic do zarzucenia i raczej problemów nigdy nie było
jeśli podłużne rysy u góry i na dole – to mogą być rysy od prowadnic w komorze pod płytką dociskową (może)
ps.
masz rysy po stronie emulsji, czy po drugej?
istnieje również duża możliwość powstania rys przy skanowaniu (ramki bezszybkowe też potrafią rysować, jeśli ktoś przeciaga negatywy w obydwie strony w prowadnicach)
Nie, to nie są rysy podłużne, raczej kropeczki i małe kreseczki tu i ówdzie. Jedna jest nawet fantazyjnym esem-floresem, jakby ktoś ręcznie ją stworzył. Akurat na nosie modelki wypadła
Dwie sytuacje mi sie przypominaja. Pierwsza to kiedy kolega raz wywolywal kilka klisz i robil odbitki w jednym bardzo oldskulowym zakladzie fotograficznym prowadzonym przez pewnego hipisa. Jego wybor padl na ten zaklad wlasnie bo mial do wywolania zdjecia pewnej rozneglizowanej damy i nie chcial tego zanosic do typowego fotograficznego McLabu. Nie wiem czy u tego starszego jegomoscia proces byl zautomatyzowany ale nie zdziwilbym sie gdyby robil to na piechote. Tak czy owak najwyrazniej nie zmienial on za czesto odczynnikow i ogolnie mial w zakladzie brudno skoro na odbitkach ewidentnie powychodzily jakies wlosy i paprochy. Na kliszach bylo to samo.
Inna sprawa gdy kiedys robilem podejscie do skanowania klisz. Klisze wywolane byly poprawnie (papierowe odbitki bez zarzutu) ale kiedy zaczalem to skanowac – rysy, kropki, kreski, swiderki. Zlapalem sie za glowe. Szczerze mowiac nie mialem (i wciaz nie mam) o tym zielonego pojecia. Ktos mi pozniej mowil ze oprogramowanie zalaczone do skanera moglo nie robic retuszu. Skaner oddalem do sklepu i tak skonczyla sie moja przygoda ze skanami
O widzisz, daleko nie trzeba było szukać! Jeżeli jakość jest rzeczywiście tak dobra jak twierdzi autor artykułu, to jest to dla mnie doskonałe rozwiązanie do publikacji analogowej twórczości w necie. Inna sprawa, że staje się ona (ta twórczość) wtedy cyfrowa Dzięki.
to może u mnie trzy lata temu dawałem krótki opis i zdjęcie, ale widzę że z braku miejsca je w międzyczasie usunąłem (ale trzy foty po skanowaniu ostały się w galerii)
pisałem, że warunkach domowych można osiągnąć przyzwoity rezultat https://www.dfv.pl/forum/viewtopic.php?id=4043
Mnie w szkole uczyli.
Dwie szybki, dwa taboreciki, lampka aparat na statyw i jedziemy
Nienajgorsze efekty tym mozna było uzyskać.
Dwie szybki, dwa taboreciki, lampka aparat na statyw i jedziemy

Nienajgorsze efekty tym mozna było uzyskać.
Trzeba będzie przetestować metodę. Zawsze to kilkanaście zł do przodu na rolce w porównaniu z usługą w labie.
Doszły może kogoś słuchy czy jest jakaś sensowna możliwość założenia na obiektyw Moskwy-4 (Industar 23) filtra szarego? Rzecz w tym, że najkrótszy czas migawki to 1/250s. Więc zastosowanie dużego otworu przysłony bywa często problematyczne, szczególnie jak mamy akurat film iso400.
Teoretycznie gdybys dobral srednice filtra to moglbys zacisnac go razem z obiektywem metalowa obrecza (taka zaciskowa. Jak uzywa sie w samochodach do laczenia koncowek wezy gumowych). Moze trzymaloby.
Ale nie lapiej po prostu uzyc filmu ISO 50? To roznica 3 EV w porownaniu z ISO 400.
Ale nie lapiej po prostu uzyc filmu ISO 50? To roznica 3 EV w porownaniu z ISO 400.
Lepiej, tylko film to nie matryca i raz włożony nie przełączysz A warunki świetlne się zmieniają.
Aparat na statyw, filtr do ręki. Najprostsze rozwiązanie. Kiedyś ćwiczyłem coś takiego ze Smieną 8 (nie mylić z 8M) i polarem fi52mm, na dodatek wszystko trzymając w rękach.
Za króla Ćwieczka aparaty nie miały migawek, a czas regulowało się ręcznie kapslem na obiektyw, to i z filtrem da radę. .
cytat filmowy – analogowy
http://www.youtube.com/watch?v=9zx3A4eYLq8
Wiem, że to temat niebezpieczny na DFV ale czort z tym Chodzi o bezpieczne czasy migawki przy strzałach z ręki. Weźmy dla przykładu średniaka format 6×7. Rozmiar klatki mniej więcej dwa razy większy niż mały obrazek, dla którego reguła odwrotności ogniskowej została opracowana. Czyli mając obiektyw np 250mm bezpieczny czas powinien wynosić ok 1/125s. Jest jeszcze sprawa, że niektóre średniaki niezbyt wygodnie się trzyma w porównaniu z “normalnymi” korpusami małoobrazkowymi, co też może być powodem poruszonych zdjęć. Jakie jest Wasze zdanie o zdjęciach z ręki średnimi formatami?

Chyba jednak nie Nie mówimy o powierzchni klatki tylko o wymiarach liniowych. Szerokość małego obrazka 36mm, średniego 70mm
Nie zdążyłem z edycją Po wysokości i szerokości to faktycznie, ok. 2x. Trza by pewnie przeliczyć kąty padania światła w zależności od kąta widzenia obiektywu

Fotografowałem z ręki bez problemów aparatem 6×9 cm, który miał tylko jedną szybkość migawki: 1/10 sek. Niestety, nie pamiętam (kilkadziesiąt lat minęło, a aparat został dawno sprzedany), jaki miał obiektyw. No, ale miałem 12 lat!

Fotografowałem z ręki bez problemów aparatem 6×9 cm, który miał tylko jedną szybkość migawki: 1/10 sek. Niestety, nie pamiętam (kilkadziesiąt lat minęło, a aparat został dawno sprzedany), jaki miał obiektyw. No, ale miałem 12 lat!
ja wiem, że wcisnąć spust można bez problemu, raczej mi chodzi o efekt na zdjęciach
Efekty? Efekty będą jak popatrzysz na te zdjęcia za co najmniej kilka lat Mieszkowym aparatem nigdy nie fotografowałem, więc nie mogę nic powiedzieć, ale Kievem 80 fotografowało się z ręki fajnie. In plus było to, że można było aparat “przytulić” do siebie, co trochę “poprawiało stabilizację”. Obiektyw Vega 90/2,8. Inna sprawa, że nigdy niczego nie przeliczałem. Chciało się zrobić “takie” zdjęcie, to się szło do przodu, czy do tyłu. Ustawiało się najczęściej według “wskazań producenta” negatywu, czyli według tego, co było napisane na kartoniku, czasem (pamiętajac, że kiedyś w podobnych warunkach mi nie wyszło) coś się zmieniało. I raz wyszło ostre a raz nie…
Dziwne, że kiedyś człowiek mniej się tym przejmował, niż teraz…
Jart, to nie w tym rzecz Teraz też niektórzy się nie przejmują, ustawiają na auto i jadą, byle do przodu
Kiedyś też byli tacy co się przejmowali i zależało im, żeby zrobić ZDJĘCIE, a nie jakiekolwiek zdjęcie
Tylko internetu nie było więc nie było gdzie marudzić. Chyba, że na spotkaniach kółek fotograficznych




Nie pamiętam kiedy pojawiły się idiotenkamery ale wydaje mi się, że przed trzydziestu laty każde zdjęcie trzeba było ustawiać a przede wszystkim szanować kliszę. Poza tym fotografia nie była tak dostępna na wyciągnięcie ręki jak teraz więc zdjęcia robili chyba tylko tacy, którzy się przejmowali. Ja jak wkładałem film pod kocem na pierwszą dziurkę perforacyjną to z rolki robiłem 38,5 klatki więc byłem 2,5 zdjęcia do przodu a i tak nad każdym się zastanawiałem. Teraz widzę u siebie powrót do przeszłości bo robię coraz mniej zdjęć ale każdemu poświęcam więcej czasu (przed zrobieniem).




