Ciekawostki, plotki, fakty, dowcipy
A co myślicie ludzie na temat żywego, świątecznego karpia, zabijanego w domu.
Kiedyś była burzliwa dyskusja na temat psikania wodą robaczków do celów fotograficznych, więc chyba karp świąteczny powinien wzbudzać znacznie większe emocje.
Karp jest nam jednak bliższy niż jakieś tam robactwo
Kiedyś była burzliwa dyskusja na temat psikania wodą robaczków do celów fotograficznych, więc chyba karp świąteczny powinien wzbudzać znacznie większe emocje.
Karp jest nam jednak bliższy niż jakieś tam robactwo


Od tamtej pory u mnie nie było nigdy zywych ryb w domu
u mnie były żywe, akwarium miałem
U mnie też zawsze pływały w wannie, głaskałem je z siorą, tylko potem było nam przykro, gdy ich sielanka dobiegała końca. Ale cóż, taki ich los. Później były kupowane już pokrojone, tylko do wrzucenia na patelnię.
A u mnie muszą być . I to w duuuuuużych ilościach . Już są po egzekucji i czekają na konsumpcję . Karp tylko w święta , przy innych okazjach mi nie smakuje . Za to w święta , taaaaaaak i to w zadziwiających ilościach
A filet …..bez sensu . Ryba bez ości to nie ryba To tak jak kupić łuskany słonecznik . Też bez sensu a niby to samo i łatwiej


Patroszenie ryby i łuskanie słonecznika jest jak samodzielne wywoływanie zdjęć – dawniej mnie to bawiło, a dzisiaj już mi się nie chce


Patroszenie ryby i łuskanie słonecznika jest jak samodzielne wywoływanie zdjęć – dawniej mnie to bawiło, a dzisiaj już mi się nie chce
Co nie zmienia faktu że jednak te “manualne” metody dają więcej przyjemności


Patroszenie ryby i łuskanie słonecznika jest jak samodzielne wywoływanie zdjęć – dawniej mnie to bawiło, a dzisiaj już mi się nie chce
Co nie zmienia faktu że jednak te “manualne” metody dają więcej przyjemności
Mi już nie. Dzisiaj wolę czystość: zdjęcia bez babrania się w odczynnikach, rybę bez ości i kawę bez fusów…
Dla mnie karp to ryba jak każda inna, ani lepsza ani gorsza ale wolę inne.
Najbardziej w tym wszystkim interesująca jest ta niby tradycja.
Karp na święta to tradycja.
Była kiedyś w radiu ciekawa audycja na temat naszych tradycji kulinarnych i tam tłumaczono to w ten sposób.
Naszą tradycją są wigilijne potrawy z ryb, zawsze byliśmy w tym dobrzy, w bardzo dawnych czasach też.
A “tradycja” świątecznego karpia jest wspomnieniem po wczesnym PRL-u.
Było bardzo złe zaopatrzenie i na święta pojawiały się np tylko karpie, dwa tygodnie przed świętami.
Lodówek nie było, jak nie było też mrozu to co ludziska mieli robić?
Kupowali tego karpia i wpuszczali go do wanny, żeby się nie zepsuł do świąt. A potem go tłukli.
I to jest właśnie ta cała “tradycja”, nie wiem czy jest się czym zachwycać.
Ja osobiście nie przepadam za karpiem, wolę inne ryby np sandacza, szczupaka.
A ja nie lubię ryb i z tradycyjnych dań wigilijnych jem tylko barszcz z uszkami. Reszta z tych tradycji kulinarnych mnie nie rusza.
A tak żartobliwie to powiem Wam tak . Widać że tu towarzystwo ” mieszczuchów” Jak ktoś był na wsi to pewnie wie ile tam słodkich kaczuszek , pisklaczków , malutkich słodkich owieczek , cielaczków itp . I to wszystko co było malutkie i słodkie to dorasta i idzie pod topór . Jak by tam wszyscy chcieli mieć sentymenty to ……..
Piryt, albo lubisz namieszać, albo robisz konkurencję dla innego “dziwnego” wątku jaki pojawił się dzisiaj na forum(jedno drugiego nie wyklucza).
Chociaż, jak się tak zastanowić…zawsze można “podwodniakiem” zrobić dobry reportaż z cyklu “naturalne świąteczne środowisko – wanna”. Nie rozumiem jednak tej swojskiej tradycji spożywania karpia. Wszędzie na Świecie uważany za rybę najgorszego sortu(no chyba, że ktoś lubi rybę tłustą, smakującą bagnem). Nie lepiej, by sobie tam gdzieś na wolności hasał? Inną sprawą jest męczenie tych biednych ryb upchanych do granic możliwości w basenikach sklepów wielkopowierzchniowych. Od razu na myśl przychodzi krążace w necie zdjęcie śniętych amurów z pewnego marketu i napisu “szanowny kliencie ryby są świeże, one tak odpoczywają”

