Inne
Byliśmy ostatnio z żoną w Wąchocku i bardzo dokładnie obejrzeliśmy opactwo cystersów. Wspaniała architektura, poznałem ją wiele lat temu i dokładnie już nie pamiętałem. Po powrocie postanowiłem swoje wrażenia skonfrontować ze zdjęciami w DFV.
Odnalazłem nr z listopada 2011z relacją Piotra i Ewy pt. „Świętokrzyskie” (str.116), obejrzałem też jeszcze raz zdjęcia Sympatycznej Koleżanki ka_tuli, zwłaszcza panoramę kapitularza
https://www.dfv.pl/gallery/members/ka_tula.html?g2_itemId=3979391&&g2_page=2
oraz zdjęcie klasztoru w Świętej Katarzynie, który też dobrze znam
https://www.dfv.pl/gallery/members/ka_tula.html?g2_itemId=3843646&&g2_page=3
Poczułem się rozczarowany, wszystkie te zdjęcia mają się nijak do piękna fotografowanych obiektów. Nie odbieram oczywiście fotografowi prawa do swobodnego podejścia do rzeczywistości, do tworzenia zdjęć artystycznych, do korzystania ze wspaniałej techniki itp. Jest to zupełnie naturalne. Ale wydaje mi się, że to wszystko powinno mieć jakiś głębszy sens, powinno dawać jakąś wartość a tego na zdjęciach niestety nie widzę.
Dziwi mnie np. takie stwierdzenie (artykuł):
/…/Choć w użyciu były różne ogniskowe, to wyjątkowo często przy fotografowaniu architektury korzystaliśmy z najkrótszych, z „rybim okiem” włącznie /…/
Skąd się bierze ta wyjątkowa częstość, z mody, chęci pokazania na zdjęciu wszystkiego co się da, z takiej dziwnej estetyki, czy jeszcze z czegoś innego?
Na str 119 jest zdjęcie kościoła w Wąchocku. Co z tego, że jest on bajecznie kolorowy kiedy na pierwszym planie widzimy kawał mało ciekawej podłogi, organy wyglądają jak rozdeptana mucha (określenie mojej żony , znikają piękne proporcje budowli.
Wydaje mi się, ż krótka ogniskowa sprawdza się w przypadku szczególnych obiektów np. pałac Krzyżtopór (str. 116) jest znakomity, natomiast kościół na str. 119 to raczej porażka.
Tak samo odbieram ww. zdjęcia ka_tuli (o czym zresztą już pisałem).
W kapitularzu oczywiście byliśmy. Niewielka, wspaniale proporcjonalna salka, piękne kolumny i strop, jedno z najcenniejszych pomieszczeń romańskich w Polsce.
I znów to samo zastrzeżenie do zdjęcia, giną proporcje sali które właśnie w znacznym stopniu decydują o jej pięknie. Zostaje trochę kolorów, szczegółów, wszystko jest zniekształcone i udziwnione. W przeciwieństwie do oryginału, wrażenie zdecydowanie negatywne.
Otrzymaliśmy coś dziwnego z czegoś wspaniałego, raczej mało udany eksperyment niż jakaś wartość.
To samo drugie zdjęcie z klasztoru w Św. Katarzynie, na mnie robi to zdecydowanie złe wrażenie.
I być może moje zarozumialstwo w tym przypadku jest naganne, ale zdecydowanie wolę swoje łuki z tegoż samego klasztoru
https://www.dfv.pl/gallery/members/Piryt.html?g2_itemId=3260042
Jak to więc jest z tą krótką ogniskową w architekturze (ale nie tylko, także z długą w pejzażu) ?
Czy jest to tylko moda, pogoń za udziwnieniami? Czy może naprawdę jest w tym jakiś głębszy sens i jaki?
Bo tłumaczenie, że każdy ma prawo widzieć po swojemu itd. itd. jakoś mnie nie przekonuje.
Tak to można uzasadnić absolutnie wszystko ))
Wydaje mi się, że jest to ciekawy temat.

https://www.dfv.pl/gallery/members/Piryt.html?g2_itemId=3260042
A to już bardziej abstrakcja, niż architektura.
Można rzec, że inny zamysł niż ka_tuli i Piotra, ale ma element wspólny – też nie pokazuje architektury in concreto!
Ależ to jest wyłącznie Twoje prywatne zdanie na ten temat, z którym pozwolę sobie nie zgodzić się w całej rozciągłości
Zawsze uwielbiałem łuki i linie krzywe, więc wykrzywiona rybim okiem architektura podoba mi się najbardziej. Nabiera wtedy zupełnie innego charakteru. Dla mnie właśnie wtedy staje się piękna.
A jak lubisz surową architekturę, to zapraszam do Torunia. Na co dzień mam tu Gotyk na dotyk i muszę przyznać, że mnie nudził tak, że nie chciało mi się go fotografować. Dopiero zakup rybiego oka spowodował, że zacząłem widzieć jego piękno.
A co do ogniskowej, to jej wybór zależy od tego, jaki efekt chcesz uzyskać. Można fotografować detale, jak Ty i też będzie ładnie. Po prostu niektórych rzeczy nie da się sfotografować długą ogniskową. Musiałbyś przestawiać ściany i kopać doły w posadzce. Kadry uchwycone krótką ogniskową mają swój urok, który nie wszystkim musi się podobać. Pozdrawiam.
Piryt, ciekawy temat poruszyłeś. Też tak mam, że jak skądś przyjadę, to zdjęcia mam gorsze niż tamta rzeczywistość ;-( Z tym cytowanym zdjęciem idziesz jednak w dobrym kierunku.
Ale odnosząc się do obiektywów w architekturze, w skrócie, na podstawie doświadczeń – są dwa pełnoprawne spojrzenia:
1. Jest tylko jeden obiektyw do fotografowania architektury: tilt-shift!
2. Do fotografowania architektury szczególne zastosowania mają wszystkie obiektywy!
Trochę zażartowałem (a może nie), a teraz dlaczego mz szczególne branie ma szeroki. Powody prozaiczne: bo zwykle nie ma gdzie się cofnąć (w PS się wyprostuje) i nie mamy czasu na obchodzenie obiektu a poza tym dużo nieba pokazuje .
A dlaczego rybka: zwykle chce się pokazać obiekt, tak często fotografowany, w sposób skrajnie inny, niebanalny, nowatorski. To wszystko, podobno, daje nam fish . Na warsztatach dochodzi powielanie obiektu przez kilkudziesięciu uczestników, rybka (złudnie) temu przeciwdziała.
Tak nawiasem mówiąc rybie oko to świetny obiektyw. Kiedyś myślałem, że służy wyłącznie do ilustrowana efektu rybiego oka , teraz wiem, że nie. Ale trzeba go dobrze wyczuć i zrozumieć (nie twierdzę, że mi się to całkowicie udało). Z pewnością jego zastosowanie nie polegają wyłącznie na robieniu udziwnionych i “ahtystycznych” fotografii.
1. Jest tylko jeden obiektyw do fotografowania architektury: tilt-shift!
2. Do fotografowania architektury szczególne zastosowania mają wszystkie obiektywy!
Mimo, że jestem szczęśliwym posiadaczem T-S, to jednak uważam, że prawdziwa jest teza nr 2.
