Obróbka i archiwizacja zdjęć
Witam serdecznie.
Nie będę ukrywał, chwilowa ciężka sytuacja nie pozwala mi wybrać się na warsztaty o tematyce “Obróbki zdjęć ślubnych”. Postanowiłem więc poradzić się właśnie was. Czy możecie udzielić mi kilku porad jak obrobić zdjęcia ślubne plenerowe i reportażowe z samego wesela by wyglądały tak pociesznie dla oka jak te zamieszczone w linku:
http://podstawny.com/blog/index.php/pelny-reportaz/gosia-i-pawel/
Z góry przepraszam za reklamowanie. Nie taki był cel wstawienia linku.
Dziękuje i pozdrawiam.
Z góry przepraszam za reklamowanie. Nie taki był cel wstawienia linku.
O! Te zdjęcia mi coś przypominają ))
Jakiś czas temu byłem na weselu, na którym robiłem zdjęcia amatorsko, żeby poćwiczyć fotografowanie w trudnych warunkach.
Jakież było moje moje zdziwienie, kiedy okazało się, że rodzina młodych i wszyscy goście wychwalali pod niebiosa moje zdjęcia, natomiast na zdjęciach zawodowego fotografa nie zostawili suchej nitki (!).
Postanowiłem szczegółowo dowiedzieć się, o co chodzi. Otóż zdjęcia dostarczone przez fotografa ślubnego wyglądały dokładnie tak, jak te z linku. (sprawdziłem na stronie Kontakt – to nie on:) Okazało się, że chociaż pan fotograf miał masę profesjonalnego sprzętu i był fachowcem w każdym calu (zresztą podziwiałem go w trakcie pracy), to rodzinie nie spodobała się ani obróbka zdjęć (tonacja, kolory, ziarno, HDR-yzacja), ani dobór niektórych obiektywów (szczególnie rybie oko!).
Młodym było potem strasznie głupio, bo sami przecież wybrali fotografa, którego zdjęcia wydały im się takie nowoczesne. Najwyraźniej rodzina i goście nie byli fanami najnowszych trendów reportażowych…
To tak ku przestrodze
Jakież było moje moje zdziwienie, kiedy okazało się, że rodzina młodych i wszyscy goście wychwalali pod niebiosa moje zdjęcia, natomiast na zdjęciach zawodowego fotografa nie zostawili suchej nitki (!).
Postanowiłem szczegółowo dowiedzieć się, o co chodzi. Otóż zdjęcia dostarczone przez fotografa ślubnego wyglądały dokładnie tak, jak te z linku. (sprawdziłem na stronie Kontakt – to nie on:) Okazało się, że chociaż pan fotograf miał masę profesjonalnego sprzętu i był fachowcem w każdym calu (zresztą podziwiałem go w trakcie pracy), to rodzinie nie spodobała się ani obróbka zdjęć (tonacja, kolory, ziarno, HDR-yzacja), ani dobór niektórych obiektywów (szczególnie rybie oko!).
Młodym było potem strasznie głupio, bo sami przecież wybrali fotografa, którego zdjęcia wydały im się takie nowoczesne. Najwyraźniej rodzina i goście nie byli fanami najnowszych trendów reportażowych…
To tak ku przestrodze
Tak wszystko pięknie ładnie, dziękuje za odpowiedź. Ale bardziej chodzi mi o podpowiedzi w obróbce niż w kwestii co ludzie powiedzą, po za tym rodzina o której piszesz musi być również wysoce wykwalifikowana i zna się na fotografii skoro widziała ziarno a zdjęcia HDR były złe. Wnioskuje że niepotrzebnie zamówili fotografa, który zajmuje się fotografią od lat. Cóż w końcu narzekanie mamy we krwi i to takie Polskie.
Wracając do tematu, nadal proszę o jakieś porady i podpowiedzi w kwestii obróbki zdjęć.