Grube działa wytaczasz swą prowokacją Endrjusekynd
potrzeby zabijania. w każdym z nas ona drzemie, i w święta można sobie ulżyć

cała prawda na temat karpia i tradycji zabijania

Ja tam nie mam potrzeby zabijania dla zaspokojenia tradycji religijnych. Nie zrozum opacznie, ale prawisz od rzeczy
Sporo czasów spędzałem na wsi u babci i co nieco widziałem, ale rybę… za bardzo lubię I też nie mam potrzeby zaspokajania pierwotnych potrzeb :]
Tak ,tak , to mi przypomniało kiedyś dawno oglądany reportaż o przeciwnikach futer , obrońcach zwierząt czy coś w tym stylu . W każdym bądź razie reporter robił wywiad z tymi “aktywistami” podeszła do nich starsza pani z tekstem ” Zobacz pan krzyczą , protestują a na nogach prawie wszyscy skórzane buty mają ” Miny reportera i ” aktywistów” bezcenne

Tak, jestem mieszczuchem, tak bywałem w wakacje u dziadków na fermie drobiu, tak widziałem “latające” kurczaki po dekapitacji. Odnośnie futer…dla zaspokojenia ego jednej pani, potrzeba sporej liczby istnień(norki czy szynszyle są popularne). Teraz pytanie, czy świetna membrana GORE-TEX, materiały ocieplające Thinsulate wymagają jakiś istnień? Daleko mi do merytoryki “aktywistów”, ale czy aby nie stałeś się obojętny na niepotrzebną zagładę?
Nie na niepotrzebną zagładę nie stałem się obojętny , zapewniam Cię
Karp jest karpiem . O ile mogę się zgodzić z tym że niepotrzebnej drogi ze stawu do mojego żołądka można mu oszczędzić . O tyle wiem że i tak tam skończy .
Dla nas pies jest przyjacielem dla innych pożywieniem . I jest to dla nich normalne jak dla nas karpik I ciężko byś pewnie miał wytłumaczyć komuś takiemu że psa się nie zjada
A czy ta twoja membrana i inne wynalazki nie kosztują więcej istnień , a może wyzysku w biednych krajach . To pewnie też była by sprawa dyskusyjna
Gdzieś to wyczytałem ale mi się spodobało . ” Tylko człowiek potrafi wyciąć drzewo , zrobić z niego papier , z papieru transparent ……i napisać na nim CHROŃMY LASY “

Tak, jestem mieszczuchem, tak bywałem w wakacje u dziadków na fermie drobiu, tak widziałem “latające” kurczaki po dekapitacji. Odnośnie futer…dla zaspokojenia ego jednej pani, potrzeba sporej liczby istnień(norki czy szynszyle są popularne). Teraz pytanie, czy świetna membrana GORE-TEX, materiały ocieplające Thinsulate wymagają jakiś istnień? Daleko mi do merytoryki “aktywistów”, ale czy aby nie stałeś się obojętny na niepotrzebną zagładę?
Pozwól Waćpan, że będę z Tobą polemizował. W czym straszniejsza jest zagłada szynszyli i lisów od zagłady tysięcy sztuk drobiu czy świń, które pożeramy codziennie ze smakiem pod różnymi postaciami? A znowu problem zabijania karpia. Zabić nie zabijemy, bo za delikatni i uczuciowi jesteśmy. Ale pożreć ze smakiem już ubitego to tak, proszę bardzo. Niech się karpiątko samo zabije, dusząc kilka godzin bez wody, toż to pewnie bardziej humanitarne niż jeden cios konkretny w łeb. No tak, wtedy przecież nie odnotowano aktu użycia siły Jeszcze coś o karpiu?
To się nam tu kącik kulinarno -ekologiczny zrobił . Jak wpadnie Piotr to nam da popalić . A poważne dylematy foto czekają w kolejce ;P
Służę pomocą
Ano w tym, że ubieranie się z “szykiem” to nie zaspokajanie potrzeby “zabijać aby żyć”.
Nadal obstaję, że to podła w smaku ryba.