Wybór obiektywu zależy od tego co chcę i jak pokazać, albo inaczej co chcę osiągnąć. Oczywiście dokumentalista nie będzie robił budynku rybim okiem, ale fotograf może czym chce. W końcu to jego wizja świata, a nie odwzorowanie rzeczywistości.
Też się z Tobą zgadzam, Darku. Tezę pierwszą napisałem tak nomen-omen na rybkę!
No wreszcie jakiś powiew świeżości i coś ciekawszego (niż koty) na Forum.
Ponieważ właśnie przechodzę przez “W kadrze” duChemina, to z chęcią pośledzę wątek – a wypowiem się obszerniej może później, gdy wygrzebię DFV 11/2011.
Póki co, skłaniam się do opinii, iż każdy obiektyw (a najlepiej taki, jaki właśnie mamy:)) jest dobry; może ew. zastosowanie nie będzie najszczęśliwsze lub nieumiejętne (katedra w Sienie zrobiona przez mnie Sigmą 10-20 wygląda jak piramida egipska; chyba pojadę raz jeszcze i odpokutuję jakoś za to przewinienie )
Pokaż zdjęcie – ocenimy
lepiej nie – za takie zdjęcie mógłby być ban za “czynne obrażanie uczuć religijnych”
moim zdaniem, kwestia użycia takich a nie innych ogniskowych, zależy od tego co chcemy osiągnąć, takie foty rybim okiem nie miały by racji bytu w przypadku typowych fotodokumentacji. gdzie liczy się pokazanie rzeczywistości , proporcji, detali technicznych, natomiast przy podejściu bardziej artystycznym (oczywiście nie uważam, że użycie takiej a nie innej ogniskowej robi z foty od razu arcydzieło ) może lepiej zamiast “artystycznym” napisać: Przy kreowaniu swych wizji panuje w zasadzie dowolność i liczy się atrakcyjność i efekt. Osobiście nie chciałbym wypowiadać się co dla mnie lepsze (bom wyznawcą samyanga 8 mm jam jest), jednak obiektywnie potrafię rozgraniczyć zastosowane
Jeśli ktoś ma ochotę, to zapraszam tutaj i proponuje zaznajomić się z fotami 62, 64, 117 i 129 to samo miejsce różne obiektywy i różne miejsca wykonania, natomiast na pierwszy rzut oka całkiem coś innego, pomijając paćkanie po tych fotach bo nie o tym mowa…
Rozwiń, proszę, to “tutaj” i nr – może jakieś linki zapodaj…
Piryt, chyba jednak trochę przesadzasz, w świętokrzyskiej galerii na pewno jest trochę zdjęć, które jednak nie są takie złe, Każdy z uczestników warsztatów ma u siebie Wąchock pokazany według swojego spojrzenia. Śmiem twierdzić, że nawet mnie udało się zrobić przynajmniej jedno dobre, a może nawet dwa:)
https://www.dfv.pl/gallery/v/Warsztaty/Czarowne_Swietokrzyskie/
Rozwiń, proszę, to “tutaj” i nr – może jakieś linki zapodaj…
ale ze mnie cep, zapomniałem dodać dzięki, oto link http://www.dwojewkadrze.pl/galerie/bielskiemigawki/index.html
co do numerów to chodzi o numery fot w tej galerii którą podałem oczywiście
Odnalazłem nr z listopada 2011z relacją Piotra i Ewy pt. „Świętokrzyskie” (str.116), obejrzałem też jeszcze raz zdjęcia Sympatycznej Koleżanki ka_tuli, zwłaszcza panoramę kapitularza
Poczułem się rozczarowany, wszystkie te zdjęcia mają się nijak do piękna fotografowanych obiektów.
Ale wcześniej te zdjęcia Ci się nie podobały, czy wcześniej się podobały, a teraz się nie podobają?
Czyli nie odbierasz prawa, ale rezerwujesz sobie możliwość zanegowania tego prawa, jeśli Tobie te zdjęcia się nie spodobają?
Fotografia to nie jest rejestracja rzeczywistości. To jest przetwarzanie rzeczywistości na dwuwymiarowy obraz, zgodnie z pomysłem, wizją i umiejętnościami fotografa. Ja w pełni rozumiem, że zdjęcia Ci się nie podobały, tylko nie rozumiem, dlaczego fakt niepodobania się ich Tobie ma być jakoś istotny dla prawa tych zdjęć do istnienia.
/…/Choć w użyciu były różne ogniskowe, to wyjątkowo często przy fotografowaniu architektury korzystaliśmy z najkrótszych, z „rybim okiem” włącznie /…/
Skąd się bierze ta wyjątkowa częstość, z mody, chęci pokazania na zdjęciu wszystkiego co się da, z takiej dziwnej estetyki, czy jeszcze z czegoś innego?
Raczej nie z “chęci pokazania na zdjęciu wszystkiego co się da”, bo byłeś w środku, oglądałeś zdjęcia, więc powinieneś zauważyć, że przeważnie nawet zdjęcia rybim okiem to wycinanie rzeczywistości, a nie próba zmieszczenia wszystkiego w kadrze. Odpowiedź chyba najbliższa prawdy to: “z estetyki” – ileś osób biorących udział w warsztatach akurat miało ochotę na zarejestrowanie tych wnętrz w pewien sposób i dobrało do tego narzędzia – w tym przypadku obiektywy szerokie.

[…]
W kapitularzu oczywiście byliśmy. Niewielka, wspaniale proporcjonalna salka, piękne kolumny i strop, jedno z najcenniejszych pomieszczeń romańskich w Polsce.
I znów to samo zastrzeżenie do zdjęcia, giną proporcje sali które właśnie w znacznym stopniu decydują o jej pięknie. Zostaje trochę kolorów, szczegółów, wszystko jest zniekształcone i udziwnione. W przeciwieństwie do oryginału, wrażenie zdecydowanie negatywne.
[…]
I być może moje zarozumialstwo w tym przypadku jest naganne, ale zdecydowanie wolę swoje łuki z tegoż samego klasztoru

https://www.dfv.pl/gallery/members/Piryt.html?g2_itemId=3260042
No dobrze, ponarzekałeś, że zdjęcia nie są dokumentacyjne, po czym przedstawiłeś własną abstrakcję i luźną wariację na podstawie… ) Ok, Twoje łuki są bardzo sympatyczne – w tej samej kategorii estetycznej, co Ka_tuli rybiooczne wyginańce. I tak samo “znikają piękne proporcje budowli”, “giną proporcje” i w ogóle to nie jest zdjęcie wnętrza, tylko wizja Piryta. Przy czym mnie wizja Piryta nie przeszkadza, natomiast jestem bardzo ciekaw, czy Ty nie masz już wewnętrznego rozdarcia, bo przecież ten łuk zupełnie nie oddaje wspaniałości i charakteru budowli.
Czy jest to tylko moda, pogoń za udziwnieniami? Czy może naprawdę jest w tym jakiś głębszy sens i jaki?
Bo tłumaczenie, że każdy ma prawo widzieć po swojemu itd. itd. jakoś mnie nie przekonuje.
No i to jest Twój problem. Każdy może mieć swoją opinię, jeśli jest zgodna z Twoją. I naprawdę jestem bardzo ciekaw, jaki głębszy sens mają Twoje łuki?