Nie będę ukrywał, chwilowa ciężka sytuacja nie pozwala mi wybrać się na warsztaty o tematyce “Obróbki zdjęć ślubnych”. Postanowiłem więc poradzić się właśnie was. Czy możecie udzielić mi kilku porad jak obrobić zdjęcia ślubne plenerowe i reportażowe z samego wesela by wyglądały tak pociesznie dla oka jak te zamieszczone w linku:
Nie chcę cię martwić, ale część tych zdjęć oparta jest na obiektywie z obłędnym wprost bokehem. To przynajmniej 70% efektu, który widzisz. Niestety obstawiam drogie szkła – 24 mm lub 35 mm f/1,4 w Canonie, albo Nikonie. Te tańsze 24 f/2,8, czy zoomy niestety nie rozmywają tak pięknie. 50 mm f/1,8 i f/1,4 też nie rysują nieostrości tak dobrze. Część jest robiona dłuższym, ale jasnym zoomem i już nie ma tego efektu (może 70-200 f/2,8?). I raczej obstawiam pełną klatkę (choć szeroki kąt to może być 24 mm f/1,4 na APS-C)
Oprócz tego zdjęcia spora część zdjęć robiona jest z dbałością o mięciutkie, równomierne światło. Przynajmniej te we wnętrzach. To klucz do sukcesu w fotografowaniu wnętrz – używać ile się da światła zastanego. Ponieważ większość fotografów idzie po linii mniejszego (jeśli nie najmniejszego) oporu i błyska to zdjęcie ze światłem zastanym robi duże wrażenie na oglądających, bo jest niespotykane.
Bardzo dobrze naeksponowane – światłą są jasne, ale nie ma przepaleń.
No i na koniec obróbka – widać, że fotograf lubi następujące suwaczki w LR:
Clarity (w górę)
saturatiion (w dół)
Vibrance (w górę)
W niektórych zdjęciach zwiększa selektywnie nasycenie, na przykład zdjęcia w togach mają aż za bardzo podbity niebieski.
Do wszystkich dołożona jest winieta z dużą wartością Midpoint
W niektórych przypadkach stara sztuczka – nie wiesz co zrobić z balansem bieli, zrób zdjęcie czarno-białe…
Nie będę ukrywał, chwilowa ciężka sytuacja nie pozwala mi wybrać się na warsztaty o tematyce “Obróbki zdjęć ślubnych”. Postanowiłem więc poradzić się właśnie was. Czy możecie udzielić mi kilku porad jak obrobić zdjęcia ślubne plenerowe i reportażowe z samego wesela by wyglądały tak pociesznie dla oka jak te zamieszczone w linku:
Nie chcę cię martwić, ale część tych zdjęć oparta jest na obiektywie z obłędnym wprost bokehem. To przynajmniej 70% efektu, który widzisz. Niestety obstawiam drogie szkła – 24 mm lub 35 mm f/1,4 w Canonie, albo Nikonie. Te tańsze 24 f/2,8, czy zoomy niestety nie rozmywają tak pięknie. 50 mm f/1,8 i f/1,4 też nie rysują nieostrości tak dobrze. Część jest robiona dłuższym, ale jasnym zoomem i już nie ma tego efektu (może 70-200 f/2,8?). I raczej obstawiam pełną klatkę (choć szeroki kąt to może być 24 mm f/1,4 na APS-C)
Oprócz tego zdjęcia spora część zdjęć robiona jest z dbałością o mięciutkie, równomierne światło. Przynajmniej te we wnętrzach. To klucz do sukcesu w fotografowaniu wnętrz – używać ile się da światła zastanego. Ponieważ większość fotografów idzie po linii mniejszego (jeśli nie najmniejszego) oporu i błyska to zdjęcie ze światłem zastanym robi duże wrażenie na oglądających, bo jest niespotykane.
Bardzo dobrze naeksponowane – światłą są jasne, ale nie ma przepaleń.
No i na koniec obróbka – widać, że fotograf lubi następujące suwaczki w LR:
Clarity (w górę)
saturatiion (w dół)
Vibrance (w górę)
W niektórych zdjęciach zwiększa selektywnie nasycenie, na przykład zdjęcia w togach mają aż za bardzo podbity niebieski.
Do wszystkich dołożona jest winieta z dużą wartością Midpoint
W niektórych przypadkach stara sztuczka – nie wiesz co zrobić z balansem bieli, zrób zdjęcie czarno-białe…
Doskonałe , sedno sprawy
No top masz problem. LR to najlepsze narzędzie dla fotografa ślubnego. Ogromne możliwości i szybko. PS jest wiekszym narzędziem , ale kto bedzie w PS ponad 2 tysiące zdjęć obrabiał , miesiąc by nie starczył , a klient niecierpliwy . Szczerze radzę zapoznać się z LR – bedziesz zachwycony.