Hm… I tak i nie I kiedyś były “pstryki” i teraz są. Nie chodzi mi o tryb “auto”. Kiedyś producent filmu wyznaczał warunki naświetlania. I fotograf się musiał do nich dostosować. Z pewnymi wyjątkami o których napisałem. Jakość ówczesnych zdjęć nie polega na “ostrości brzytwy”, odpowiedniej głębi ostrości (cokolwiek to znaczy), tylko na uchwyceniu odpowiedniego momentu i podania go w odpowiedni sposób. Dziś wymagania fotografów są trochę jakby inne. Technika przede wszystkim. Znane są przypadki oceniania prac uznanych mistrzów na forach fotograficznych, prawda?
Zaznaczam, że to wszystko odnośnie fotografowania starymi aparatami i starymi obiektywami
Że uchwycenie momentu jest ważne to się zgadzam. Ale lepiej chwytając ten moment mieć właściwie ustawiony aparat. Więc olewanie techniki to pójście na łatwiznę nieco. Moment może złapać każdy, jak ma trochę szczęścia. Ale złapać go i zamrozić w perfekcyjnej fotografii już nie każdy.
Warunki naświetlenia? Zasady prawidłowej ekspozycji nie zmieniły się. Jedynie materiały mają różną tolerancję na błędy fotografa. Czułość materiału, czas i przysłona – tylko to należy dopasować, tak było i tak jest. Czy to na kliszy czy na matrycy elektronicznej.
swoją drogą posiadanie niektórych aparatów może okazać się niebezpieczne:
http://fotoblogia.pl/2013/09/21/ukrainski-kolekcjoner-aparatow-moze-pojsc-do-wiezienia-za-posiadanie-aparatow




Hm… I tak i nie I kiedyś były “pstryki” i teraz są. Nie chodzi mi o tryb “auto”. Kiedyś producent filmu wyznaczał warunki naświetlania. I fotograf się musiał do nich dostosować. Z pewnymi wyjątkami o których napisałem. Jakość ówczesnych zdjęć nie polega na “ostrości brzytwy”, odpowiedniej głębi ostrości (cokolwiek to znaczy), tylko na uchwyceniu odpowiedniego momentu i podania go w odpowiedni sposób. Dziś wymagania fotografów są trochę jakby inne. Technika przede wszystkim. Znane są przypadki oceniania prac uznanych mistrzów na forach fotograficznych, prawda?
Zaznaczam, że to wszystko odnośnie fotografowania starymi aparatami i starymi obiektywami
osobiście uważam, że nawet obecnie powinno się rozgraniczać fot. analogową od cyfrowej
ostatnio coraz częściej zdarza się, że zdjęcia wykonane techniką analogową są dyskryminowane na skutek niewiedzy osób fotografujących “od zawsze” wyłącznie cyfrą i oceniających wartość fotografii poprzez cyfrowe obrazowanie znane im ze swoich lustrzanek…




Hm… I tak i nie I kiedyś były “pstryki” i teraz są. Nie chodzi mi o tryb “auto”. Kiedyś producent filmu wyznaczał warunki naświetlania. I fotograf się musiał do nich dostosować. Z pewnymi wyjątkami o których napisałem. Jakość ówczesnych zdjęć nie polega na “ostrości brzytwy”, odpowiedniej głębi ostrości (cokolwiek to znaczy), tylko na uchwyceniu odpowiedniego momentu i podania go w odpowiedni sposób. Dziś wymagania fotografów są trochę jakby inne. Technika przede wszystkim. Znane są przypadki oceniania prac uznanych mistrzów na forach fotograficznych, prawda?
Zaznaczam, że to wszystko odnośnie fotografowania starymi aparatami i starymi obiektywami
osobiście uważam, że nawet obecnie powinno się rozgraniczać fot. analogową od cyfrowej
ostatnio coraz częściej zdarza się, że zdjęcia wykonane techniką analogową są dyskryminowane na skutek niewiedzy osób fotografujących “od zawsze” wyłącznie cyfrą i oceniających wartość fotografii poprzez cyfrowe obrazowanie znane im ze swoich lustrzanek…
Owszem, ale jest też odchyłka w drugą stronę. Wszystko co analogowe uważane jest za artystyczne i fotografa analogowego nie obowiązują żadne reguły Jeden i drugi kierunek mz “One Way Ticket”



osobiście uważam, że nawet obecnie powinno się rozgraniczać fot. analogową od cyfrowej
ostatnio coraz częściej zdarza się, że zdjęcia wykonane techniką analogową są dyskryminowane na skutek niewiedzy osób fotografujących “od zawsze” wyłącznie cyfrą i oceniających wartość fotografii poprzez cyfrowe obrazowanie znane im ze swoich lustrzanek…
Owszem, ale jest też odchyłka w drugą stronę. Wszystko co analogowe uważane jest za artystyczne i fotografa analogowego nie obowiązują żadne reguły Jeden i drugi kierunek mz “One Way Ticket”
ano
czasem informacja pod fotą o wykonaniu jej analogiem to za mało, aby z automatu uznać jej “artyzm” – choć z drugiej strony techniki szlachetne – wykonane np. w procesie kolodionowym vide rok ca 1860 http://www.flickr.com/photos/nationalgalleries/3102027867/ są dziś nieudolne naśladowane w postprodukcji z cyfry ^^ i to dość nieudolnie, że nie wspomnę o ostrości i GO, których współczesnym fotom z cyfry często brakuje
Wg mnie fotografa analogowego obowiązują znacznie większe rygory niż cyfrowego. Nie ma miejsca na wielokrotne próbne strzały i podgląd na ekraniku. Nie chcę tu rozpętywać na nowo dyskusji, która fotografia lepsza, bo to bez sensu. Jest fakt niezbity, że jeśli fotografujesz analogiem i nie chcesz stracić kilku dni oraz trochę pieniędzy na poprawkę sesji, to się lepiej skup na pracy i obejrzyj 10x czy masz wszystkie dźwignie i guziki w aparacie prawidłowo ustawione

….i zdjęty dekielek z obiektywu (dwuobiektywowe i dalmierze
Dekielek też Ja wczoraj zmieniając światła w studio poprosiłem koleżankę, żeby spojrzała na licznik aparatu ile zdjeć jest zrobionych. Mówi mi, że 3. Jak kurde 3, jak 3 zrobiłem wcześniej, a teraz chyba z pięć mówię do niej. Ona: jest 3! Miała rację, bo aparat był w trybie multi-ekspozycja. Przestawiałem podczas sprawdzania wyzwalacza do lamp (ze zdjętą kasetą tylko tak można wyzwalać migawkę) i zapomniałem wrócić


Az tak nie przesadzaj z ta oszczednoscia kliszy
ostatnio coraz częściej zdarza się, że zdjęcia wykonane techniką analogową są dyskryminowane na skutek niewiedzy osób fotografujących “od zawsze” wyłącznie cyfrą i oceniających wartość fotografii poprzez cyfrowe obrazowanie znane im ze swoich lustrzanek…
a mógłbyś uzasadnić taką potrzebę rozgraniczania? Dobre zdjęcie to dobre zdjęcie. Nieważne czym robione i w jaki sposób.