Ujęcie tego tematu narzuca potrzebę zdefiniowania czym dla nas jest fotografia? No oczywiście znamy wiele definicji. Ale np. taka: jt. ukazanie świata oczami fotografującego – wskazuje, że obiektyw, to jedynie środek do celu.
Cel zrobienia zdjęcia też jest bardo ważny. W galeriach fotograficznych, takich jak nasza, raczej zobaczysz dążenie do indywidualizmu niż zbiór pocztówek i dokumentacji na najwyższym poziomie.
Wydaje mi się, że w swojej surowej ocenie właśnie celu powstania zdjęcia nie uwzględniłeś, Piryt.
Akurat Kasia ma tak dobry warsztat oraz wiedzę przewodnika turystycznego i znajomość klasztoru w Wąchocku, że była by w stanie wykonać zachwycające wszystkich zdjęcia np. do albumu o tym klasztorze. Ale tu w galerii wydaje mi się, że bardziej przedstawia swoje impresje, swój punkt widzenia. I bardzo dobrze!
A temat bardzo ciekawy. Doskonale rozumiem, o co Ci chodzi…
https://www.dfv.pl/gallery/v/Warsztaty/Czarowne_Swietokrzyskie/
Jolu, ja nie skrytykowałem wszystkich zdjęć z warsztatów tylko manierę stosowania krótkiej ogniskowej i posłużylem się artykułem i dwoma konkretnymi przykładami.
Twoje zdjęcia w większości podobają mi się, ale na nich piony są pionami i linie proste są proste
Wolę mieć na zdjęciu fragmenty obiektu które oddają jego nastrój i “ducha” niż satyryczną całość.
Problem jest trochę bardziej złożony, obiektyw typu Tilt nie jest uniwersalnym antidotum na zniekształcenia.
Ludzie widzą przestrzeń jak obiektyw około 50mm, wszystkie inne ogniskowe inaczej wywołują wrażenie przestrzenności na dwuwymiarowym monitorze/zdjęciu. Szczególnie duże rozbieżności są przy krótkich ogniskowych i z bliska, a to głównie domena wnętrz i architektury w mieście.
Zdarzało mi się wracać z wydrukami A4 dla 14mm, 16mm do miejsc gdzie zdjęcia powstały.
Według mnie “akceptowalna” granica to 24mm, poniżej to już jazda bez trzymanki.
Częściowo można poprawić rozkład wewnątrz zdjęcia filtrem np. Anamorphosis (DxO) zbliżając się trochę do “naturalnego”, ale tylko trochę.
jp
Odnalazłem nr z listopada 2011z relacją Piotra i Ewy pt. „Świętokrzyskie” (str.116), obejrzałem też jeszcze raz zdjęcia Sympatycznej Koleżanki ka_tuli, zwłaszcza panoramę kapitularza
Poczułem się rozczarowany, wszystkie te zdjęcia mają się nijak do piękna fotografowanych obiektów.
Ale wcześniej te zdjęcia Ci się nie podobały, czy wcześniej się podobały, a teraz się nie podobają?
/…/
Wcześniej zdjęcia też mi się nie podobały. Obiektu dokładnie już nie pamiętałem, ale nie podobały mi się niezależnie od tego. Powody podałem. MZ do krótkiej ogniskowej nadają się tylko niektóre, specyficzne obiekty. Krzyżtopór bardzo mi się podobał, ale tylko w wersji supersymetrycznej.
Rozumiem też, że uczestnicy chcieli sobie poćwiczyć krótką ogniskową i że wynika to z jakiejś tam estetyki, ale właśnie ta estetyka mnie interesuje.
Interesuje mnie czy jest to naprawdę przemyślana estetyka, czy może tylko moda na taką estetykę. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że różne takie estetyki stają się po prostu szablonami (czy też nowymi “zasadami”) automatycznie stosowanymi w konkretnych sytuacjach np:
1. Architekturę najlepiej jest fotografować krótką ogniskową, choć oczywiście można też innymi.
2. Płynącą wodę należy koniecznie rozmyć stosując odpowiednio długie czasy.
3. Morze należy fotografować krótką ogniskową żeby powiększyć pierwszy plan (koniecznie jakaś skała lub kamień), wodę rozmyć j.w.
4. Krajobraz oczywiście krótką ogniskową z przednim planem jak w przypadku morza.
Nawiasem mówiąc daje to często efekty zaskakująco mizerne: efektowny przedni plan i mizerne pagórki zamiast majestatycznych gór.
5. Kolorystyka powinna być odpowiednio wzmocniona, żadnych subtelności
6. itd
Jest rzeczą oczywistą, że nawet zdjęcia rybim okiem to wycinanie rzeczywistości, tylko czy my nie wycinamy czasem ciut za dużo, nie licząc się z ograniczeniami technicznymi?
Czy ideałem jest wycięcie 360 stopni niezależnie od jakości tegoż wycięcia?
Nieprawdą jest jakoby moje łuki były w tej samej kategorii estetycznej co rybiooczne wyginańce.
Nie są one zniekształcone, proporcje są zachowane, to nie jest żadna wizja Piryta tylko rzeczywistość.
Jest to piękna architektura uwieczniona z takiego jednego miejsca blisko wejścia na dziedziniec klasztoru.
Nie ma tu żadnych zniekształceń. Dobrej architekturze nie są potrzebne techniczne protezy.
I nie szukajmy tu żadnego sensu. Szukanie sensu dla łuków jest bez sensu.
A udziwnianie na siłę rzeczy pięknych jest może ciekawostką, ale w dużej ilości po prostu nuży.
Nieprawdą bo? Chyba tylko dlatego, że Ty tak uważasz.
Te łuki mogą być wszędzie, nawet w toalecie redakcyjnej. Czyli jaka rzeczywistość?
Nie ma tu żadnych zniekształceń. Dobrej architekturze nie są potrzebne techniczne protezy.
Zasadniczy problem polega na tym, że nie chcesz lub nie potrafisz oddzielić rzeczywistości od fotografii. Z czego wynika, że fotografia ma odzwierciedlać rzeczywistość?
duChemin wręcz pisze, że jego nie interesuje to, co widział, a interesuje go to, co chce pokazać. I taka jest właśnie fotografia. Pokazuje świat oczyma fotografa. Świat Piryta chyba jest za bardzo zero-jedynkowy ))))
A zwykłe proste tysiąc ente zdjęcie tych samych łuków nie nuży?
Ok.
Moim zdaniem twierdzenie, że dla danej ogniskowej nadaje się tylko coś, a cała reszta się nie nadaje, jest tezą mocno dyskusyjną. Wszystko sprowadza się do pomysłu, jaki ma się na kadr. Jeśli pomysł jest dobry, a wykonanie poprawne, to zdjęcie będzie dobre, niezależnie od tego, czy ogniskowa była 10, 20 czy 200 mm. Twierdzenie, że są jakieś bardziej i mniej słuszne ogniskowe jest bardzo szkolne. Ok, są ogniskowe “bezpieczniejsze” i bardziej “typowe” w sensie statystycznym, niemniej ich użycie nie gwarantuje efektu nawet poprawnego, o ciekawym nie wspominając.
Natomiast owszem, nie każde użycie rybiego oka jest udane. Jak zresztą z każdym użyciem aparatu.