Tak jest. LR jest szybszy i ma tak naprawdę wszystko czego potrzeba do tego typu obróbki. Co do obróbki to w niektórych miejscach widzę lokalnie pędzelkowanie z różnymi ustawieniami (lokalne rozjaśnienia itp ). Przy oddawaniu materiału wydaje się, że to dużo pracy jak się oddaje ileśtam setek zdjęć pędzelkować każde ale nie ma co ukrywać – praca fotografa w połowie albo i więcej to siedzenie przed komputerem. Przy samozaparciu cały materiał można oddać po 2-3 dniach.
Oddawanie ponad 2 tys obrobionych zdjęć klientowi jest bez sensu z następujących powodów:
– nikt takiej ilości zdjęć nie będzie oglądał. Znudzi się to po obejrzeniu około pierwszej setki.
– strata czasu dla fotografa, który musi tak czy siak poświęcić czas na edycję tych zdjęć. A za ten czas nikt nie zapłaci dodatkowo.
– jest to psucie rynku fotografii ślubnej poprzez przyzwyczajanie klientów do otrzymywania tak dużej ilości obrobionych zdjęć. Spójrzcie na ofery fotografów z zachodu. Oddają Młodym tylko zdjęcia obrobione i wklejone do albumu. Za pozostałe trzeba płacić.
Po za tym aby szybko obrobić np 2 tyś zdjęć trzeba to robić hurtowo ( edycja wielu zdjęć jednocześnie). A to psuje jakość naszej usługi. Do każdego zdjęcia należy podejść indywidualnie… Takie jest moje zdanie i ja tak robię…
Z góry przepraszam za reklamowanie. Nie taki był cel wstawienia linku.
O! Te zdjęcia mi coś przypominają ))
Jakiś czas temu byłem na weselu, na którym robiłem zdjęcia amatorsko, żeby poćwiczyć fotografowanie w trudnych warunkach.
Jakież było moje moje zdziwienie, kiedy okazało się, że rodzina młodych i wszyscy goście wychwalali pod niebiosa moje zdjęcia, natomiast na zdjęciach zawodowego fotografa nie zostawili suchej nitki (!).
Postanowiłem szczegółowo dowiedzieć się, o co chodzi. Otóż zdjęcia dostarczone przez fotografa ślubnego wyglądały dokładnie tak, jak te z linku. (sprawdziłem na stronie Kontakt – to nie on:) Okazało się, że chociaż pan fotograf miał masę profesjonalnego sprzętu i był fachowcem w każdym calu (zresztą podziwiałem go w trakcie pracy), to rodzinie nie spodobała się ani obróbka zdjęć (tonacja, kolory, ziarno, HDR-yzacja), ani dobór niektórych obiektywów (szczególnie rybie oko!).
Młodym było potem strasznie głupio, bo sami przecież wybrali fotografa, którego zdjęcia wydały im się takie nowoczesne. Najwyraźniej rodzina i goście nie byli fanami najnowszych trendów reportażowych…
To tak ku przestrodze
Szczerze? W d. miałbym opinie rodziny. Zdjęcia mają być pamiątką dla mnie, a nie dla nich.
Tyle w temacie.
– nikt takiej ilości zdjęć nie będzie oglądał. Znudzi się to po obejrzeniu około pierwszej setki.
– strata czasu dla fotografa, który musi tak czy siak poświęcić czas na edycję tych zdjęć. A za ten czas nikt nie zapłaci dodatkowo.
– jest to psucie rynku fotografii ślubnej poprzez przyzwyczajanie klientów do otrzymywania tak dużej ilości obrobionych zdjęć. Spójrzcie na ofery fotografów z zachodu. Oddają Młodym tylko zdjęcia obrobione i wklejone do albumu. Za pozostałe trzeba płacić.
Po za tym aby szybko obrobić np 2 tyś zdjęć trzeba to robić hurtowo ( edycja wielu zdjęć jednocześnie). A to psuje jakość naszej usługi. Do każdego zdjęcia należy podejść indywidualnie… Takie jest moje zdanie i ja tak robię…
Ja obrabiam 2 tysiące ale klient dostaje około 1200-1500. Ja do każdego zdjecia podchodzę indywidualnie, kazde wykadrowuję , miejscowo rozjasniam , winietuje lub nie , zmieniam na cz-b , wyostrzam lub rozmiękczam, dlatego zajmuje mi to z reguły 2 tygodnie. Jeśli jest się z młodymi od 13te ( ubieranie) do 1 w nocy to nie da sie zrobić 500 zdjęć. Ponad setka gosci , kazdy by chciał być na fotce chociaż raz, złapać atmosferę w kosciele , młodzi , swiadkowie, rodzice , detale , pierwszy taniec , oczepiny , tort i inne płonace miesiwa. Ja robię tak jak dla siebie i ja bym chciała mieć tyle zdjęć ze slubu , tym bardziej , ze wielu młodych odchodzi od filmowania na slubie. Zdjecia sa pogrupowane tematycznie i jesli nawet nie oglądają ciurkiem wszystkich to mogą sobie wrócić za jakis czas i ogladać osobno oczepiny i śmiać sie do woli z min , póz i innych fajnych rzeczy zatrzymanych w kadrze. Czy psuję rynek? Czytałam tu na forum , ze sa tacy co ponad 3tys robią , to chyba nie jestem najgorsza. Klient wybierze i tak to co mu się podoba , a nie czy 800 fotek dostanie czy 1500.