Az tak nie przesadzaj z ta oszczednoscia kliszy
To nie ja, to pośpiech. Ja chciałem każde foto na osobnej klatce
Właśnie.
Dyskusja taka ma sens gdy chcemy pokazać umiejętności techniczne fotografa. Dobry radzi sobie ze słabym sprzętem. Ale faktycznie, jeżeli potraktujemy foto jako obraz nie wnikając w technikę jego powstawania to ta technika nie ma wpływu na naszą ocenę wartości zdjęcia. Albo obraz nam się podoba, albo nie.
Choć też tak do końca nie jest. Pozostaje wartość sentymentalna. Baaardzo stare fotografie, wiadomo, że technicznie słabiutkie, czasem ledwo co widać. Jednak oglądamy je z zaciekawieniem i często podziwem dla pionierów fotografii.


Az tak nie przesadzaj z ta oszczednoscia kliszy
To nie ja, to pośpiech. Ja chciałem każde foto na osobnej klatce
Ja chce zobaczyc co Ci z tego wyszło! )
https://dfv.pl/gallery/members/Zeno.html?g2_itemId=3000567&&g2_page=3
https://dfv.pl/gallery/members/Zeno.html?g2_itemId=3000567&&g2_page=3
No, na przykład to technicznie masakra, a jednak ciekawe. Rozmazane nogi koni nadają dynamiki, dziwaczny kolor… mz klimat starej wsi jest.
ac a ty widziałeś kolodiony zrobione z cyfry? Ja widziałam wiele świetnie zrobionych i nie sądzę, żebyś odróżnił je od zrobionych kamerą wielkoformatową. Tym bardziej, że proces powstawania zdjęcia na mokrej płycie kolodionowej z pliku cyfrowego w większości jest analogowy. Może jakby zrobić wielką płytę z małego pliku cyfrowego to będzie widać jakieś dziwne cyfrowe rzeczy. Mam osobiście wykonane dwa zdjęcia 90×60 cm tą techniką (zdjęcie zrobiono 5d3 z podpiętym obiektywem Kodak Aero-Ektar 178/2.5).
Dla mnie fotografia to fotografia. Nośnik jest nie ważny. Z każdym trzeba umieć postępować odpowiednio. Tym bardziej, że te techniki można łączyć i mieszać.
A ja ujalbym to inaczej. Nosnik a wiec nagatyw w szerokim slowa znaczeniu (dla cyfrowej wersji to karta pamieci) jednak wplywa w pewnym sensie na odbior.
W czasach fotografii analogowej trzeba bylo oczywiscie robic odbitki. I to bylo dobre bo choc grono widzow bylo ograniczone do tych ktorzy mogl ifizycznie ujrzec takie zdjecie to mielismy pewnosc ze ogladane/odbierane jest ono tak jak zyczyl sobie tego autor.
W erze fotografii cyfrowej zdjecia drukuje sie sporadycznie. Robia to glownie zawodowcy na potrzeby wlasne lub klientow ale zwykly amator moze cale zycie przepstrykac i nie wydrukowac swojego zdjecia. Jednoczesnie sam przyznaje sie do tego przestepstwa. Efekt tego jest taki ze zdjecia sa ogladane glownie na monitorach komputerow gdzie wiele osob niemilosiernie meczy kolko na myszce powiekszajac zdjecie 400% i komentujac “troche nieostre”. Tak wiec dostep jest ulatiowny ale sposob odbioru jest zupelnie nieprzewidywalny.
Nie oceniam co dobre a co zle bo moze komus zalezy aby zdjecie ujrzalo jak najwiecej osob chocby w powiekszeniu na ekranie 17 calowego monitora. Zauwazam jedynie ze wybor nosnika niesie za soba pewne konsekwencje.
I chwala Tobie za to.
Odrazu poprawie sie – odpowiednikiem analogowego negatywy dla technologii cyfrowej jest plik (RAW) a nie karta pamieci jak wspomnialem. A wiec medium bardziej ulotne (choc latwo kopiowalne) niz same karty czy klisze.
zakup Voigtladera Bessa66 to dobry pomysł na początek przygody z fotografią analogową.Dlatego że format negatywu
w tym aparacie to 6cm na 9cm, a taka wielkość pozwala wywoływać STYKÓWKI bez powiększalnika i innych narzędzi.
Wystarczy papier fotograficzny,chemikalia i ciemne pomieszczenie.
Dla mnie fotografia to fotografia. Nośnik jest nie ważny. Z każdym trzeba umieć postępować odpowiednio. Tym bardziej, że te techniki można łączyć i mieszać.
widziałem i zgadzam się oczywiście ze zdaniem, że “techniki można łączyć i mieszać” oraz z tym, że podobnie jak w cyfrze nie zawsze to co widzimy jest tym, co nam się wydaje
ale znam też skrajności – np. kolega do dziś z przekonania nie kupił żadnego aparatu cyfrowego i tylko analog od kiedy go znam ^^ chociaż nie powiem, że jego zdjęcia są lepsze i ciekawsze od tych wykonanych cyfrą
zakup Voigtladera Bessa66 to dobry pomysł na początek przygody z fotografią analogową.Dlatego że format negatywu
w tym aparacie to 6cm na 9cm, a taka wielkość pozwala wywoływać STYKÓWKI bez powiększalnika i innych narzędzi.
Wystarczy papier fotograficzny,chemikalia i ciemne pomieszczenie.
Przepraszam, ale Bessa 66 ma format 6×6 a nie 6×9, jak sama nazwa wskazuje
Skrajności, to najgorsze, co może być (pewnie ten znajomy ma aparat, którego nazwa zaczyna się na N – ci najgorsi są ). Jak on się mógł przekonać skoro nie spróbował cyfrowej wersji. To nie przekonanie, tylko głupi upór “bo nie”. Też znam takich. Jeden (mój sąsiad), to zatwardziały analogowiec, ale mniej czasu w ciemni spędza niż ja
Oddaje wszystko do labu
Mówię na niego “cienki Bolek”, nawet się nie obraża
Tak na marginesie to te konstrukcje to takie mieszkowce ale nie w pelnym znaczeniu tego slowa. W zasadzie jedyna zaleta uzycia mieszkow jest kompaktowosc tych konstrukcji. O ile mi wiadomo nie ma mozliwosci stosowania pochylen albo zmiany dlugosci samego mieszka.
Najnowsza tego typu konstrukcja jest zdaje sie Fuji GF670. jak juz wspomnialem nie jest to aparat techniczny (view camera) a mieszek pozwala przede wszystkim na zredukowanie rozmiarow konstrukcji po zlozeniu. Mimo wszystko jest wiele pozytywnych recenzji tego sprzetu. Szkoda ze taki drogi.
Skrajności, to najgorsze, co może być (pewnie ten znajomy ma aparat, którego nazwa zaczyna się na N – ci najgorsi są ). Jak on się mógł przekonać skoro nie spróbował cyfrowej wersji. To nie przezekonanie, tylko głupi upór “bo nie”. Też znam takich. Jeden (mój sąsiad), to zatwardziały analogowiec, ale mniej czasu w ciemni spędza niż ja
Oddaje wszystko do labu
Mówię na niego “cienki Bolek”, nawet się nie obraża
czytasz w myślach kolega ma Nikona, robi głównie slajdy i nie ma ciemni
Tak na marginesie to te konstrukcje to takie mieszkowce ale nie w pelnym znaczeniu tego slowa. W zasadzie jedyna zaleta uzycia mieszkow jest kompaktowosc tych konstrukcji. O ile mi wiadomo nie ma mozliwosci stosowania pochylen albo zmiany dlugosci samego mieszka.
Najnowsza tego typu konstrukcja jest zdaje sie Fuji GF670. jak juz wspomnialem nie jest to aparat techniczny (view camera) a mieszek pozwala przede wszystkim na zredukowanie rozmiarow konstrukcji po zlozeniu. Mimo wszystko jest wiele pozytywnych recenzji tego sprzetu. Szkoda ze taki drogi.
Sprawę mieszkowca już rozstrzygnąłem. Nabyłem Moskwę-4. Działąjącą, jakby kto pytał, nawet jeden film nią zrobiłem
i nie było, że statyw za krótki
Czekam tylko na konkurs, pt. Zdjęcie ze starym aparatem. Wygrywa ten, kto na zdjęciu będzie miał najstarszy wiekowo lub technologicznie aparat. Od razu mówie, że wygram
W pracy u nast taki stoi, nie wiem jak się to nazywa, aparat ma wielki miech, a zdjęcia były robione na takich płytach ołowianych, czy jakiś światłoczułych