Pytanie do każdego autora zdjęcia z osobna, czy przemyślał swoją estetykę, czy ulega modzie. Chyba że masz sugestię odpowiedzi generalnej na to pytanie, bazującej na jakimś podziale ogniskowych? Np.: “powyżej 50 mm – estetyka przemyślana, poniżej 50 mm – moda”
Schematy kompozycyjne, wzorce, tzw. “reguły” itp. to narzędzia, z których świadomy fotograf korzysta. To chyba truizm?
Można tak, ale można też inaczej – tak, gdzieś tu jest kwintesencja
Hm, ale gdzie masz tę “konieczność”? Czy jest to jakoś narzucane, wymuszane? W odniesieniu do zdjęć z użyciem rybiego oka masz jakieś wrażenie, że stały się one obowiązkowe i ten obowiązek dotyczy wszystkich, z Tobą włącznie?
Akurat masz w galerii toskańskiej całkiem sporo antyprzykładów.
Nadal nie rozumiem, do czego zmierzasz. Masz poczucie, że fotografowanie architektury rybim okiem stało się obowiązkowe?
Czy ideałem jest wycięcie 360 stopni niezależnie od jakości tegoż wycięcia?
Chyba Cię nie rozumiem. Jeśli masz 360 stopni, to gdzie jest wycięcie?
Uhm A co one mówią o budowli, jak pokazują charakter gmachu, jego rozmach, skalę, styl, kontekst historyczny? Twoje łuki są bardzo fajne, ale Darek Ci dobrze napisał, że mógłbyś je zrobić gdziekolwiek. Właśnie uprawiasz zabawę formą i udajesz, że tego nie robisz. Ty się domagasz głębszego sensu w każdym zdjęciu i rozróżniasz przemyślaną estetykę od mody, to teraz się tłumacz z głębokiego sensu i przemyślanej estetyki łuków w kontekście historii architektury.
Jest to piękna architektura uwieczniona z takiego jednego miejsca blisko wejścia na dziedziniec klasztoru.
Nie ma tu żadnych zniekształceń. Dobrej architekturze nie są potrzebne techniczne protezy.
Głębokość sensu mierzy się linijką? Proste linie to prawdziwa estetyka, krzywe linie – to moda?
“Nie ma tu żadnych zniekształceń” – brawo Piryt, Twoja walka z Ka_tulą i jej Entartete Kunst nabiera rumieńców. Ale to już kiedyś było, ze sztuką wynaturzoną walczyli dość znani panowie.
Kolego Piryt,
Przeczytalem caly watek bardzo uwaznie. Musze przyznac ze troche sie jednak zagalopowales czego dowodem niech beda dwa ponizesze cytaty z Twoich wypowiedzi na tym watku:
A udziwnianie na siłę rzeczy pięknych jest może ciekawostką, ale w dużej ilości po prostu nuży.
Komentarz chyba zbedny.
Ogolnie sam temat ciekawy ale chyba troche zbyt surowo oceniasz zdjecia innych czy tez konkretniej wizje innych fotografow i narzedzia ktorych uzyli do realizacji tej wizji. W zasadzie nasuwa mi sie wlasnie dobre pytanie – czy uwazasz ze problemem jest uzywanie szerokich ogniskowych przy fotografowaniu architektury czy tez moze bardziej drazni Cie sama wizja ukazywania jej w ten wlasine sposob?
Moze przytocze taka krotka anegdotke zwiazana z moimi probami za obiektywem.
W zeszlym roku przez wschodnie wybrzerze Stanow Zjednoczonych przeszeld huragan Sandy jak zapewne slyszales. Skutkiem ubocznym tego wydarzenia byl miedzy innymi statek wyrzucony na brzeg calkiem nieopodal miejsca mojego zamieszkania. Jako ze scena byla niecodzienna chwycilem plecak ze sprzetem i pobieglem na wybrzeze.
Statek moze nie byl kolosem ale robil wrazenie szczegolnie ze mozna bylo podejsc dosc blisko. Moj pierwszy odruch to byla proba ukazania ogromu tego obiektu i jago groteskowego polozenia na ladzie. Zalozylem Sigme 10-20mm na korpus i zaczalem biegac wkolo statku i pstrykac. Problem polegal na tym ze zadne zdjecie nie satysfakcjonowalo mnie. Niby bylem w stanie uchwycic prawie caly kadlub z boku a znieksztalcenia dodawaly wrazenia ogromu ale jednak czegos mi brakowalo. Gdy juz bylem na odchodnym zobaczylem nagle kilku ludzi stojacych przy dziobie i dostalem olsnienia. Szybka zmiana szkla na Tamrona 60mm i wyszlo to co widac ponizej:
https://www.dfv.pl/gallery/members/ogotaj.html?g2_itemId=4008845
To zdecydowanie najlepsze zdjecie z tej sesji i jestem z niego naprawde dumny. Dla niektorych moze sie wydawac niezrozumiale, byc moze troche dziwne ale dla mnie bylo wlasnie ukoronowaniem wizji ktora mialem. Statek wyrzucony na brzeg a obok niego ludzie ktorzy jakby nie wiedza co poczac z tym fantem robia wrazenie mocno zagubionych.
Teraz wazne pytanie. Czy fakt iz dluzsza ogniskowa zaowocowala satysfakcjonujacym wynikiem oznacza ze statkow wyrzuconych na brzeg nie powinno sie fotografowac krotka ogniskowa? Nie, nic z tych rzeczy. To oznacza jedynie iz mnie nie udalo sie wypelnic mojej wizji przy uzyciu takiej wlasnie ogniskowej choc poczatkowo myslalem ze wlasnie bardzo szeroki kat bedzie najbardziej odpowiedni.
Czy to znaczy ze uleglem jakiejs modzie? Nie nazwal bym tego moda a raczej instynktem. Zapytales tak samo czy fotografowanie morza szerokim katem to kwestia mody. Nie w tym rzecz. Jesli stoje na plazy a przede mna rozposciera sie ogromna tafla wody to robi to na mnie takie wrazenie wlasnie a nie inne bo potrafie wzrokiem okielznac ogrom tego zjawiska. Dlatego wlasnie to morze jest tak majestatyczne i dlatego fotografujac je siegamy odruchowo po szersze ogniskowe bo najczesciej pod wplywem tego wrazenia chcemy ten majestat odzwierciedlic w naszych zdjeciach. A co bedzie jak zrobie zdjecie morskiego horyzontu ogniskowa 300mm? No coz, czesto nawet nie bedzie wiadomo co w ogole to zdjecie przedstawia.
Wydaje mi sie rowniez ze przyprawiasz Siebie Samego o bol glowy tkwiac w blednym przekonaniu ze dana scene czy motyw mozna sfotografowac prawidlowo tylko w jeden sposob. Z tego co mowisz postrzegasz to na zasadzie rywalizacji. A wiec wchodzimy sobie grupa 10 osob do zamkowej sali i robimy zdjecia. Kazdy na swoj sposob, wybrana ogniskowa z wybranego miejsca, etc. Teraz Ty twierdzisz ze sposrod tych zdjec da sie zawsze wybrac najlepsze i najgorsze. Ja natomiast twierdze za jakkolwiek tak moze byc to nie musi. Moze sie teoretycznie zdarzyc tak ze kazde zdjecie bedzie poprawne technicznie choc kazde bedzie przedstawiac ta sale w inny sposob, taki jak chcial tego autor. I wszystkie beda dobre a nawet bardzo dobre. I te robione rybim okiem i te dlugim tele.