Tak jak napisał wzrokowiec. Obrabiać tak, aby się podobały-nie mecenasowi sztuki czy profesjonalistom, lecz pani młodej i rodzinie.
Sztuką jest trafić w gust, i to właśnie jest sednem fotografii ślubnej. Nie sprzęt czy oprogramowanie.
Szczerze? W d. miałbym opinie rodziny. Zdjęcia mają być pamiątką dla mnie, a nie dla nich.
Ależ ja też tak uważam
Tylko, że teraz patrzymy z punktu widzenia fotografa.
A w tym przypadku w świat poszła informacja od trzystu osób, że fotograf jest beznadziejny…
Oprócz tego zdjęcia spora część zdjęć robiona jest z dbałością o mięciutkie, równomierne światło. Przynajmniej te we wnętrzach. To klucz do sukcesu w fotografowaniu wnętrz – używać ile się da światła zastanego. Ponieważ większość fotografów idzie po linii mniejszego (jeśli nie najmniejszego) oporu i błyska to zdjęcie ze światłem zastanym robi duże wrażenie na oglądających, bo jest niespotykane.
Bardzo dobrze naeksponowane – światłą są jasne, ale nie ma przepaleń.
No i na koniec obróbka – widać, że fotograf lubi następujące suwaczki w LR: Clarity (w górę), saturatiion (w dół), Vibrance (w górę)
W niektórych zdjęciach zwiększa selektywnie nasycenie, na przykład zdjęcia w togach mają aż za bardzo podbity niebieski. Do wszystkich dołożona jest winieta z dużą wartością Midpoint
W niektórych przypadkach stara sztuczka – nie wiesz co zrobić z balansem bieli, zrób zdjęcie czarno-białe…
Niestety nie mogę się zgodzić z punktem widzenia Marcina
Tak chcieli by to widzieć fotografowie, ale rzeczywistość jest inna – prosta i trywialna, jak drut.
Przy okazji kilkunastu wesel odbyłem bardzo wiele rozmów z gośćmi o tym, jakie zdjęcia im się podobają i dlaczego.
Okazało się, że zdjęć “artystycznych” chcieliby zobaczyć MAKSYMALNIE kilka. Głównie interesują ich zdjęcia sytuacyjne! I naprawdę nie obchodzi ich wtedy żaden bokeh ani ładne światło. Wręcz przeciwnie – im więcej jest ostrego tym lepiej. Im mniej widać zmarszczek tym lepiej. Płaskie światło i brak zbliżeń – super.
I fotografowie mogą się z tego nabijać ile wlezie, ale normalnym ludziom podobają się właśnie zdjęcia jak z kompaktu, byle były na nich uchwycone ciekawe momenty.
Dlaczego więc zatrudniają profesjonalnego fotografa?
Bo są przekonani, że tylko drogi sprzęt i doświadczenie pozwolą zarejestrować te wszystkie momenty, na których tak im zależy. Tylko tyle i aż tyle.
To pytanie to do mnie??
Nie moje wesele i nie ja zapraszałem.
Ja tylko ćwiczyłem fotografowanie
Rzecz w tym, że pan fotograf uparł się, że wszystkie jego zdjęcia muszą być artystycznie obrobione. Połowa była czarno-biała, a druga miała wyprane kolorki. Wszystkie z HDR-yzacją. A standardowe, to robiłem ja i wujek Lucek
Przy okazji kilkunastu wesel odbyłem bardzo wiele rozmów z gośćmi o tym, jakie zdjęcia im się podobają i dlaczego.