W pracy u nast taki stoi, nie wiem jak się to nazywa, aparat ma wielki miech, a zdjęcia były robione na takich płytach ołowianych, czy jakiś światłoczułych

Nie wiesz jak sie nazywa ale wiesz ze to najstarszy aparat
przez przypadek wpadłem wczoraj ten dokument i żałuję tylko, że wcześniej nikt go nie zapowiadał
http://fotoblogia.pl/2013/10/08/dzisiaj-w-tvp-2-film-dziennika-z-podrozy-o-tadeuszu-rolke
opowieść o magii fotografii, o uniwersalnej i ważnej dla człowieka potrzebie tworzenia, o relacji mistrz-uczeń, zderzeniu starego i nowego świata wartości, a także o dojrzewaniu i starzeniu się
A nieprawda, Kolega nie uważał
Jest w tej kwestii wątek:
https://www.dfv.pl/forum/viewtopic.php?id=8468
i było…

Jest w tej kwestii wątek:
https://www.dfv.pl/forum/viewtopic.php?id=8468
i było…
fakt
wcześniej było innych kilka ciekawych dokumentów o róźnych obliczach fotografii i trafia mnie, że żadnych info w tym temacie wcześniej nie było

Jest w tej kwestii wątek:
https://www.dfv.pl/forum/viewtopic.php?id=8468
i było…
fakt
wcześniej było innych kilka ciekawych dokumentów o róźnych obliczach fotografii i trafia mnie, że żadnych info w tym temacie wcześniej nie było
Dzięki wątkowi, jeśli nie mam czasu na oglądanie, to przynajmniej nagram! Nic nie ucieka A o fotografii mało jest w TV, za mało…
To co obejrzałem lub nagrałem (jest o tym we wskazanym wątku) skłania do powrotu do analogu i tej magii fotografii. Za Mickiewiczem i Grechutą powiem że: “I znowu sobie powtarzam pytanie: czy to jest sentyment czy to jest wyzwanie?”

Jest w tej kwestii wątek:
https://www.dfv.pl/forum/viewtopic.php?id=8468
i było…
fakt
wcześniej było innych kilka ciekawych dokumentów o róźnych obliczach fotografii i trafia mnie, że żadnych info w tym temacie wcześniej nie było
Dzięki wątkowi, jeśli nie mam czasu na oglądanie, to przynajmniej nagram! Nic nie ucieka A o fotografii mało jest w TV, za mało…
To co obejrzałem lub nagrałem (jest o tym we wskazanym wątku) skłania do powrotu do analogu i tej magii fotografii. Za Mickiewiczem i Grechutą powiem że: “I znowu sobie powtarzam pytanie: czy to jest sentyment czy to jest wyzwanie?”
to raz…
a dwa, że inaczej nieco postrzega się osobę fotografującą nie wiadomo jak bardzo wypasioną cyfrą z długaśną lufą – niż fotografa, który ma w rękach aparat starszy o kilkanaście lat od posiadacza i do tego potrafi nim zrobić zdjęcia ^^
hmmm…sposób postrzegania zależny od korpusu – tego nie brałem pod uwagę
Łomatko. Czytać już Was nie można Kryzys wieku średniego?
Ten dowcip to chyba o Was
Na początku XIX wieku zapytano pewną leciwą francuską hrabinę, którego z władców rządzących jej krajem ceniła najbardziej.
– Ludwika XVIII – odparła bez wahania, wymieniając przeciętnego króla francuskiego.
– Dlaczego?
– Gdy on rządził, miałam zaledwie 18 lat!
Ilość osób ginących w wypadkach drogowych w Polsce z roku na rok zmniejsza się, chociaż dalej należymy do czołówki europejskiej. Podobno nie wskutek tego, że drogi mamy coraz lepsze, tylko dlatego, że coraz mniej ludzi jeździ maluchami i innymi tego typu wynalazkami.
A tak wracając do foto: pokazujesz się tu i ówdzie z aparatem dla szpanu?
Jesteś pewien, że napisałeś to, co pomyślałeś? Prawie wszyscy obecnie fotografujemy aparatami znacznie MŁODSZYMI od nas (cyfrowymi!)!
szacunek dla osób, które chcą, posługują i dbają o sprzęt starszej daty – to nie szpan z ich strony, tylko umiejętność posługiwania się danym narzędziem celem uzyskania określonego wyniku
szpanowanie – to raczej chwalenie się i udowadnianie innym swojej wyższości poprzez kupowanie rzeczy, których nie potrzebujemy za sporą gotówkę, podczas gdy i tak mają nas gdzieś a my i tak nie potrafimy wykorzystać prawidłowo tych rzeczy i większość czasu kurzą się w garażu, albo w gablocie…
Jesteś pewien, że napisałeś to, co pomyślałeś? Prawie wszyscy obecnie fotografujemy aparatami znacznie MŁODSZYMI od nas (cyfrowymi!)!
fakt
uwaga, uwaga – jest okazja poprawienia sobie współczynnika postrzegania :
http://www.fotopolis.pl/index.php?n=17694&leica-1-luxus-na-aukcji

http://www.fotopolis.pl/index.php?n=17694&leica-1-luxus-na-aukcji
iii tam…
wystarczy zanabyć FEDa z 1934 roku, który był kopią aparatu Leica A i pozłocić co nieco
ps. za http://fotoblogia.pl/2011/05/16/canon-eos-0-wszystko-czego-pragnie-fotograf
dusza!
@#%^$&* New F1 taśma polutowana, ale jeszcze dźwignia zwijania powrotnego do przełożenia
niby w sumie niekoniecznie potrzebna (mam motor dołączany), ale wolę mieć pewność że jednak będę miał możliwość ręcznego zwinięcia
Tak mi się przypomniało. W sprawie walki pomiędzy cyfrakami a kliszakami. O ile technika robienia zdjęć nie ma większego znaczenia dla późniejszych oglądających efekty, o tyle na pewno ma dla fotografa. W każdym razie na mnie to wpływa. Inaczej wygląda przebieg sesji, gdy mamy do zrobienia 10 zdjęć bez możliwości podglądu a inaczej gdy mamy kartę 8GB i ekran LCD. Sprowadzenie wszystkiego to stwierdzenia, że liczy się tylko efekt ostateczny ma może sens w przypadku zawodowca. U mnie liczy się całość, od momentu kupienia rolki filmu do odebrania skanów z negatywu i ewentualne drobne korekty na kompie. Bo ja amator jestem, i to co robię ma sprawiać satysfakcję
Popieram w całej rozciągłości, chociaż ja to z tych cyfraków – ważny jest cały proces, bo jak śpiewali:
http://www.youtube.com/watch?v=cnYdd2xMys8