O ile już musisz, szybki cios nożem w stronę rdzenia tuż za głową, będzie możliwie humanitarny.
Jarosze znaleźli sposób Dla ścisłości ja jestem mięsożerny. I jako przedstawiciel tego rodzaju nie potępiam zagłady zwierzyny w celach spożywczych. Choć trochę mi głupio spojrzeć w oczy dzikiemu tygrysowi, który jako prawdziwy macho potrafi sam się o siebie zatroszczyć, bez wyręczania się przemysłem spożywczym.
Futra Waćpan piszesz, ubieranie się z szykiem…. Sądzę, że dla ubijanego zwierza nie ma wielkiego znaczenia bo co go ubijają. Choć będąc w jego sytuacji i mając rozum chyba wolałbym po śmierci trafić do wyższych sfer jako etola niż zostać pożarty jako kiełbasa na zagrychę do pół litra
Tu polemizował nie będę, o smakach i gustach nie dyskutujemy
O ile chcę zawodnika pożreć to raczej muszę. Niezłym pomysłem byłoby załączanie do żywej ryby ulotki z instrukcją przeprowadzenia fachowej egzekucji.

Pomyliłeś pojęcia.
Ja również.
Zaczynasz “czaić”.

Rozwiniesz myśl?
potrzeby zabijania. w każdym z nas ona drzemie, i w święta można sobie ulżyć

cała prawda na temat karpia i tradycji zabijania

Kiedy odwiedzam krewnych na wsi, to raczej wolę zaspokajać inną pierwotną potrzebę – rąbię drewno
/…/
Ja tam nie mam potrzeby zabijania dla zaspokojenia tradycji religijnych. Nie zrozum opacznie, ale prawisz od rzeczy

Sęk w tym, że tu nie ma żadnych tradycji RELIGIJNYCH, nic podobnego.
Żadne religijne księgi nie mówią nic o karpiu.
Jest to czysto świecka tradycja dobrego żarcia przy każdej okazji.
Wzięła się pewnie stąd, że dawniej ludzie biedni mogli sobie dobrze pojeść tylko w święta, a bogaci byli niezłymi balowiczami przez cały rok.
Karp jest rybą głównie hodowlaną, można go mieć łatwo w dużych ilościach i pewnie dlatego stał się popularny.
A smak karpia hodowlanego jest zupełnie inny niż dzikiego (sazana). Sazan jest bez porównania smaczniejszy.
Człowiek jest niestety mięsożerny i pewnie jeszcze bardzo długo taki będzie, ale te zwierzęta można zabijać szybko, sprawnie, w sposób w miarę humanitarny, a nie torturować tak jak te biedne karpie.
A świadomość ludzi w tym zakresie też jest jeszcze często dość mizerna.
Byłem kiedyś w małej knajpce przy szosie, obok było malutkie płytkie oczko wodne i pływały w nim karasie.
Wyszedł właściciel i zaczął opowiadać:
– Tym to dobrze, czasem w południe jak jest ciepło wypływają na powierzchnię, układają się na boku i się wygrzewają.
Dobre?
Faktycznie, bardzo humanitarne:
http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/magazyn-ekspresu-reporterow/wideo/08062010/1816014
Czas od około 00:20:00.
Myślisz, że to odosobniony przypadek?
Karp ma szybką śmierć.
O świąteczny wątek o zabijaniu.
Dla wszystkich obrońców zwierząt (w tym ryb) – czy to się komuś podoba czy nie homo sapiens jest mięsożerny (wbrew tym argumentom które wciskają chłopaki od Kryszny). Można być wegetarianinem z przekonania, ale biologicznie jesteśmy drapieżnikami. Mamy kły i pazury.
Skrajną odmianą wegetarianizmu jest Frutarianizm – spożywanie wyłącznie owoców i warzyw, których zerwanie nie powoduje śmierci- czyli inaczej zniszczenia rośliny. Nie akceptują spożywania np. marchwi czy sałaty. Jak komuś nie smakuje karpik to zapraszam.
A wy myślicie że te wszystkie piękne szyneczki i kiełbaski w sklepie to skąd się wzięły? Powiem wam że byłem kiedyś na takiej linii ubojowej w dużym zakładzie mięsnym. Jeśli kogoś brzydzi uderzenie ryby młotkiem w głowę to nie chcielibyście zobaczyć jak giną świnie i krowy. Nie będę opisywał szczegółów przed świętami, ale dodam tylko że pracownik który wykonuje pierwszą czynność ma raz w miesiącu kontrolną rozmowę z psychologiem.
Pozdrawiam wszystkich wędkarzy na forum.
Przecież podałem link powyżej do pewnego “odosobnionego” przypadku ubijania świń.
Ojciec nauczył mnie, że ryby wypuszcza się natychmiast po złowieniu…
A mnie nie nauczył łowić
A fakt teraz obejrzałem do końca. No właśnie o to chodzi.
Ale pojechałeś po bandzie z tym filmikiem, wegetarian nam przybędzie )
A fakt teraz obejrzałem do końca. No właśnie o to chodzi.
Ale pojechałeś po bandzie z tym filmikiem, wegetarian nam przybędzie )
Chciałem tylko pokazać autorowi wątku jego zdaniem “w miarę humanitarne” traktowanie innych zwierząt.
Żal mi tych świnek, to fakt, ale nie przestanę przez to mięsa jeść. Zdrowe jest.
Ojciec nauczył mnie, że ryby wypuszcza się natychmiast po złowieniu…
Tak robią Angole i Skandynawowie,
o przepraszam robili – dopóki “nasi miesiarze” wszystkiego nie wyrąbali.
A mieli tam karpiszony, oj mieli.