Tu sie nasuwa od razu pytanie jaki sens maja wszelkie konkursy fotograficzne. Ano jesli pominiemy calkowicie kwestie techniczne to jest tutaj spora dawka czynnika ludzkiego a wiec indywidualne gusta jurorow.
Podsumowalbym to krotko – w fotografii nie ma zlych zdjec, sa tylko zdjecia zle wykonane.
Czasem nawet dobra ogniskowa
Jeśli fotografia wyraża nasze własne widzenie świata w sposób nieskrępowany (bo ta jednak sztuka), to bzdurą jest mówienie, że krzywe są be a tylko proste ok…
Piryt, może Ciebie po prostu koli moda w fotografii? Nadmierne i bez uzasadnienia używanie szerokiego i fisha zaliczyłbym do mody czy maniery fotograficznej.
Na tej płaszczyźnie jestem skłonny przyznać Ci rację.
Temat bardzo ciekawy, …. ale niestety łatwo (jak się na tym portalu często zdarza) zdryfował z meritum i przypomina bogate w “treści” “never endinig story” polityków PO-PIS
Są takie miejsca które chce się sfotografować z różnych powodów, np. schody hiszpańskie w Rzymie.
Historia tego miejsca, jego magia, jest bardzo bogata/duża, chciałem ją jakoś przenieś do siebie “na ścianę”
Zależało mi także aby była owa słynna herbaciarnia.
Mam to ujęcie na 24mm oraz 14mm, zdecydowałem się na obróbkę z 14mm
https://www.dfv.pl/gallery/d/3402399-1/schody6.jpg
Coś z tego nastroju jest, ale dużo też owa ogniskowa “popsuła”.
Na przykład tam jest ciasno i to jest też element ważny dla nastroju, a zdjęcie tego nie pokazuje, inna jest szerokości schodów itd.
Nie chcę świadomie (lub z braku kompetencji) twórczo lub “twórczo” interpretować rzeczywistość.
Chcę móc patrząc na wydruk przypominać sobie choć trochę to co czułem gdy tam długo stałem (siedziałem).
Mam trochę przemyśleń jak by to zrobić lepiej , planuję pojechać tam raz jeszcze dla tego zdjęcia.
Może ktoś pokazać swoje zdjęcia tego miejsca ?
Swoje przemyślenia o miejscach a ogniskowej swoich zdjęć tych miejsc ?
jp
Doskonale zdaje sobie sprawe z tego ze rozwiezle pisze ale juz tak mam
Miedzy innymi o tej kwestii byla mowa czyli o wizji autora. Twoja wizja jest stworzenie zdjecia ktore bedzie przenosic Ciebie w tamto miejsce i bedzie jak najwierniej odtwarzac jego atmosfere. Inny autor fotografujacy te schody moze chciec pokazac cos innego; moze tylko jakis element. Byc moze bedzie chcial nawet stworzyc odmienny obraz tych schodow a nie taki jakimi Ty je zapamietales.
Ja tam nie bylem i dla mnie zdjecie jest niezle; ciekawie ukazuje to miejsce. Dla Ciebie jednak nie jest satysfakcjonujace i dlatego masz prawo wrocic tam i sfotografowac je tak jakc chcesz.
I taka ogniskowa jaka chcesz
https://www.dfv.pl/gallery/d/3402399-1/schody6.jpg
Coś z tego nastroju jest, ale dużo też owa ogniskowa “popsuła”.
Na przykład tam jest ciasno i to jest też element ważny dla nastroju, a zdjęcie tego nie pokazuje, inna jest szerokości schodów itd.
jp
Ja bym tam nie “oskarżał” ogniskowej. Może błąd fotografa? Zły dobór obiektywu, ogniskowej, a może ekspozycja?
Zazwyczaj mam pretensje do siebie, jak mi się zdjęcie nie podoba, a nie do sprzętu. Ale, to ja.

p.s. Kaśka, tylko spokojnie

Sympatyczny Kolego, nie fantazjuj i nie podpuszczaj
Wiem że lubisz się przyglądać jak się coś dzieje, ale ja jestem na takie chwyty odporny. Powiem więcej, nudzą mnie.
Mam to na codzień w tym co mnie otacza. Wszyscy to mamy i chyba jest to już trochę męczące.
Ciekawy jest temat a nie kto kogo.
Może mi potrafisz wytłumaczyć jak można dyskutować o konkretnym zjawisku fotograficznym bez konkretnych przykładów, czyli zdjęć które muszą niewątpliwie mieć jakiegoś Autora?
Jeżeli masz zdjęcia podobne do tych ka_tuli to mogę dyskutować o Twoich, ja takich nie posiadam.
Teoretycznie?
Mam nawet zdjęcia Ka_tuli, ale nie będę o nich dyskutował, nie dała mi autoryzacji na wywiad
A tak poważnie kolego Piryt, architektura to bardzo szerokie pojęcie i znajdą tam zastosowanie wszystkie ogniskowe. Od tele do detali po różne rybie oka do dziwnych zakrzywień przestrzeni. I to właśnie wykorzystała Ka-tula. Może się podobać lub nie, ale sam wybór ogniskowej nie czyni zdjęcia lepszym czy gorszym.
Wydaje mi się, że zbyt łączysz całą szeroko pojętą fotografię z dokumentalizmem, gdzie faktycznie wierność oddania rzeczywistości jest ważna. Ale wiesz, nie tylko otwarcie fabryki traktorów czy reportaż o gazie łupkowym mieści się w kanonach fotografii
Ok./…/
Strasznie trudna jest dyskusja na takie tematy, ponieważ wszyscy mają tu trochę racji a wszystko to było już wielokrotnie maglowane przy różnych okazjach.
Są to zresztą problemy których ostatecznie rozstrzygnąć się nie da. Typowo dyskusyjne ale każda dyskusja jest pożyteczna.
W związku z tym jestem skłonny powrócić do korzeni, czyli np do zdjęcia z artykułu str. 119 przedstawiającego bajecznie kolorowy kościół.
Czy uważasz Piotrze że jest to zdjęcie dobre?
Jeśli tak to z jakiego powodu?
Zdjęcie jest zrobione w poprzek nawy głównej, widać na nim wielki kawał mało ciekawej podłogi z odblaskami od jakiegoś oświetlenia. Organy które są raczej ozdobą tego widoku zostały maksymalnie zminimalizowane, za to powiększone zostały mało ciekawe ławki.
Zgadzam się, że kolorystyka jest bajeczna, ale te odblaski na podłodze raczej nie cieszą.
Tak nawiasem mówiąc kolorystyka nawy głównej w stronę dużych organów jest równie bajeczna a kadr, MZ oczywiście, dużo lepszy (pod warunkiem, że te organy nie zostaną potraktowane tak jak boczne).
Czy taka estetyka została tu celowo zastosowana (bo np wszyscy chcieli ćwiczyć krótką ogniskową), czy było to zauroczenie kolorami dowolnej strony kościoła?