Przy analogu dbasz o wszystko, bo ujęcia nie powtórzysz
Ja nawet w cyfrze mam “skrzywienie” z analoga (którego już się chyba nie pozbędę do końca życia), że kadruję często już na gotowo i potem mam problem z “za ciasnym kadrem” ^^
Druga sprawa, że w chwili “klapnięcia” lustra (spuszczeniu migawki) wiem na 100% co mam na zdjęciu i nawet w analogu wiem, że pozująca osoba zamknęła oczy w chwili naświetlenia filmu.
Przydaje się to bardzo w cyfrze, bo bez patrzenia po wykonaniu foty na LCD wiem, czy muszę powtórzyć ujęcie. Kontrola kadru i ekspozycji – to podstawa ^^
ale to już było technologia rejestracji obrazu nie ma nic wspólnego z dbałością przy fotografowaniu itd. itp….
ale to już było technologia rejestracji obrazu nie ma nic wspólnego z dbałością przy fotografowaniu itd. itp….
Nie ma i ma. Niby używając cyfry nikt nikomu nie broni staranności i dokładności w pracy. Ale z drugiej strony diabeł kusi, nic nie kosztuje to sobie nacykam fotek na zapas To jest kwestia psychologiczna a nie sprzętowa. Coś takiego jest w człowieku, że jak coś jest dane za darmo to mniej się szanuje.
ale to już było technologia rejestracji obrazu nie ma nic wspólnego z dbałością przy fotografowaniu itd. itp….
rzekłbym – a jednak ma ^^
bo sama “rejestracja” to nie tylko matryca i klisza, ale przede wszystkim właściwa ekspozycja
bardzo wielu fotografów “wychowanych” w cyfrze bardziej liczy na to, że z 1000 zdjęć uda im się wyłowić to jedno, jedyne, które będzie fotografią ich życia. I… robią zylion zdjęć na różnych ustawieniach ISO/Av/Tv zamiast skupić się na jedynych właściwych, ktore pozwolą wykonać poprawne zdjęcie
można sobie wmawiać, że jest inaczej ale…
no własnie ^^ przykładowo zdarza mi się w cyfrze nie przestawić ISO po zmianie z gorszych na lepsze warunków oświetleniowych (nie używam Auto ISO – dodam przy okazji, bo wiele osób uważa to za receptę na dobre foty)
w cyfrze takie foty są akceptowalne (szum), w analogu jak przestawisz korektę ekspozycji i o tym zapomnisz (nie wszystkie korpusy miały pamięć pomiaru światła oraz info w celowniku o wprowadzonych korektach ekspozycji) – będziesz miał wszystko jak leci źle naświetlone
ja za cyfraka wywaliłem jednak kupę kasy, więc i szanuję każde pstryknięcie – ponoć mam ich tylko 100.000
ja za cyfraka wywaliłem jednak kupę kasy, więc i szanuję każde pstryknięcie – ponoć mam ich tylko 100.000
Czyli 1000 filmów do 6×7, jakieś 20.000zł
zgadza się, mnie więcej tyle na razie poszło na aparat, obiektywy, filtry, statyw, plecak, komp i soft;) … o książkach, gazetach i kole od roweru nie wspomnę
Kurde balans!…moja Mama odnalazła po latach nasz pierwszy rodzinny aparat – radziecka myśl techniczna typu Woschod, starszy ode mnie
Niedługo do mnie przyjedzie i zobaczymy, co z tego wyjdzie…ostatni raz go miałem w rękach jakieś…30 lat temu Fajnie!

Niedługo do mnie przyjedzie i zobaczymy, co z tego wyjdzie…ostatni raz go miałem w rękach jakieś…30 lat temu

taaaa…. a potem się zacznie: ciemnia w łazience .. odczynniki i zona Cie przeklnie ;P

Niedługo do mnie przyjedzie i zobaczymy, co z tego wyjdzie…ostatni raz go miałem w rękach jakieś…30 lat temu

taaaa…. a potem się zacznie: ciemnia w łazience .. odczynniki i zona Cie przeklnie ;P
Moja Żona? w życiu:-)

Niedługo do mnie przyjedzie i zobaczymy, co z tego wyjdzie…ostatni raz go miałem w rękach jakieś…30 lat temu

taaaa…. a potem się zacznie: ciemnia w łazience .. odczynniki i zona Cie przeklnie ;P
Moja Żona? w życiu:-)
Wciągnie się i będzie w tej ciemni razem z Tobą siedzieć Ja do dzisiaj wspominam godziny jakie spędziłam z mężem w ciemni patrząc jak wyłaniają się obrazy w kuwecie, to prawdziwe czary:)

ba…
Z tego co wiem, to szalasa żona jeszcze żyje;P
I ma się bardzo dobrze:)
Nic takiego nigdy nie widzialem. Sa inne baterie 6V ktore mozna kupic jako akumulatory ale format jest inny wiec wymagaloby to pewnie jakiejs domowej przerobki i instalowania baterii boza komora w aparacie.
Pytanie jest czy naprawde tego potrzebujesz. Jesli aparat jest sprawny powinienes wyciagnac dosc sporo na jednej baterii:
http://www.luminous-landscape.com/forum/index.php?topic=61455.0
Tej…kupiłeś se Mamałygę i żydzisz 3zyle za 10 sztuk guziczków?