Okazało się, że zdjęć “artystycznych” chcieliby zobaczyć MAKSYMALNIE kilka. Głównie interesują ich zdjęcia sytuacyjne! I naprawdę nie obchodzi ich wtedy żaden bokeh ani ładne światło. Wręcz przeciwnie – im więcej jest ostrego tym lepiej. Im mniej widać zmarszczek tym lepiej. Płaskie światło i brak zbliżeń – super.
I fotografowie mogą się z tego nabijać ile wlezie, ale normalnym ludziom podobaj. ą się właśnie zdjęcia jak z kompaktu, byle były na nich uchwycone ciekawe momenty.
Dlaczego więc zatrudniają profesjonalnego fotografa?
Bo są przekonani, że tylko drogi sprzęt i doświadczenie pozwolą zarejestrować te wszystkie momenty, na których tak im zależy. Tylko tyle i aż tyle.
I całe szczęście.
Bo jakby chcieli mieć 100% artystycznych to dopiero miałbyś problem
A co ostatniego zdania – dlaczego ludzie płacą grubą kasę za fotografa na ślubie? Wydajne mi się że tych przyczyn jest dużo więcej. Jasne, że wielki aparat z gripem i lampą robi na nich wrażenie profesjonalizmu, upewnia ich w przekonaniu że mają do czynienia z zawodowcem
Po drugie pozostała pewnego rodzaju “tradycja” z czasów analogowych gdzie fotograf ślubny miał faktycznie pole do popisu. A dzisiaj musi konkurować z wujkiem Luckiem który ma mały aparacik robiący ostre zdjęcia )
I po trzecie – wydaje mi się że czasami wygodniej jest zapłacić te 2-3 tys. (lub więcej) i mieć poczucie że mamy nad sobą cały czas rzemieślnika oddanego sprawie. Chodzi mi o to, że dobrze aby był ktoś z zewnątrz. Byłem na dwóch ślubach gdzie jako gość koleżeńsko pstrykałem dla znajomych i powiem wam że było to mało profesjonalne. Ani zabawy ani zdjęć. W kościele to jeszcze jako tako, ale na sali to już był żywioł nie do opanowania.
Oprócz tego zdjęcia spora część zdjęć robiona jest z dbałością o mięciutkie, równomierne światło. Przynajmniej te we wnętrzach. To klucz do sukcesu w fotografowaniu wnętrz – używać ile się da światła zastanego. Ponieważ większość fotografów idzie po linii mniejszego (jeśli nie najmniejszego) oporu i błyska to zdjęcie ze światłem zastanym robi duże wrażenie na oglądających, bo jest niespotykane.
Bardzo dobrze naeksponowane – światłą są jasne, ale nie ma przepaleń.
No i na koniec obróbka – widać, że fotograf lubi następujące suwaczki w LR: Clarity (w górę), saturatiion (w dół), Vibrance (w górę)
W niektórych zdjęciach zwiększa selektywnie nasycenie, na przykład zdjęcia w togach mają aż za bardzo podbity niebieski. Do wszystkich dołożona jest winieta z dużą wartością Midpoint
W niektórych przypadkach stara sztuczka – nie wiesz co zrobić z balansem bieli, zrób zdjęcie czarno-białe…
Niestety nie mogę się zgodzić z punktem widzenia Marcina
Tak chcieli by to widzieć fotografowie, ale rzeczywistość jest inna – prosta i trywialna, jak drut.
Przy okazji kilkunastu wesel odbyłem bardzo wiele rozmów z gośćmi o tym, jakie zdjęcia im się podobają i dlaczego.
Okazało się, że zdjęć “artystycznych” chcieliby zobaczyć MAKSYMALNIE kilka. Głównie interesują ich zdjęcia sytuacyjne! I naprawdę nie obchodzi ich wtedy żaden bokeh ani ładne światło. Wręcz przeciwnie – im więcej jest ostrego tym lepiej. Im mniej widać zmarszczek tym lepiej. Płaskie światło i brak zbliżeń – super.
I fotografowie mogą się z tego nabijać ile wlezie, ale normalnym ludziom podobają się właśnie zdjęcia jak z kompaktu, byle były na nich uchwycone ciekawe momenty.
Dlaczego więc zatrudniają profesjonalnego fotografa?
Bo są przekonani, że tylko drogi sprzęt i doświadczenie pozwolą zarejestrować te wszystkie momenty, na których tak im zależy. Tylko tyle i aż tyle.
A ja się niestety nie mogę zgodzić z Twoim punktem widzenia.