)))))))))))
To może jeszcze Piotr wciśnie przed nowym rokiem jeden konkurs weekendowy “Jak wypatroszyłem swojego karpia”
Faktycznie, bardzo humanitarne:
http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/magazyn-ekspresu-reporterow/wideo/08062010/1816014
Czas od około 00:20:00.
Myślisz, że to odosobniony przypadek?
Karp ma szybką śmierć.
Nie powiedziałem że wszędzie jest wzorowo, tylko że należy do tego dążyć.
Jakoś w innych dziedzinach ten postęp techniczny jest bez porównania większy. Pewnie dlatego, że daje większe pieniądze.
I nawiążę jeszcze do swojej poprzedniej wypowiedzi.
Wydaje mi się że przy okazji świąt religijnych, myli się często tradycję z obrzędami religijnymi.
To są dwa różne pojęcia.
Obrzędy religijne, zgodnie z zasadami wiary, powodują jakieś konkretne skutki.
Natomiast tradycja to jest często tylko otoczka, upiększenie, pokazanie szacunku dla przeszłości, historii itp.
Wiara się nie zmienia, natomiast tradycja zmienia się bardzo często i w różnych regionach (Polski, świata) może być skrajnie różna.
Często tradycje świąteczne wywodzą się jeszcze z czasów pogańskich, zostały zaadaptowane do nowych warunków, bo po co wszystkiego ludziom zabraniać.
Jak nie jest to szkodliwe to niech będzie.
W samej Polsce tradycje obchodzenia świąt były zupełnie różne. Jedni nie mieli choinki (to przyszło z zachodu), inni prezentów, jeszcze inni mieli prezenty na początku grudnia na Mikołaja, inni na Wielkanoc itp.
A kupowanie żywago karpia nie jest żadną ważną tradycją.
MZ jest to także bez sensu, wszystkie ryby się kupuje już zabite i często zamrożone, karpia też tak można.
Dlaczego koniecznie musi on przez kilka dni pływać w brudach, muszą mu odpadać łuski? Nie jest to szczególnie apetyczne ani też wychowawcze dla dzieci.
Czy karp jest jakimś szczególnym rodzajem pożywienia i czy męczenie go ma jakieś istotne dla naszej egzystencji zalety?
A fakt teraz obejrzałem do końca. No właśnie o to chodzi.
Ale pojechałeś po bandzie z tym filmikiem, wegetarian nam przybędzie )
Chciałem tylko pokazać autorowi wątku jego zdaniem “w miarę humanitarne” traktowanie innych zwierząt.
Żal mi tych świnek, to fakt, ale nie przestanę przez to mięsa jeść. Zdrowe jest.
Autor widział kilka takich filmów i naiwny nie jest.
Jeżeli uznamy to za normę czyli sytuację pożądaną, to chwały nam to nie przyniesie.
MZ jest to także bez sensu, wszystkie ryby się kupuje już zabite i często zamrożone, karpia też tak można.
Dlaczego koniecznie musi on przez kilka dni pływać w brudach, muszą mu odpadać łuski? Nie jest to szczególnie apetyczne ani też wychowawcze dla dzieci.
Czy karp jest jakimś szczególnym rodzajem pożywienia i czy męczenie go ma jakieś istotne dla naszej egzystencji zalety?
Ale kto ci karze trzymać go kilka dni w wannie. Ja od lat kupuję na dzień przed wigilią i wanny nie widzi.
Nie wiem jak tam u was ale u mnie już od kilku lat niemal w każdym punkcie sprzedaży ryby jest opcja jej zabicia i wypatroszenia. Płacisz tam parę groszy więcej i “kat” wykona za ciebie czarną robotę.
Wiesz jak wygląda cykl produkcyjny karpia?
Mrożony karp, też mi coś
A w ogóle zamiast pisać o takich pierdołach może ktoś by wspomniał o tym:
http://www.wykop.pl/ramka/958101/niesamowita-akcja-w-fotograficznym-swiatku-internetowym/
Bo chyba na razie na DFV cisza w tej sprawie.
http://www.wykop.pl/ramka/958101/niesamowita-akcja-w-fotograficznym-swiatku-internetowym/
Bo chyba na razie na DFV cisza w tej sprawie.
Też wziąłem udział w tej akcji.
http://www.wykop.pl/ramka/958101/niesamowita-akcja-w-fotograficznym-swiatku-internetowym/
Bo chyba na razie na DFV cisza w tej sprawie.