10szt za 3zł? To nie jest nawet chińskie chyba… Nowa Gwinea?
Skoro wolisz markowe:
pinćdwadzieścia
Poza tym, w przypadku zakupu baterii warto przemyśleć kilka źródeł.
Dla mnie ta cena jest podejrzana. Kupowałem te baterie w sklepie z zegarami po 10zł sztuka, Rozumiem, sklep stacjonarny, koszty, większa marża… Ale nie taka różnica, 20x taniej?
I co Ty mi właściwie pokazujesz???
To ma być 4LR44, taki gruby paluszek a nie pastylka LR44. Od razu mówię, że wkładanie zamiast jednej 4LR44 czterech pastylek nie zdaje egzaminu, bo rozmiar nie pasi i latają.
Na pniu to te baterie dzisiaj nie schodza wiec calkiem mozliwe ze byla stara. Kup nowa i przypatrz sie na date waznosci przed zakupem. Pozniej zobacz ile rolek na niej wypstrykasz.
Ciekawa stronka dla wszystkich milosnikow fotografii analogowej:
http://www.japancamerahunter.com/
Sporo artykulow odnosnie kwestii sprzetowych ale sa rowniez porady dotyczace technik analogowych.
Nie powiem, że polecam, ale ciekawe ))
http://allegro.pl/show_item.php?item=3838685831
Mnie się bardziej widzi rękodzieło.
W ostatnim DFV był artykuł o androidowych programach dla fotografa. A w nim o światłomierzach. Szczególnie chodzi mi o dwa programiki:
– Light Meter Tools – dostępny jest trial 45 dni, potem 3,05zł czyli prawie nic
– LightMeter – darmowy
Czy ktoś z Was używał? Czy można mieć pewność pomiaru dokonanego tymi programami?
W przypadku filmów BW raczej nie ma problemu, bo są tolerancyjne, ale czy do slajdów wystarczy?
– Light Meter Tools – dostępny jest trial 45 dni, potem 3,05zł czyli prawie nic
– LightMeter – darmowy
Czy ktoś z Was używał? Czy można mieć pewność pomiaru dokonanego tymi programami?
W przypadku filmów BW raczej nie ma problemu, bo są tolerancyjne, ale czy do slajdów wystarczy?
tak w ogóle to sprawnego Leningrada 4 kupiłem na pchlim targu za 5 zł nie lepiej tak?

zanim kupiłem swój sprawdziłem cztery inne miałem evila i sprawdzałem ekspozycję
można tanio Cds http://allegro.pl/weimar-lux-kultowy-niemiecki-swiatlomierz-z-lat-60-i3857268360.html
przy okazji sprawdziłem dwa w/w programiki. Przy dobrym oświetleniu, na zewnątrz, wskazania są zgodne z D90. Natomiast już w pokoju jest gorzej. Tam gdzie aparat pokazuje 1/25s, LMT pokazuje 1/15 a LM 1/8s. A gdzie jest jeszcze ciemniej i aparat pokazuje 1/5s, LMT pokazuje 1/2s a LM nawet ciut dłuższy czas, na oko 0,7s. Z tego błyskawicznego testu wynika, że androidy wydłużają ekspozycję w stosunku do D90 przy kiepskich warunkach oświetleniowych.
Pomiar był wykonywany dla iso400 i f/4.
Jak widać błąd występuje przy kiepskich warunkach i nie przekracza 1-1,5eV na plus. Tak więc uważam, że do negatywów taka dokładność spokojnie wystarczy, szczególnie biorąc pod uwagę, że lekkie prześwietlenie może wyjść nawet na dobre szczegółom w cieniach. Co do slajdów się nie wypowiadam, nie robiłem. Słyszałem tylko, że są wrażliwe na błędy w naświetlaniu.
Z radzieckich CdSów zamiast Leningrada 6 polecam Swierdłowska (ten z czwórką jest już dopracowany, ale jeszcze nie całkiem plastikowy). Jego przewaga nad Leningradem polega na obecności celownika lunetkowego z ramkami do korekty paralaksy i dość wąskim kącie pomiaru – o ile pamiętam to jest chyba coś koło 17 stopni). Wskazania dokładne (wszystkie slajdy z jego użyciem miałem naświetlone w punkt).
Wadą jest konieczność użycia 3 baterii guzikowych i kilku groszówek (oryginalnej baterii już się nie dostanie), co nie fałszuje pomiarów (W Leningradzie 6 bateria 1,5V zamiast 1,35 też nie fałszuje pomiaru, więc te 3 EV różnicy to problem kalibracji konkretnego egzemplarza).
Można też poszukać Swierdłowska 4 z dodatkowym pojemnikiem na paluszki.
Mysle ze warto tez pocwiczyc troche okreslanie prawidlowej ekspozycji “na oko”. Nie zawsze ten swiatlomierz jest pod reka i nie zawsze bedzie tez tak krytyczny. Pamietajmy ze klisza analogowa wybacza bledy ekspozycji bardziej niz matryca cyfrowa a tu juz dobra wiadomosc.
Dobrze miec na uwadze na przyklad taka prosta regule:
http://en.wikipedia.org/wiki/Sunny_16_rule
Dla tych ktorzy sa zainteresowani bardziej doglebna lektura:
http://www.fredparker.com/ultexp1.htm
Pomiar matrycowy to to nie jest ale mysle ze wiedza moze byc przydatna.
“Reguła szesnastu” sprawdza si.ę z grubsza w godzinach okołopołudniowych, czyli kiedy światło jest płaskie i średnio interesujące. Z negatywami zresztą od zawsze stosowałem raczej “regułę jedenastu” (zwłaszcza wobec wywoływaczy drobnoziarnistych, które niekoniecznie wykorzystują całkowitą czułość materiału). Za przysłoną 11 w słońcu przemawia też zasada: “Naświetlaj na cienie, wywołuj na światła!” Dobrze znać tę regułę, ale bardziej na wszelki wypadek niż na co dzień.
Wydaje mi się, że tu chodzi o precyzyjne określenie ekspozycji (np. pomiar kontrastu sceny i wyciągnięcie średniej) oraz pracę w nietypowych warunkach (pomieszczenia, pod drzewami itp.). W takim wypadku dobry CdS z wąskim kątem pomiaru będzie niezastąpiony.
Owszem, do pstryków na pamiątkę do dziś używam (w zestawieniu nawet ze stareńką Smieną 8 – a co ) ) nie tylko selenowych Leningradów, ale nawet prostej tabelki naświetleń i to w zupełności wystarczy, ale do foto z ambicjami lepiej mieć dokładny pomiar.
Może do starej kasety z kodem DX wsadzić kawałek wywołanej kliszy i tak spreparowany “film” założyć do aparatu? W ten sposób da się wyzwolić migawkę i sprawdzić, czy w ogóle błyska. Żeby przy okazji zweryfikować poprawność naświetlania z TTL, trzeba by użyć zewnętrznego światłomierza z funkcją pomiaru błysku (czyli Leningrady, Swierdłowski i Weimarluxy odpadają) i odpowiednio zinterpretować pomiar (względnie w całkowicie ciemnym pomieszczeniu obok analoga postawić cyfrę z otwartą migawką, wyzwolić Sabinkę za pośrednictwem F90x i zobaczyć naświetlanie na histogramie).
No to jest jakiś pomysł. Albo się nie męczyć i poświecić najtańszy film. Parę złotych nie majątek a człowiek będzie miał pewność. W przypadku jak nie wyzwoli to stracimy tylko 1 klatkę. A jak wyzwoli to możemy mieć albo wszystkie fajne zdjęcia albo wszystkie zepsute, jak TTL źle działa ))
Myślę, że TTL albo zadziała poprawnie, albo lampa walnie pełną mocą. A to da się porównać nawet wizualnie wyzwalając raz przez Pixel TR-331 a drugi raz bezpośrednio ze stopki F90x.
Jeżeli zdać się na tzw. oko (żeby choć z grubsza mieć pewność) można dać 3. błysk z cyfrówki.
Można też ewentualnie przez Pixel TR-331 wyzwolić raz analogiem, a raz cyfrą i również wizualnie porównać błyski (i słuchowo też warto ocenić “pyknięcie” palnika). Metoda bardzo zgrubna (oko to jednak nie światłomierz), ale wstępną orientację da.
Można też pokombinować z bliższym i dalszym planem na samym analogu i porównać siłę błysku (przynajmniej będzie wiadomo, czy TTL próbuje cokolwiek regulować).
Szanse na odpowiedź niewielkie, ale wart spróbować Może rbanas1100
)
Robił ktoś z Was na filmie Ilford Delta 3200/120 ? Jeżeli tak to jaki efekt, czy jakość zdjęć akceptowalna?
Na necie znalazłem coś takiego:
http://filmphotographyproject.com/store/ilford-delta-3200-professional-120-single-roll
Czyli tragedii nie ma, jest artystycznie ))
Niestety, nie używałem nigdy tak czułych filmów. Z pewnością będzie ziarnisty, ale z tego można zrobić atut ) A tak na poważnie, to stare materiały B&W marki ORWO już dla ISO 400 miały grubsze ziarno (o ile skany w linku są faktycznie z tej Delty 3200).
Jeżeli zdać się na tzw. oko (żeby choć z grubsza mieć pewność) można dać 3. błysk z cyfrówki.
Można też ewentualnie przez Pixel TR-331 wyzwolić raz analogiem, a raz cyfrą i również wizualnie porównać błyski (i słuchowo też warto ocenić “pyknięcie” palnika). Metoda bardzo zgrubna (oko to jednak nie światłomierz), ale wstępną orientację da.
Można też pokombinować z bliższym i dalszym planem na samym analogu i porównać siłę błysku (przynajmniej będzie wiadomo, czy TTL próbuje cokolwiek regulować).
Konia z rzedem temu ktory naprawde potrafi odroznic “na oko” zwykly blysk od TTL. Blyski/przedblyski TTL sa zbyt szybkie aby wizualnie je rozroznic i ludzkie oko rejestruje je po prostu jako jeden blysk. Na sluch tez sie nic nie da bo jedyne co slyszymy przy odpalaniu lampy to kondensatory zakladajac ze nie zagluszy nam tego klapniecie lustra Przy czym moj SB600 w ogole zdaje sie nie wydawac z siebie zadnych dzwiekow.
Jesli aparat dziala i lampa tez ine jest popsuta to nie ma powodu dla ktorego nie mialby ten zestaw pracowac w trybie TTL. Pamietac trzeba tylko ze to nie bedzie i-TTL ani D-TTL ale “zwykly” TTL w trybie pomiaru 3D gdzie lampa doswietla fotografowana scene az do skutku zamiast stosowac przedblyski. Uzywajac jednej lampy na sankach szczerze mowiac nie wiem czy roznica pomiedzy starym TTL a nowym i-TTL bedzie widoczna. Schody zaczna sie gdybysmy chcieli skorzystac z dobrodziejstw CLS bo SB900 zalozona na F90x nie zaoferuje tego.
Reasumujac, system i-TTL jest kompatybilny wstecz z D-TTL oraz TTL dlatego toeretycznie te Pixele powinny dzialac jak nalezy w trybie 3D TTL.
Na necie znalazłem coś takiego:
http://filmphotographyproject.com/store/ilford-delta-3200-professional-120-single-roll
Czyli tragedii nie ma, jest artystycznie