Być może powodem jest, że większość osób z którymi miałem do czynienia jednak zwraca uwagę na to, aby fotografie prezentowały w dobrym świetle (dosłownie i w przenośni) osoby na nich widoczne.
Coraz mniej jest osób, ktróre uważają, że dobre zdjęcia ślubne zrobi im ciocia i wujek z kompaktu, lub z lustrzanki z odległości kilkunastu metrów dopalonych wbudowaną lampką co da wypalone twarze bez szczegółów ze smoliście czarnym tłem (aby balansować pomiędzy światłem zastanym i błyskowym trzeba przeczytać wiele tutoriali i umieć teorię stosować w praktyce. Potencjalny odbiorca zdjęć śłubnych będzie szukał fot na których będzie się mógł rozpoznać i będzie ładnie pokazany w dobrym oświetleniu. Przy Twoich założeniach równie dobrze można zrobić zdjęcia wg tego pomysłu http://www.swiatobrazu.pl/przez-szesc-lat-codziennie-robil-sobie-zdjecia-z-zalozonym-dekielkiem-28281.html ale obawiam się, że zrozumienia by nie znalazły u zleceniodawców.
Co do zdjęć sytuacyjnych to nie wierzę, że komuś spodoba się przeładowanie kadru iloscią bezsensownych przeszkadzek z uwagi na dużą GO, bo fotograf nie umie/nie potrafi zrobić zdjęć na małej GO a tutaj kłania się właśnie stosowanie jasnej optyki, właściwe parametry ekspozycji w świetle mieszanym.
nawiasem mówiąc większość szkieł portetowych typu EF 85 mm f/1,8 na pełnym otwarciu znakomicie zmiękcza obraz podobnie jak określone szkła typu Takumar SMC 50 mm f/1,4 i Pancolar 1,8/50 i idealnie nadają się do portretowania. Genezą takich opinii (jak to wyżej ująłeś) jest przekonanie, że nie powinno się robić zdjęć na pełnym otwarciu, bo zdjęcia wyjadą nieostre i tu kłania się technika – bo faktycznie niełatwo zrobić zdjęcia na pełnym otwarciu przysłony.
jasne…
czyli wyrzucamy do kosza wszystkie książki na temat tego, w jaki sposób można odpowiednim światłem modelować nastrój i korygować wady fizyczne osób fotografowanych poprzez umiejętne stosowanie światłocienia.
Przepraszam z góry, bo nie zamierzam nikogo urazić, ale naprawdę uwielbiam zdjęcia na których widzę zabawę światłem zastanym i błyskowym w doskonałym wydaniu i nie lubię fot z płaskim światłem z dużej odległości.
Co do zdjęć sytuacyjnych to, podstawą przy ich wykonaniu jest również “wyrobienie” odpowiedniego zmysłu reporterskiego i jakoś nie uważam, że “zdjęcia jak z kompaktu” bedą tu receptą na dobrą fotę.
Jeśli masz na myśli crosswanie zdjęć w stylu holgi – to również jestem na nie. Przeraża mnie, że coraz więcej więcej osób widzi w takiej obróbce “artyzm” większy od prawidłowego operowania światłem. Jak dla mnie zabiego crossowania fot – to w więkoszości próby tuszowania własnych niedostatków warsztatowych.
To wszystko oczywiście MZ i całkowicie zgadzam się z tym, co napisał Autofocus na wstępie.
Niestety, ale coraz więcej ludzi tak myśli
Bo sprzęt fotograficzny dla mas jest coraz tańszy i coraz lepszy.
I niestety coraz więcej ludzi uważa, że fotograf to bezczelny dziwak, który za grube pieniądze robi udziwnione zdjęcia, na których nie ma nic ciekawego oprócz udziwnionej formy samej w sobie.
Niestety ale każdy z gości weselnych ma aparat i każdy robi zdjęcia, a fotograf jest jeden i nie może być w każdym miejscu w każdej sekundzie. Zatem prawdopodobieństwo, że któryś z gości zrobi zdjęcie ciekawsze pod względem sytuacji niż pan fotograf jest bardzo bardzo duże.
Oczywiście (żebyśmy się przypadkiem źle nie zrozumieli) moje zdanie na temat jakie zdjęcia mi się podobają, jest dokładnie takie, jak Wasze. Ale mam takie hobby: rozmawianie ze wszystkimi na temat zdjęć. Robię to już ładnych parę lat i wnioski z moich badań są bardzo przykre.