Też wziąłem udział w tej akcji.
ooo … nic nie wiedziałam …
http://www.wykop.pl/ramka/958101/niesamowita-akcja-w-fotograficznym-swiatku-internetowym/
Bo chyba na razie na DFV cisza w tej sprawie.
Myślę, że warto by założyc osobny wątek na ten temat (na temat karpia wszedłem z nudów – a okazuje się, że ominęła mnie ważna wiadomośc)
MZ jest to także bez sensu, wszystkie ryby się kupuje już zabite i często zamrożone, karpia też tak można.
Dlaczego koniecznie musi on przez kilka dni pływać w brudach, muszą mu odpadać łuski? Nie jest to szczególnie apetyczne ani też wychowawcze dla dzieci.
Czy karp jest jakimś szczególnym rodzajem pożywienia i czy męczenie go ma jakieś istotne dla naszej egzystencji zalety?
Ale kto ci karze trzymać go kilka dni w wannie. Ja od lat kupuję na dzień przed wigilią i wanny nie widzi.
Nie wiem jak tam u was ale u mnie już od kilku lat niemal w każdym punkcie sprzedaży ryby jest opcja jej zabicia i wypatroszenia. Płacisz tam parę groszy więcej i “kat” wykona za ciebie czarną robotę.
Wiesz jak wygląda cykl produkcyjny karpia?
Mrożony karp, też mi coś
A czy ja mówię o tym że ja go trzymam w wannie?
Sprzedawcy go trzymają w brudach, jak sobie tak w nich “popływa” 2 dni to jest to wstrętne.
W supermarkecie w zeszłym roku też widziałem, ledwo się ruszały i łuski im odpadały.
A Ty Szanowny Kolego to cały rok jadasz tylko żywe ryby, szczupaki, sandacze, okonie i inne?
Chyba raczej nie, albo może wcale ryb nie jesz, dopiero tego karpia na święta?
Ja jadam różne świeże ryby, ale nie takie jak te “żywe” karpie (które zresztą są kiepską rybą), tylko świeżo przywiezione od hodowców. Takie u mnie są.
A czy ryba jest świeża to poznać można.
I to już nawet nie chodzi o litość, humanitaryzm i takie różne, tylko o zwykłą logikę. Po co robić coś co jest zbędne, zupełnie niepotrzebne koszty, coroczne dyskusje itp.
Skoro nikt nie potrafi powiedzieć dlaczego taki “żywy” karp jest lepszy to znaczy, że kupuje się go tak siłą rozpędu.
Zaczęło się po wojnie bo inaczej się wtedy nie dawało i będzie tak jeszcze pokutowało ze 100 lat.
Człowiek taki już jest, jak się do czegoś przyzwyczai to nie ma siły żeby to zmienić.
A o jakości potrawy z karpia to chyba jednak bardziej decydują zdolności żony.
http://www.wykop.pl/ramka/958101/niesamowita-akcja-w-fotograficznym-swiatku-internetowym/
Bo chyba na razie na DFV cisza w tej sprawie.
Wydaje mi się, że jesteś cokolwiek nielogiczny.
Jak wiedziałeś wcześniej o tej akcji to trzeba było wcześniej o tym poinformować, a nie tak jak zwykle: a może KTOŚ…ONI powinni… itp.
I zlituj się, chyba raczej nie w wątku o karpiu, kto to znajdzie?
A w ogóle czy jeden temat wyklucza drugi?
Wiesz, co coś bym napisał, ale święta za pasem. Ty jesteś cokolwiek logiczny. Wygrałeś
A propos świąt, to nie wiem czy choinkę ubierać, czy jajka malować
Za oknem 10 stopni na plusie. W zeszłym roku o tej porze auta nie mogłem znaleźć pod śniegiem.
Wiesz, co coś bym napisał, ale święta za pasem. Ty jesteś cokolwiek logiczny. Wygrałeś
/…/
Tomaszu, nie chcę Cię urazić ale zupełnie Cię nie rozumiem.
W temacie o fotoreportażu nawoływałeś do zaprzestania dyskusji bo nie jest ona dla Ciebie ciekawa, nudzi Cię i chyba sam coś będziesz musiał ciekawego zaproponować. Zgoda, zaproponuj.
Tu piszesz że dyskusja o karpiu to pierdoły bo trzeba pomóc koledze w potrzebie.
Co ma jedno do drugiego.
To nie jest dyskusja o karpiu tylko o tradycji, obyczajach, stosunku do zwierząt itp.
Czy to naprawdę wyklucza inne tematy?
Zaproponuj nareszcie jakiś temat interesujący Ciebie to pogadamy.
Tylko żeby on był także interesujący dla innych.