Ja bym wolał zrezygnować z tej “wspaniałej” podłogi, zrobić 2 zdjęcia i je połączyć (choć to też jest oczywiście dyskusyjne, bo dyskusyjne jest całe nasze życie
Otrzymujemy wtedy pionowe piony, ale dzięki temu zdecydowanie więcej ciekawych kształtów i kolorów na stropie, a zdecydowanie mniej zupełnie nieatrakcyjnego dołu.
W artykule jest jeszcze na str. 120 koło maszyny parowej. W tym przypadku mogę uznać zastosowanie krótkiej ogniskowej za celowe, ponieważ w ten sposób zniknęły takie różne rupiecie po prawej stronie (też tam byłem).
Natomiast ta ukośna podłoga w LD zupełnie mnie nie zachwyca.
A tak na marginesie – bardzo ciekawa jest zewnętrzna ściana kościoła za ołtarzem (od strony ogrodu). Widać na niej całą historię tej budowli.
Najpierw był mur w białe i rude pasy, potem wyraźnie widać podwyższanie dachu. W pewnym okresie powiększono małe romańskie okienka przez co ściana zaczęła się rozłazić i pękać. Widać jak ją rozpaczliwie i niezbyt równo klejono, jedno okienko zamurowano, założono stalowe wzmocnienia.
Ciężki był żywot cystersów
Pozdrowienia.
A według mnie to właśnie podłoga na pierwszym planie jest przepiękna i na tym zdjęciu najciekawsza. Schodzące się i krzyżujące linie jej łuków dają niesamowity nastrój spotęgowany jeszcze światłami odbitymi w kamieniu. A resztę – od momentu, w którym podłoga zmienia kolor na szary – można już obciąć. Boki też. Wtedy kadr będzie idealny!
He, he, Fotozgrywus )))))))))))))))
Czy jest to tylko moda, pogoń za udziwnieniami? Czy może naprawdę jest w tym jakiś głębszy sens i jaki?
Przeczytałem uważnie cały wątek i, abstrahując od kwestii efektu końcowego przy użyciu krótkich ogniskowych (czy to rybka, czy też szeroki kąt), nie znalazłem chyba odpowiedzi na jedno pytanie – jaka jest więc ew. alternatywa przy fotografowaniu we wnętrzach i chęci pokazania jednak sporego wycinka tegoż?
1. Użycie tele 200mm i składanie panoramy z 500 zdjęć.
2. Wyburzenie jednej ściany i odejście z tymże tele na odpowiedni dystans.
Alternatywa nr 1 szczególnie mi się podoba, obawiam się jednak, że i tak jest nierozerwalnie połączona z drugą wspomnianą.
1. Użycie tele 200mm i składanie panoramy z 500 zdjęć.
2. Wyburzenie jednej ściany i odejście z tymże tele na odpowiedni dystans.
500 zdjęć potrzeba do zrobienia panoramy 1080 stopni )))))
W przypadku naszego kościoła podejrzewam że wystarczą 4.
Czy uważasz Piotrze że jest to zdjęcie dobre?
Jeśli tak to z jakiego powodu?
Bo mi się podoba. I uprzedzę pytanie, co mi się podoba – podoba mi się układ linii i barw. I odblaski na posadzce.
To nie jest zdjęcie organów. Twój problem polega na tym, że patrzysz na zdjęcie, a widzisz coś zupełnie innego. Na zdjęciu wnętrza kościoła widzisz tylko organy, a cała reszta jest dla Ciebie zbędna. Ale to nie jest zdjęcie organów. To jest zdjęcie kościoła. Chcesz zdjęcie samych organów – to je sobie zrób.
Zrób. A później masz do wyboru – oglądać je sam, ustalając, które Ci się bardziej podoba, albo wrzucić gdzieś, poddając pod ocenę jakiejś publiczności. Która to publiczność, wykluczyć tego nie można, powie Ci, że łączenie zdjęć to jest jakaś dziwaczna moda i okropieństwo, bo zdjęcie ma powstać w aparacie.
1. Użycie tele 200mm i składanie panoramy z 500 zdjęć.
To nie jest alternatywa, jeśli priorytetem jest prostoliniowość wszelkich prostych linii. Jakiej byś długiej ogniskowej nie użył do stworzenia panoramy, to zrobienie panoramy o kącie widzenia łącznie około 180 stopni nijak nie da prostych linii.
Czy uważasz Piotrze że jest to zdjęcie dobre?
Jeśli tak to z jakiego powodu?
Bo mi się podoba. I uprzedzę pytanie, co mi się podoba – podoba mi się układ linii i barw. I odblaski na posadzce.
/…/
Widzę Piotrze że się lekko zniecierpliwiłeś, przepraszam że Cię pobudziłem do czynności intelektualnych o tak późnej porze kiedy należy już spać
Sam się trochę zastanawiałem dlaczego ja nieco inaczej na to wszystko patrzę i wydaje mi się że wcale nie jest to takie trudne do zrozumienia.
Problem polega na tym że ja, a raczej my, nigdy nie fotografujemy tylko i wyłącznie dla obrazka. Robimy to prawie zawsze dla obiektu. Conajmniej połowa zainteresowania jest związana z dziejami obiektu, jego historycznymi przygodami, dramatami jego użytkowników itp.
W wąchockim opactwie spędziliśmy praktycznie kilka dni, po relacji 2 przewodników poprosiliśmy jeszcze jednego z braci cystersów żeby nas oprowadził i poopowiadał trochę mniej szablonowo (zgodził się bez namawiania i żadnych “dowodów wdzięczności”).
To wszystko jest na tyle ciekawe, że fotografia bywa często tylko uzupełnieniem i w wielu przypadkach można ją nazwać dokumentalną, choć oczywiście powinna być na dobrym poziomie.
Zabawy formą bywają czasem interesujące i przyjemne, ale w obiekcie tej rangi bez porównania ciekawsze jest to co widać w jego murach, dramatyzm całej jego przeszłości.
Ja na zdjęciach wolę widzieć właśnie to. Wolę widzieć wielkość, powagę, “efekty specjalne” tylko mi to wrażenie psują.
Znam je z kina, z reklam, to wszystko się szybko nudzi.
Interesujące jest powiązanie obiektu z jego historią i pokazywanie na zdjęciach właśnie tego.
Ta ściana za ołtarzem która się rozpadała bo ktoś chciał zrobić lepiej i nie bardzo mu się udało, różne inne ślady wojen, przeróbek, to wszystko budzi szacunek i ciekawość.
I w sumie samo w sobie jest na tyle piękne, że nie widzę potrzeby wprowadzania udoskonaleń, które wprawdzie dają często jakieś tam efekty estetyczne, ale po powrocie psują wrażenie z pobytu.
Tak jest przynajmniej w moim przypadku.
A organy (główne) też oczywiście uwieczniłem, ale najpierw posłuchałem jak grają.
Sam obraz bez wrażeń dźwiękowych byłby jakiś taki niepełny.
A propos Twojego Piotrze określenia że “to jest zdjęcie kościoła”.
To nie jest zdjęcie kościoła, to jest prywatna wizja kościoła Szanownego Autora zdjęcia
Problem polega na tym że ja, a raczej my, nigdy nie fotografujemy tylko i wyłącznie dla obrazka. Robimy to prawie zawsze dla obiektu. Conajmniej połowa zainteresowania jest związana z dziejami obiektu, jego historycznymi przygodami, dramatami jego użytkowników itp.