Steve Huff w artykule o skadinad swietnym (i drogim) Fuji GF670 prezentuje kilka przykladow zdjec robionych na tym filmie. Oczywiscie sa to skany ale…skany ze sredniego formatu.
http://www.stevehuffphoto.com/2010/06/17/the-fuji-gf670-film-camera-review-medium-format-lives/
Jak widac ziarno jest dosc wydatne a w kazdym razie bardziej widoczne niz na stronie z odnosnika ktory zamiesciles. A mze mi sie tak wydaje.
Tylko ze z ta emulsja to nie jest taka prosta sprawa bo formalnie film ma czulosc ISO 1000 ale mozna go popchnac do ISO 3200 bo ma duzy zakres tonalny. I teraz zalezy jak chcesz naswietlac i wywylywac. Mozesz naswietlic nawet na ISO 3200 i tak wywylac. Mozesz naswietlac na ISO 3200 a wywylywac na ISO 1600. Albo odwrotnie czyli naswietlic na ISO 1600 i popchnac przy wywolywaniu do ISO 3200. Za kazdym razem efekt bedzie troche inny ale akceptowalny w takim sensie ze nie bedzie znaczacych przeswietlen czy niedoswietlen kadru. Jak naswietlali/wywylywali autorzy z zamieszczonych stron – tego nie wiemy dokladnie.
Nie jeżdżę konno, więc podarku nie chcę. Nadal jednak będę się upierał, że da się sprawdzić, czy lampa w ogóle próbuje dobierać moc błysku, czy nie.
Pierwsza próba np. metr od białej ściany, duży otwór przysłony – moc błysku TTL powinna być minimalna, kondensatory po błysku praktycznie pełne (jeżeli błysk będzie silny, a kondensator rozładowany, to TTLa nie było). Druga próba z kilku metrów, najlepiej na ciemniejsze tło, z domkniętą przysłoną – błysk powinien być zauważalnie silniejszy (nawet na oko), może nawet z pełną mocą – kondensator prawie pusty lub pusty.
Nie da się oczywiście po takich próbach wyrokować o poprawności ekspozycji, ale skontrolować czy w ogóle lampa komunikuje się z aparatem nie tylko przez pin centralny, można. A jeżeli się komunikuje, to:
)
Tu twierdzą, że pomiar punktowy i centralnie ważony powinien mieć praktycznie ze wszystkim na bagnecie F:
http://www.mir.com.my/rb/photography/companies/nikon/htmls/models/specroom98/f90/f90spec.htm
Znacie jakiś programik, który pozwoliłby “stworzyć” exif dla pliku jpg lub tiff? Chodzi o skany filmów, mógłbym wtedy wpisać do takiego stworzonego exifu typ aparatu, obiektyw, typ filmu, ewentualnie parametry ekspozycji jak bym przypadkiem pamiętał lub miał zapisane.
chyba każdy co bardziej zmyślny exif editor to potrafi… ale na dobrą sprawę nie dam sobie nic uciąć


aaaaa jak nikt nie poda zanim pojawię się w domu to odnajdę co ja mam zainstalowane (dawno nie używałem, jak już muszę to LR też pozwala)


Cyfrowe problemy analogowca
Robisz tak:
Ustawiasz sobie w aparacie wszystkie dane takie chcesz wpisać w oszukany exif. Nawet datę w aparacie możesz przestawić [nikon ma oczywiście taką możliwość, bo ka_tula kiedyś nie mogła znaleźć?]. Robisz zdjątko. Może to być nawet fotka z rąsi. Wczytujesz takie zdjątko do np. PS-a. Następnie wczytujesz skan zdjęcia. Crtl + A; Ctrl + C, przechodzisz do zdjątka. Ctrl + V. Spłaszczasz. Voila! Masz exif.
Mam nadzieję, że pomogłem!
Exif Pilot – wczytujesz do niego zdjęcie ze swojej lustrzanki i eksportujesz exif jako np. csv (program ma kilka opcji). Ten wyeksportowany plik tekstowy posłuży Ci jako szablon, gdzie będziesz mógł pozmieniać wartości. Program pozwala stworzyć własny template, czyli wyeksportować exif tylko z takimi danymi, które Ciebie interesują, plik jest wtedy trochę bardziej przejrzysty. Jak już przygotujesz sobie własny exif dotyczący analoga, wczytujesz do programu zdjęcie i importujesz przygotowany plik exif. Jest trochę dłubania, ale to działa Nie wiem jak z danymi “rodzaju filmu”, tego wiersza może nie być, ale dużo dodatkowych danych dotyczących zdjęcia możesz dopisać w Bridge w IPTC.
Tak się składa, że materiały światłoczułe też ewoluują Mają coraz większą światłoczułość i mniejsze ziarno, dlatego porównywanie z ORWO to tak jak porównywanie nowego auta z takim z lat ’70:)
Robiliście testy tego materiału? Strasznie jestem ciekaw efektów a nikt nic nie wrzucił