Andrzej, lubisz walki w kisielu w męskim wykonaniu? Nie podejrzewałem cię o takie skłonności ))

A Ty co? Seksista?
Skończmy już w tym miejscu bo nas Piryt za chwilę opierdzieli, że mu “wątek o umęczonych rybach w brudnej wodzie” rozwaliliśmy.
Miało być o karpiu a tu co? Świnie żywcem gotowane i zapasy w kisielu Ech, wy to jesteście
Ewidentne rozluźnienie obyczajowe
Ojciec nauczył mnie, że ryby wypuszcza się natychmiast po złowieniu…
a mnie zas że wypuszcza się prosto na patelnię
Ps.Czy Wam się przypadkiem sufity na głowę nie pozwalały z tego dobrobytu .. jak mawiał Pawlak.
He, he, a Pań to tu żadnych nie ma???????????
Przecież to Panie zawsze się najbardziej wzruszają losem prześladowanych, a od smaku karpia też są chyba większymi specjalistkami.
Chiba by trzeba jakiesik regulaminowe parytety wprowadzić, po 50%.
Raz chłop, raz baba.
Na zmianę, a Piotr pilnuje kolejności.
Dobra, to teraz żeby było świątecznie – mój przepis na karpia
Karp (z Milicza, żaden inny) 1,4-1,6 kg (żadne tam 2-3kg – te mają już ciemne przerosty).
Wrażliwi i obrońcy zwierząt ten wers pomijają – po zabiciu (ale jeszcze przed patroszeniem) zlać delikatnie rybę z każdej strony wrzątkiem. Bardzo ułatwia to dalsze czyszczenie ryby. Patroszymy, bardzo dokładnie czyścimy, obcinamy płetwy i dzielimy na dzwonki. Ja dodatkowo wycinam kręgosłup tak aby zostały z oby stron równe płaskie kawałki. Koniec części drastycznej.
Przyprawy – sól, pieprz czarny, i odrobina majeranku. I nic więcej, żadne tam przyprawy do ryb, psuć tak piękny smak to profanacja.
Smażenie – panierujemy w jajeczku i bułce tartej i teraz uwaga NAJWAŻNIEJSZE – zapomnijcie o smażeniu ryb na patelni. Blacha od piekarnika, najlepiej ta szklana, dobry olej (dosyć sporo), 180 stopni, termoobieg i po 20 minut z każdej strony. Tak smażony karp smakuje całkiem inaczej niż smażony na patelni. POEMAT!
Gorąco polecam.
A moją specjalnością jest zupa rybna z grzankami.
Tylko gdzie jest zima!?