Pisząc „my” masz oczywiście na myśli siebie i szanowną małżonkę?
Przy okazji: pozdrowienia
Ja nie wiem, kolego Piryt, ale mam wrażenie, że przeżywasz jakąś traumę w związku z tym, że inni mają odmienne spojrzenie na fotografowanie. Niestety, ale musisz przyjąć do wiadomości, że Twoje gusta nie tworzą kanonu fotografii
Wiele razy pisałeś, żeby nie dorabiać filozofii do zdjęć, a sam to robisz.
Piszesz, że patrzysz nieco inaczej… Hmmm… Każdy patrzy nieco inaczej, więc nie jesteś jakoś wyjątkowy w tym
Nie zgadzając się z Pirytem (ale to wynika z innego podejścia do fotografii) uważam jednak, że rozbieżność pomiedzy Nim a większością dyskutantów wynika z tego, że jak sam zasugerował jest dokumentalistą rzeczywistości.
Problem polega na tym że ja, a raczej my, nigdy nie fotografujemy tylko i wyłącznie dla obrazka. Robimy to prawie zawsze dla obiektu.
Inne podejście, inna ogniskowa. Łuki Piryta są fajne, ale nadal uważam, że są w tej samej kategorii co klasztaor robiony fisheyem.
Nie musi być sprzeczności pomiędzy podejściem dokumentalisty a podejściem powiedzmy… zakręconego (to od fisha), eksperymentującego fotografa. Nie musi, bo jeden człowiek może być raz jednym raz drugim. Ja tak mam :-p Robię np zdjęcia bardzo znanego obiektu dla celów… powiedzmy artystycznych. Staram się go pokazać w sposób nietuzinkowy, bardzo nowatorski, tak, czasem nawet udziwniony. Ale jeśli robię ten obiekt dla kogoś, kto go nie widział i nie zobaczy – a to już inna para kaloszy. Wtedy pełna klasyka!
Jest coś co powinno być częścią wspólną tych podejść: jakość fotografii. A dobra jakość, przemyślane środki wyrazu sprawią że każde podejście przekaże emocje i wiedzę, jakie wiążemy z obiektem przedstawionym.
Pisałem powyżej o różnicy wynikającej z celu, dla jakiego jest robiona fotka. Jej przeznaczenie będzie w większości rozstrzygać o użytych środkach artystycznych.
A to znów ciekawy problem. Z dalszego tekstu wynika, że w wypadku tego opactwa ważna jest dla Ciebie historia miejsca i dopiero jej znajomość gwarantuje zrobienie dobrego zdjęcia. Ale czy to oznacza, że jak w opactwie stanie fotograf, który nic o nim nie wie, jest na dodatek z innego kręgu kultury, to nie zrobi dobrego zdjęcia?! Jeśli klasztor go zainteresuje i zachwyci, to wyrazi swoje emocje lub upamiętni to miejsce. Jeśli jest dobry to zrobi to dobrze!
Problem polega na tym że ja, a raczej my, nigdy nie fotografujemy tylko i wyłącznie dla obrazka. Robimy to prawie zawsze dla obiektu. Conajmniej połowa zainteresowania jest związana z dziejami obiektu, jego historycznymi przygodami, dramatami jego użytkowników itp.
Pisząc „my” masz oczywiście na myśli siebie i szanowną małżonkę?
Przy okazji: pozdrowienia
Tak jest.
Dziękuję i również pozdrawiam
A to znów ciekawy problem. Z dalszego tekstu wynika, że w wypadku tego opactwa ważna jest dla Ciebie historia miejsca i dopiero jej znajomość gwarantuje zrobienie dobrego zdjęcia. Ale czy to oznacza, że jak w opactwie stanie fotograf, który nic o nim nie wie, jest na dodatek z innego kręgu kultury, to nie zrobi dobrego zdjęcia?! Jeśli klasztor go zainteresuje i zachwyci, to wyrazi swoje emocje lub upamiętni to miejsce. Jeśli jest dobry to zrobi to dobrze!
Może nieco inaczej.
Historia miejsca jest często pasjonująca i dla mnie jest conajmniej tak samo ważna jak zdjęcia.
Zdjęcia pozwalają mi ją sobie potem przypomnieć. Przypomnieć sobie także wrażenia z pobytu, zachęcić innych do odwiedzenia tego miejsca, czyli można powiedzieć że jest to fotografia pamiątkowa.
Nie wstydźmy się fotografii pamiątkowej, tym bardziej że to co robimy jest w większości właśnie nią.
Może być na poziomie niskim, wysokim lub artystycznym, ale jest to de facto fotografia pamiątkowa.
U mnie jest obyczaj wspólnego oglądania i komentowania zdjęć z różnych wyjazdów, jak rodzina gdzieś się udaje to zaraz po powrocie pokazuje zdjęcia z podróży.
Stwierdziliśmy że najlepiej jest je (po pewnej obróbce) oglądać na dużym telewizorze, bo pomimo pewnych niedostatków kolorystycznych wszyscy jednocześnie widzą to samo i mogą sobie na ten temat pogadać.
A jak coś jest dobre to potem robi się to w większym formacie na papierze.
Pozdrowienia dla wszystkich
Jest coś co powinno być częścią wspólną tych podejść: jakość fotografii. A dobra jakość, przemyślane środki wyrazu sprawią że każde podejście przekaże emocje i wiedzę, jakie wiążemy z obiektem przedstawionym.
Pisałem powyżej o różnicy wynikającej z celu, dla jakiego jest robiona fotka. Jej przeznaczenie będzie w większości rozstrzygać o użytych środkach artystycznych.
Zgadzam się
Jest coś co powinno być częścią wspólną tych podejść: jakość fotografii. A dobra jakość, przemyślane środki wyrazu sprawią że każde podejście przekaże emocje i wiedzę, jakie wiążemy z obiektem przedstawionym.
Pisałem powyżej o różnicy wynikającej z celu, dla jakiego jest robiona fotka. Jej przeznaczenie będzie w większości rozstrzygać o użytych środkach artystycznych.
Zgadzam się
Pisałem to na podstawia swoich doświadczeń. Też tak jak u Ciebie robimy pokazy zdjęć dla rodziny czy znajomych po ciekawym wyjeździe (kiedyś był to rzutnik i ekran teraz tv 16:9). I do nich oczywiście wybieram inne zdjęcia. Bez udziwnień i takie, które pozwalają mi co nieco powiedzieć o historii, obyczajach itp. Nie za dużo, żeby nie zamęczyć…
Ależ skądże! Na Twoje kategoryczne twierdzenia, że to jest do kitu, a tamto do wycięcia przedstawiłem Ci własną opinię.
Nadal nie rozumiesz, z czym masz problem. To nie jest kwestia, że Ty inaczej patrzysz, tylko z tym, że domagasz się, żeby Twoje patrzenie uznać za jedynie słuszne, a każde inne spojrzenie być może zostanie uznane, jeśli patrzący się przed Tobą wytłumaczy. Twoje łuki nie wymagają żadnej filozofii do usprawiedliwienia, ale łuki Ka_tulowe – już wymagają.