Na pocieszenie powiem, że może moja próba jest niereprezentatywna
Ale sądzę Andrzeju, że to jednak Twoja próba nie jest reprezentatywna i po prostu spotykasz się z ludźmi o dużym poczuciu estetyki i z artystyczną duszą. Bo ja rozmawiam ze zwykłymi ludźmi – rolnikami, kierowcami, kasjerkami, żołnierzami, sprzątaczkami, policjantami, pielęgniarkami, tokarzami, ślusarzami, piekarzami, krawcowymi, itp.
I może to jest niesamowite, ale naprawdę ci wszyscy ludzie postrzegają zdjęcia dokładnie odwrotnie od Was.
Żeby porozmawiać z ludźmi myślącymi tak, jak Wy muszę… wejść na forum DFV.
Mam nadzieję, że nikt z Was nie poczuł się urażony, bo nie mam zamiaru nikogo urazić. Pokazuję tylko drugą stronę medalu, która – jak druga strona Księżyca – istnieje, chociaż jej nie widać.
Zauważyłem, że jestem takim pośrednikiem pomiędzy dwoma nierozumiejącymi się światami.
Tłumaczę zwykłym ludziom, jak myślą fotografowie, a fotografom – co myślą zwykli ludzie.
Ale jest ciężko. Próbuję traktować to jako misję.
Może powinienem założyć bloga o wujku Lucku?
Tłumaczę zwykłym ludziom, jak myślą fotografowie, a fotografom – co myślą zwykli ludzie.
Ale jest ciężko. Próbuję traktować to jako misję.
Może powinienem założyć bloga o wujku Lucku?
)))))))))
Lubię to
Niestety, ale coraz więcej ludzi tak myśli
Bo sprzęt fotograficzny dla mas jest coraz tańszy i coraz lepszy.
I niestety coraz więcej ludzi uważa, że fotograf to bezczelny dziwak, który za grube pieniądze robi udziwnione zdjęcia, na których nie ma nic ciekawego oprócz udziwnionej formy samej w sobie.
Niestety ale każdy z gości weselnych ma aparat i każdy robi zdjęcia, a fotograf jest jeden i nie może być w każdym miejscu w każdej sekundzie. Zatem prawdopodobieństwo, że któryś z gości zrobi zdjęcie ciekawsze pod względem sytuacji niż pan fotograf jest bardzo bardzo duże.
Oczywiście (żebyśmy się przypadkiem źle nie zrozumieli) moje zdanie na temat jakie zdjęcia mi się podobają, jest dokładnie takie, jak Wasze. Ale mam takie hobby: rozmawianie ze wszystkimi na temat zdjęć. Robię to już ładnych parę lat i wnioski z moich badań są bardzo przykre.
Na pocieszenie powiem, że może moja próba jest niereprezentatywna
Ale sądzę Andrzeju, że to jednak Twoja próba nie jest reprezentatywna i po prostu spotykasz się z ludźmi o dużym poczuciu estetyki i z artystyczną duszą. Bo ja rozmawiam ze zwykłymi ludźmi – rolnikami, kierowcami, kasjerkami, żołnierzami, sprzątaczkami, policjantami, pielęgniarkami, tokarzami, ślusarzami, piekarzami, krawcowymi, itp.
I może to jest niesamowite, ale naprawdę ci wszyscy ludzie postrzegają zdjęcia dokładnie odwrotnie od Was.
Żeby porozmawiać z ludźmi myślącymi tak, jak Wy muszę… wejść na forum DFV.
Mam nadzieję, że nikt z Was nie poczuł się urażony, bo nie mam zamiaru nikogo urazić. Pokazuję tylko drugą stronę medalu, która – jak druga strona Księżyca – istnieje, chociaż jej nie widać.
mamy tak samo bardzo dobrze to ująłeś!
nie czuję jakiejś misji dziejowej, ale swoich znajomych zawsze próbuję ukierunkować w stronę lepszych zdjęć związanych z wzorowaniem się na najlepszych wzorach bez konieczności sugerowania najlepszego sprzętu fotograficznego, który będzie ich ograniczał. Przykładowo jedni znajomi kupili sobie lampy studyjne, zrobili mini studio i używają amatorskiej lustrzanki. Oni już wiedzą, że to nie sprzęt “robi” zdjęcia, ale fotograf umiejętnie operujący światłem.