http://www.youtube.com/watch?v=LLHaSKBdmG0
ale to nie moja bajka, karp musi być!

http://www.youtube.com/watch?v=LLHaSKBdmG0
ale to nie moja bajka, karp musi być!
Z niejaką przyjemnością spieszę zawiadomić, że przepis poezja! Okoliczności zmusiły jednak, zastąpić sandacza dorszem. Za selerem nie przepadam, więc dodałem troszkę, uzupełniając resztę korzeniem pietruszki. Pieczona ryba dość mocno kojarzy mi się z migdałami, toteż dodałem trochę “paseczków” do szpinaku, oszczędząjąc na oliwie. Owy skropiłem zdrowo cytryną, gdyż ten z przepisu nie smakował zbyt wyraziście.
Ogólnie przepis drogi, ale kto by na piłkarzach oszczędzał :DDD
jak co roku:
NIE KUPUJ ŻYWYCH KARPI
http://www.jeszczezywykarp.pl/
“Ryby głosu nie mają, ale bez nich…
, nawet szum wody byłby bez sensu”
http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,117915,15161523.html?i=0
“Nie baw się w kata, kup karpia w płatach” – tak?
A te płaty to tak humanitarnie powstają?
A świnie, krowy, drób i inne to już można do rzeźni spokojnie odstawić bez wyrzutów sumienia?
Rzeźnik może rżnąć wszystko jak popadnie – jest zawodowym mordercą zwierząt i pewnie będzie się smażył w ogniach piekielnych za to, ale on może. A poza tym kotlet schabowy nie wygląda jakby bardzo cierpiał. Ty jak ukatrupisz karpia na święta to musisz 10 zdrowasiek odmówić i stajesz się okrutnym mordercą zwierząt, takim samym jak rzeźnik.
Litości, za parę lat strach będzie wejść do rybnego i rybę na święta będzie trzeba konspiracyjnie załatwiać.
Są święta – musi być ryba.
Jak kto nie ma litości i go to brzydzi to niech kupi w płatach albo w puszcze, ale po co ta cała nagonka i herezje o cierpieniu i męczeńskiej śmierci karpia ?
Aaa i jeszcze coś, Hannibal Lecter na pewno zaczynał od karpi!
bo m.in.:
– to modne,
– można zaistnieć w mediach,
– itd. itp.
Z tych samych powodów robi się wielkie halo wokół żab nie mogących przejść przez autostradę, wokół kijanek lęgnących się w kałużach na budowach i takie tam. Początki tego zjawiska u nas to akcja przypinania się do drzew na Górze Św.Anny w trakcie budowy A4 – to wszystko to eko-biznes.
Lekko odbiegając od tematu: mam wrażenie,że był jakiś głębszy sens blokowania budowy A4.
Autostrada jako taka kojarzy się z bezpiecznym podróżowaniem. Jestem z północnej części kraju – A4 nigdy nie jeździłem. Często jednak słucham cogodzinnych raportów radia kierowców w radiowej jedynce. Zdarzenia na A4 to niemal żelazny punkt programu. Do rzadkości należą dni, gdzie brak doniesień z A4.
Zastanawia mnie ten fenomen – może faktycznie nie należało jej budować
Autostrada jako taka kojarzy się z bezpiecznym podróżowaniem. Często jednak słucham cogodzinnych raportów radia kierowców w radiowej jedynce. Zdarzenia na A4 to niemal żelazny punkt programu. Do rzadkości należą dni, gdzie brak doniesień z A4. Zastanawia mnie ten fenomen – może faktycznie nie należało jej budować

Jeżeli to są jedyne wypadki w Polsce na drogach to masz rację a jeżeli jedne z wielu to błędna diagnoza.
bo m.in.:
– to modne,
– można zaistnieć w mediach,
– itd. itp.
Z tych samych powodów robi się wielkie halo wokół żab nie mogących przejść przez autostradę, wokół kijanek lęgnących się w kałużach na budowach i takie tam. Początki tego zjawiska u nas to akcja przypinania się do drzew na Górze Św.Anny w trakcie budowy A4 – to wszystko to eko-biznes.
Specjalistą od rokowań z eko-biznesem jest pan Władimir Putin. Nie to, żebym był jego fanem w ogóle, ale w tym przypadku akurat nie będę wysuwał weta ))
Autostrada jako taka kojarzy się z bezpiecznym podróżowaniem. Często jednak słucham cogodzinnych raportów radia kierowców w radiowej jedynce. Zdarzenia na A4 to niemal żelazny punkt programu. Do rzadkości należą dni, gdzie brak doniesień z A4. Zastanawia mnie ten fenomen – może faktycznie nie należało jej budować