Wydaje Ci się. Wydaje Ci się, że Twoje podejście jest jakieś szczególne, a podejście każdego innego różni się diametralnie. Każdy fotografuje jakiś obiekt, bo uznaje ten obiekt za ciekawy. I każdy kończy z dwuwymiarowym obrazem, który w części ma związek z fotografowanym obiektem, ale w znacznie większym stopniu – z wyobrażeniami, wizją, pomysłowością i sprawnością fotografującego.
Ja na zdjęciach wolę widzieć właśnie to. Wolę widzieć wielkość, powagę, “efekty specjalne” tylko mi to wrażenie psują.
No to zrób takie zdjęcia, żeby tę historię było widać. Pokaż wielkość i powagę, pokaż historyczne i architektoniczne nawiązania tak, aby to wszystko było widać na zdjęciach.
Ta ściana za ołtarzem która się rozpadała bo ktoś chciał zrobić lepiej i nie bardzo mu się udało, różne inne ślady wojen, przeróbek, to wszystko budzi szacunek i ciekawość.
I w sumie samo w sobie jest na tyle piękne, że nie widzę potrzeby wprowadzania udoskonaleń, które wprawdzie dają często jakieś tam efekty estetyczne, ale po powrocie psują wrażenie z pobytu.
Proszę bardzo, scena jest Twoja – pokazuj.
/…/
Drogi Piotrze!
Czy Ty czasem nie sugerujesz, że ja mam jakiś problem z głową???
Bo jeśli tak, to jest to niezgodne z Twoim własnym regulaminem ))
Dyskutować wolno o fotografii, nigdy o autorach.
A tak na poważnie (zresztą cały czas jest na poważnie) to może my wszyscy mamy podobne problemy, nikt nie jest od nich wolny, nawet najwięksi artyści. A może, wbrew pozorom, oni mają tych problemów i rozterek jeszcze więcej?
Ile ludzi tyle poglądów, każdy broni swojego. Dla jednych jest to ciekawe, inni się obrażają i sami się w ten sposób eliminują.
Mogę bronić swoich łuków, uzasadniać, teoretyzować, tylko po co? Czy to naprawdę jest komuś do czegoś przydatne? Nie ma to zadnego znaczenia praktycznego.
Padały tutaj takie określenia jak podejście klasyczne, nowatorskie, artystyczne itp.
Każdy chce zaliczyć swoją twórczość do jakiejś szufladki, jedno jest do pokazania rodzinie, inne jest już zbyt nowatorskie czy też artystyczne, więc może dla rodziny zbyt trudne.
Wydaje mi się, że te wszystkie podziały są sztuczne i przydatne jedynie ze względów porzadkowych i statystycznych.
Łatwiej jest znaleźć konkretne zdjęcie w dziale np akt niż w ogólnym dziale “Fotografia”.
Zresztą ta przynależność do konkretnego działu też może być często wątpliwa. Pięknie pokazane ciało ludzkie może być równie dobrze zaliczone do fotografii przyrodniczej. Przecież to, przepraszam za wulgarne określenie, po prostu ssak ))
Tak więc wszelkie podziały są sztuczne, zdjęcia są dobre lub złe w zależności od tego co się komu podoba.
Artystą zostaje się za całokształt (często pośmiertnie) i od tego momentu wszystko co on stworzył jest artystyczne.
Przedtem było zwykłe.
A ponieważ czas jest już lekko wakacyjny to nie przejmujmy się tak bardzo teoriami i udawadnianiem.
Chciałem żeby temat był ciekawy bo było już cokolwiek nudno, a wiem że takie tematy jak krótka czy też długa ogniskowa potrafią wzbudzić emocje w każdej sytuacji
A poza tym, jak ma być prawdziwa dyskusja to muszą też być jakieś konkretne poglądy i musi być jakiś spór. Inaczej nie ma dyskusji.
Jak wszyscy się ze sobą zgadzają to jest tylko prosta wymiana posiadanej wiedzy bez żadnych emocji.
Pozdrawiam Cię Piotrze oraz wszystkich Forumowiczów.
A tak na serio.
Moje łuki w żaden sposób nie są sztucznie zniekształcone, są ładne bo ktoś je kiedyś ładnie zaprojektował.
Są przykładem dobrego gustu w czasach, które często lekceważymy.
Każdy może się o tym przekonać praktycznie jeżeli wejdzie do tego klasztoru i odnajdzie to miejsce.
Dla mnie ma wartość to, że potrafiłem takie miejce znaleźć.
Gdybym taki sam efekt otrzymał na komputerze lub przy pomocy innych sztuczek technicznych to dla mnie jego wartość byłaby znikoma.
Na komputerze można zrobić absolutnie wszystko.

Na Wielkiego Odyna! Jakie Ty masz wulgarne skojarzenia z określeniem “ssak”?
Chętnie się dowiem, jak podczas obróbki zasymulować np. użycie filtra polaryzacyjnego?
Chętnie się dowiem, jak podczas obróbki zasymulować np. użycie filtra polaryzacyjnego?

Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale wiem że można zasymulować np gigantyczne damskie biusty, z których robi się potem sensację w różnych popularnych portalach informacyjnych ))))

…to prowokacja
Pisałem to na podstawia swoich doświadczeń. Też tak jak u Ciebie robimy pokazy zdjęć dla rodziny czy znajomych po ciekawym wyjeździe (kiedyś był to rzutnik i ekran teraz tv 16:9). I do nich oczywiście wybieram inne zdjęcia. Bez udziwnień i takie, które pozwalają mi co nieco powiedzieć o historii, obyczajach itp. Nie za dużo, żeby nie zamęczyć…

A próbowałeś może robić to samo z bardzo starymi zdjęciami rodzinnymi np jeszcze przedwojennymi?
Mnie się to kiedyś strasznie spodobało. Najpierw te zdjęcia skanowałem, potem likwidowałem ich wady co nie zawsze się udawało. Takie zdjęcia są na ogół zniszczone, często poplamione i pogniecione. Często są nieostre, najlepszej jakości są zdjęcia robione w zakładach fotograficznych. Kiedyś był obyczaj chodzenia co pewien czas do fotografa i robienia sobie wspólnych zdjęć.
Efekty tego co robiłem nie zawsze mnie satysfakcjonowały, ale i tak wrażenie było ciekawe.
Babcia i dziadek z wąsami, pięknie upozowani przy jakimś artystycznym meblu, na tle wymalowanego krajobrazu.
Albo nieżyjący od dawna Rodzice, którzy patrzą na Ciebie z ekranu współczesnego telewizora.
Jeżeli tego nie robiłeś to zachęcam, robi wrażenie
Pozdrowienia.
Robiłem to z przedwojennymi zdjęciami rodziny. To jest dopiero spotkanie z historią! To skanowanie i oczyszczanie było bardzo przydatne! Paza wiedzą historyczną, daje to wielkie zaangażowanie emocjonalne.
No właśnie
Kiedyś takie stare zdjęcia zapisałem na płytach i na dużym spotkaniu rodzinnym z jakiejś tam okazji wszystkim te płyty rozdałem.
Było to dużą atrakcją. Potem były wspominki i dociekania: kto, kiedy, w jakiej sytuacji itp.
Bardzo ciężko jest usunąć wszystkie wady takich zdjęć, ale na szczęście TV nie ogląda się z odległości 30 cm.
I nie jakość jest tu najistotniejsza.
- You must be logged in to reply to this topic.