Sprzęt
Witam.
Dopiero zaczynam moją przygodę z fotografią i mam małe pytanie dotyczące makro.
Posiadam Pentaxa K10 + Tamron 18-250mm. Chciałbym zrobić z tego jakiś zestaw do makrofotografii.
Co polecacie? Pierścień? Czy może konwerter? Jak tak to jaki.
Z góry dzięki za odpowiedź.
Do takiego obiektywu to zdecydowanie najtaniej,a jednocześnie dający całkiem dobrą jakośc będzie konwerter Raynox DCR-250.Ten model ma bardzo sprytny i szybki sposób mocowania na obiektywach.
Innym sposobem,również tanim jest zakup jakiegoś jasnego,starego szkła (np:m42)+adapter odwrotnego mocowania i zamontowac taki obiektyw odwrotnie.W przeciwieństwie do Raynoxa,w tym sposobie najczęściej nie będzie możliwości regulacji powiększenia – będzie ono stałe,ale w zależności od obiektywu jakośc obrazu może byc lepsza.
Są jeszcze inne i droższe sposoby jak np. mieszki makro lub najprościej zakup obiektywu makro,najlepiej z odwzorowaniem 1:1.
Ja bym się trzy razy zastanowił, zanim bym jakieś soczewki na tego Tamrona nakręcał. Ten hiperzoom nie jest znany z jakiejś rewelacyjnej jakości obrazu, a dodatkowa soczewka tutaj sytuacji raczej nie poprawi. Może pomyśleć o pierścieniach pośrednich? Nie muszą być firmowe – znacznie tańsze Kenko nie będą ani trochę gorsze. Pierścienie pośrednie są droższe, ale bardziej uniwersalne – nie zawierają elementów optycznych, więc nie pogarszają jakości obrazu, a działają z każdym obiektywem – ten Raynox jest ograniczony do obiektywów o średnicy filtra od 52 do 67 mm.
Każda soczewka – także te w Raynoxie – wpływa negatywnie na jakość obrazu, przede wszystkim na ostrość obrazu. Dotyczy to nawet profesjonalnych telekonwerterów x1,4 i x2, które kosztują ponad 1000 zł. Na dobrym obiektywie dobry telekonwerter nie spowoduje katastrofy, ale na takim sobie hiperzoomie każda strata da się we znaki. Przykład skrajny – miałem możliwość korzystać z soczewek dioptrycznych systemu Cokina – efekt był taki sam, co gdybym wyciął z centrum kadru odpowiedni fragment i rozciągnął. Nie każda soczewka czy nasadka makro tak drastycznie obniża ostrość obiektywu, ale każda mniej lub bardziej na nią wpływa. Raczej nie poprawiając zdolności rozdzielczej.
Wypowiedzi dyskutantów zawierają prawdę, ale …
pytającemu (LaZ) należy podpowiedzieć bardziej konstruktywnie w relacji do jego możliwości finansowych.
Od czegoś trzeba przecież zacząć. Jak pierwszy krok zrobić tanio i dysponować rozwiązaniem dość wygodnym – bez odpinania obiektywu od korpusu (ważne!). Pomimo, że makrokonwertery używane są raczej przez posiadaczy kompaktów, w internecie można znaleźć omówienie ich zastosowania do lustrzanek. Należy mieć co najmniej dwa makrokonwertery o różnej mocy, zależnie jaką skalę odwzorowania na matrycy chce się otrzymać.
“Zwyłe” = pojedyncze soczewki powiększające (sprawdziłem produkty kilku firm) po kilkadziesiąt zł za sztukę należy wymazać z pamięci. Nie uzyskałem ani jednego zdjęcia “do pokazania”.
Używany przeze mnie Raynox DCR 250 (są jeszcze Raynoxy o innej mocy) jest bardzo dobrym rozwiązaniem, jeżeli bierzemy pod uwagę stosunek jakości do ceny (poniżej 200 zł). Polecam do kompaktów z obiektywami o małej średnicy, gdyż przy dużych średnicach może silnie winietować przy końcu krótkich ogniskowych. W połączeniu z FZ 20 (większe winietowanie) i FZ 50 (mniejsze winietowanie) tracę na jakości zdjęcia w dopuszczalnych granicach. No ale obiektywy pochodzą z firmy Leica. Obejrzyj zdjęcia w tym serwisie: https://www.dfv.pl/gallery/members/A.Chmiel.html
Z konwerterami Raynox jest jednak mały kłopot z ich centrycznym umieszczeniem na obiektywie. W FZ 50 – minimalny. Polecam dwusoczewkowe dobrze skorygowane makrokonwertery achromatyczne/apochromatyczne nakręcane na obiektyw. Odpowiednio duży makrokonwerter dobrej jakości, najlepiej większy od średnicy obiektywu (+ pierścienie redukujące średnicę – korzysta się z najlepiej skorygowanej części środkowej) zapewni amatorowi naprawdę dobry wynik. Koszt kilkaset zł, zależnie od producenta. Używam Olympusa o mocy 2,5 dioptrii. Nie dlatego, że jest najlepszy, ale dlatego, że miałem okazję kupić go tanio. Kilku poważnych producentów, jak Leica, Nikon czy Canon, (tutej konwertery koniecznie z literką D) oferuje naprawdę dobrej jakości makrokonwertery. Znajdziesz sporo ocen tych soczewek w internecie, np. http://fuzzcraft.fuzzphoto.eu/achromats.html. Niektóre firmy podają czasem rozdzielczość swoich konwerterów (zazwyczaj w środku soczewek), można wówczas dobrać do rozdzielczości posiadanego obiektywu.
Powodzenia,
Aleksander Chmiel
- You must be logged in to reply to this topic.