Jeżeli to są jedyne wypadki w Polsce na drogach to masz rację a jeżeli jedne z wielu to błędna diagnoza.
Całkowicie błędna – to raczej oznaka tego, że A4 należy rozbudować i poszerzyć o dodatkowe pasy – wypadki są raczej konsekwencją sporego natężenia ruchu i niewystarczającej przepustowości trasy.
Oczywiście można i w drugą stronę – jak nie będzie drogi, to nie będzie i wypadków drogowych

Nie wiem jak Ty ale ja odbieram kilka ostatnich ruchów Putina pozytywnie, w tym ten z eko-biznesem na czele. Mam problem z diagnozą czy to zdrowy objaw.

Nie wiem jak Ty ale ja odbieram kilka ostatnich ruchów Putina pozytywnie, w tym ten z eko-biznesem na czele. Mam problem z diagnozą czy to zdrowy objaw.
Putin to gracz dużego formatu. Nie podejmuję się oceny jego działań, nie moja liga.
Nie tylko, ostatnio sporo A4 jeździłem i zawsze w głowie kołatała się myśl – niech patrzą w lusterka, niech patrzą w lusterka…..
Nie tylko, ostatnio sporo A4 jeździłem i zawsze w głowie kołatała się myśl – niech patrzą w lusterka, niech patrzą w lusterka…..
Kierowcy to osobny temat. Tak się składa, że dojeżdżam do pracy ok. 50 km. Mam możliwość jechać autostradą lub starą drogą krajową biegnącą wzdłuż autostrady. Biorąc pod uwagę powiedzmy ostatnie cztery lata, bo na tyle mogę dobrze pamiętać, to na moim odcinku autostrady był jeden wypadek śmiertelny a na starej drodze cztery (w zasadzie trzy wypadki ale w jednym były dwie ofiary). Ten bilans spowodował, że od kilku miesięcy inwestuję na bramce 9 zł i się nie zastanawiam, nie mówiąc, że mam pół godziny zaoszczędzone.

Nie wiem jak Ty ale ja odbieram kilka ostatnich ruchów Putina pozytywnie, w tym ten z eko-biznesem na czele. Mam problem z diagnozą czy to zdrowy objaw.
Putin to gracz dużego formatu. Nie podejmuję się oceny jego działań, nie moja liga.
Stalin też był graczem dużego formatu, wykiwał nawet Hitlera.
A gdyby nie eko-biznes, to za chwilę nie mielibyśmy czego fotografować, lobby betoniarzy potrzebuje takich hamulcowych, nawet jeżeli są trochę zwariowani. Tym się Europa i USA różnią od reszty świata, np. Chiny bez ekologów są totalnie zanieczyszczone. Tam też rządzą Putinowie …
Eko-biznes też jest potrzebny, byłoby jednak miło i racjonalnie, gdyby się uaktywniał na etapie planowania inwestycji i uzgadniania choćby jej lokalizacji. Działania podejmowane dopiero na etapie realizacji, na 5 minut przed ukończeniem prac trącą nieco włoskim południem.
Włoskim południem trącą inwestorzy olewający organy samorządu, architektów, ekologów, przykładem są hotele Gołębiewskiego, np. w Karpaczu. Ohyda!
jakoś niestety wątpię, że to samowola budowlana
Filip Springer “Wanna z kolumnadą” – reportaże o polskiej przestrzeni, przed lekturą warto wziąć coś na uspokojenie. Miłej lektury
skoro to rybny wątek to tu taka ciekawostka
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,15165825,Wielka_inwestycja_za_miliard_zlotych_ma_10_lat_spoznienia.html?as=1
te przepławki dla trzymetrowych jesiotrów mnie wzruszyły
Trzymetrowe to już takie z kawiorem
a jak tam karpiszony – zabite?
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,15165825,Wielka_inwestycja_za_miliard_zlotych_ma_10_lat_spoznienia.html?as=1
czas mija, ale pewne rzeczy się nie zmieniają
http://www.youtube.com/watch?v=MQnOshiWfrM
“prawdziwe pieniądze robi się na dużych, słomianych inwestycjach”.
- You must be logged in to reply to this topic.