Nie rozumiem tej wypowiedzi. Mój cytat wyrywasz z kontekstu, a później tonem polemicznym piszesz dokładnie to samo, co ja wyraziłem we wzmiankowanym poście (całym poście, nie tym wyrwanym fragmencie).
Skoro Delta 3200 szumi mniej od starego Orwo 400, to chyba właśnie nazywa się postęp, czyli mój sąd całkowicie uwzględniał 40-letnią ewolucję materiałów światłoczułych. A odniesienie do lat 70. miało uzmysłowić, że i wtedy ludzie robili zdjęcia i jakoś z tym ziarnem żyli, więc na współczesnej Delcie 3200 tym bardziej powinno dać się fotografować. To było naturalnie przypuszczenie i wnioski z oglądu skanów, bo sam ww. Ilforda nie używałem.
Spójrz na stopkę mpuchala to zrozumiesz. Tu chodzi o reklamę, a nie o wypowiedź na jakikolwiek temat. Zwykły spam. Zresztą nie jedyny. Są jeszcze trzy w innych miejscach.
SHARK – z tego co widzę każdy dodaje w stopce linki, nie znalazłem w regulaminie zapisów, które tego zabraniają. Każdy chwali się tym co robi i linkuje do siebie i swoich stron.
Tak się składa, że swego czasu na ilfordach zjadłem zęby i wydawałem na nie ostatni grosz więc temat mnie interesuje.
Tym bardziej przepraszam rbanas1100 – masz rację, nie doczytałem Twojej wypowiedzi. Zwracam honor, ujmuję ze swojego.
Jutro Światowy Dzień Fotografii Otworkowej
Święto Kodaka – w ten weekend fotografujemy analogami!
http://digitalcamerapolska.pl/wydarzenia/1286-swieto-kodaka-w-ten-weekend-fotografujemy-analogami
Ku przestrodze tych, co chcą zacząć przygodę z analogami
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132748,16361322,Ja_tu_tylko_sprawdzam__Jak_pstrykac_analogowo.html

http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132748,16361322,Ja_tu_tylko_sprawdzam__Jak_pstrykac_analogowo.html
ba…
łazienka była jedynym miejscem, które się do tego nadawało (prąd, woda, możliwość szybkiego zaciemnienia pomieszczenia)
swoją drogą, odnoszę wrażenie, że zaszło wiele zmian w postrzeganiu otaczającej nas rzeczywistości i wiele rzeczy które kiedyś były “normalne” dziś uznane zostałoby za patologię rodzinną…
Ano kiedyś tak bywało, że:
“Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.
Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy.
Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem.
Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się że zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem.
Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo jak zwykle.
Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać.
Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć.
Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy. Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze.
Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.
Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych.
Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka.
W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać.
Pies łaził z nami bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi.
Raz uwiązaliśmy psa na sznurku od prasy i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze.
Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.
Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk.
Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy.
Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić.
Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka.
Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo.
Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów.
Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.
Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.
Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz.
Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść.
Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.
Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził.
Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł.
Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd.
Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie bez beczenia i wycierania ust rękawem.
Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem.
Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami.
Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.
Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców.”
Jeśli ktoś poczuł się urażony – trudno, ale jest w tym wiele prawdy
W przypadku fotografii analogowej dla wielu osób niestety jest ona tylko powracającą “modą”, której nie potrafią sprostać. Podobnie jak w przypadku wsadzenia gościa jeżdżącego automatem do trabanta z wajchą do przełączania biegów przy kierownicy (podpowiem, że wsteczny był po całkowitym wsunięciu i obróceniu w dół na prawo), bo takowy jest cool i trendy.
Trochę się gość z tymi cenami rozpędził, bo dobrego rolleiflexa można upolować poniżej 2k, natomiast dobra yashica wyjdzie 700-800zł. Więc nie kilkanaście razy taniej, tylko 2,5 raza. Za 800-1000 jest spory wybór mamiya serii C. Ciężka krowa, ale profi, full wypas w tej klasie.
tak wygląda obecnie pseudo fotografia analogowa
1/chwila przed zrobieniem zdjęcia http://www.radiozet.pl/html/galeria/400797
2/efekt końcowy https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/t1.0-9/10487225_264560370402622_201883970030125162_n.jpg
ważna jest tylko nazwa i otoczka, aby przyciągnąć klienta
Camera Model {0x0110} Canon EOS 60D

http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132748,16361322,Ja_tu_tylko_sprawdzam__Jak_pstrykac_analogowo.html
Coś mi się zdaje, że autor artykułu zna fotografię analogową tylko teoretycznie, a i to na zasadzie, że gdzieś dzwonili, ale w którym kościele to za bardzo nie wiadomo.
“Pierwszy film wyszedł całkiem ciemny, bo wypuszczałem i wpuszczałem te koty. Drugi się prześwietlił, bo nie uszczelniłem drzwi i okien czarną taśmą. To robi się trudniejsze, niż sądziłem. Kolejny film udało mi się wywołać, chociaż za bardzo przedłużyłem wywoływanie i ponownie wyszło za ciemno. To przez to, że w świetle czerwonej żarówki nie widzę zegarka. Potrzebny mi zegarek ciemniowy, ale boję się sprawdzać cenę. “
Od kiedy trzeba siedzieć prawie po ciemku w czasie wywoływania filmu w koreksie???
Owszem, zakładać film należy w całkowitej ciemności (chyba, że to tzw. mikrofilm niewrażliwy na niezbyt intensywne światło czerwone) a potem można już pracować przy świetle dziennym, choć faktycznie zbyt intensywne światło nie jest wskazane – ale nie aż tak, żeby zegarka nie było widać
A tu zupełny “odlot” pod publiczkę chyba:
“Wcześniej sądziłem, że uda mi się bez koreksu, ale jakoś nie. Próbowałem w garnczku, już nieużywanym, ale nie wyszło.”
Oj tam zaraz religia
Ale jak się o czymś pisze artykuł to chyba nieuczciwe jest udawać praktyka
Podnieta też żadna. Wciąż posiadam sentyment do fotografii analogowej i miło ją wspominam. Chyba nikt, kto miał własną ciemnię (faktycznie najczęściej w łazience) nie zapomni momentu, gdy pierwszy raz zaczął pojawiać się obraz na papierze zanurzonym w wywoływaczu.
Z drugiej strony – nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę w stanie osiągnąć w domowej ciemni odbitek zbliżonych jakością do tego co obecnie wychodzi z mojej drukarki. Całkiem możliwe oczywiście, że tylko ja tak mam
No i koszta rzecz jasna. Po zainwestowaniu w podstawowe elementy foto cyfrowego dalej jest już znacznie taniej niż w fotografii analogowej.
“Klisza ma 12 klatek, szybko poszło. Po 10 minutach mam 10 filmów do wywołania.” – robił film minutę, jeszcze w tym czasie zdążał zmieniać rolki. Cały ten tekst to stek zmyślonych bzdur, bez zastanowienia pisanych. Chyba pod kątem ludzi, którzy aparatu w ręku nie mieli. Zaczynając od cen, przez “sesję” aż do wywoływania w garnczku.
- You must be logged in to reply to this topic.