Wydaje mi się, że nawet tzw. “zwykli ludzie” (jak każdy z nas przecież) też chcieliby sięgnąć ponad to, co robili dotychczas, nizezleżnie od tego czym się zajmują na codzień. Tylko trzeba ich w jakiś sposób przekonać do tego, że świat nie zaczyna i nie kończy się na tym co pokazują tabloidy i kolorowe pisma
To ty Medium jesteś
Od biedy – Misjonarzem.
Ojciec Wzrokowiec od świętego Canona
To ty Medium jesteś
Od biedy – Misjonarzem.
Ojciec Wzrokowiec od świętego Canona
możemy sobie żartować, ale widzę że wśród znajomych świadomość fotograficzna wzrasta i być może za chwilunie okaże się, że to ja się będę uczyć od osób, które dopiero co “wdepnęly” w fotografię, bo przykładowo jakoś nie potrafię się przekonać do rawów co daje mi od razu wizytówkę niezłej lamy w zakresie postprodukcji, która dodatkowo cały czas jest dla mnie w przypadku obróbki czarną magią
No, na przykład wrokowiec to już taką reklamę zrobił wujkowi Luckowi, że do końca roku wujek zleceń nie będzie wstanie przerobić )
No, na przykład wrokowiec to już taką reklamę zrobił wujkowi Luckowi, że do końca roku wujek zleceń nie będzie wstanie przerobić )
Wujek Lucek wszystkie zdjęcia przerabia jednym guziczkiem uruchamiającym skrypt:
– zmniejszenie do 1920px na długim końcu
– wyostrzanie
No, na przykład wrokowiec to już taką reklamę zrobił wujkowi Luckowi, że do końca roku wujek zleceń nie będzie wstanie przerobić )
Wujek Lucek wszystkie zdjęcia przerabia jednym guziczkiem uruchamiającym skrypt:
– zmniejszenie do 1920px na długim końcu
– wyostrzanie
zawstydziłem się
również sobie zrobiłem akcje skalujące i końcowe wyostrzanie
ale to wyłączenie z lenistwa
ciekawe jak to robi Chuck Norris?
;}
również sobie zrobiłem akcje skalujące i końcowe wyostrzanie
ale to wyłączenie z lenistwa
Ale wujek Lucek nie zawraca sobie głowy kadrowaniem, obracaniem krzywych zdjęć, poprawą kontrastu i balansu bieli, ani wymazywaniem niepotrzebnych śmieci. Dlatego zdjęcia od niego wszyscy dostają od razu, a ja ślęczę tygodniami. No i to mi się obrywa…
Chuck Norris nie musi się wysilać. Obraz sam dostosowuje się tak, żeby zdjęcia dobrze wyszły.
Właściwie nie musi nawet zdejmować dekielka. Niech by tylko spróbowały nie wyjść dobrze…
Właściwie nie musi nawet zdejmować dekielka. Niech by tylko spróbowały nie wyjść dobrze…
Tiaa, nawet z rentgena zrobi piękny HDR!
Tłumaczę zwykłym ludziom, jak myślą fotografowie, a fotografom – co myślą zwykli ludzie.
Ale jest ciężko. Próbuję traktować to jako misję.
Może powinienem założyć bloga o wujku Lucku?
Dawaj, będę wiernym czytelnikiem!
I ja Ci wierzę. Tzn. nie tylko wierzę, że takie osoby spotykasz, ale też wierzę, że masz rację co do przeciętnego gustu niefotografa.
takie zdjęcia najczęściej trafiają w gust młodych i gosci
http://pinka.pl/folder/22662/najkoszmarniejsze-z-najkoszmarniejszych
To ty Medium jesteś
Od biedy – Misjonarzem.
Ojciec Wzrokowiec od świętego Canona
możemy sobie żartować, ale widzę że wśród znajomych świadomość fotograficzna wzrasta i być może za chwilunie okaże się, że to ja się będę uczyć od osób, które dopiero co “wdepnęly” w fotografię, bo przykładowo jakoś nie potrafię się przekonać do rawów co daje mi od razu wizytówkę niezłej lamy w zakresie postprodukcji, która dodatkowo cały czas jest dla mnie w przypadku obróbki czarną magią
Nie robisz zdjęć w rawach? Jeśli, to co prezentujesz w galerii pochodzi z jpg, to jestem pod ogromnym wrażeniem. Trzeba mieć odwagę aby publicznie przyznać się do nierobienia w rawach
Od biedy – Misjonarzem.
Ojciec Wzrokowiec od świętego Canona
możemy sobie żartować, ale widzę że wśród znajomych świadomość fotograficzna wzrasta i być może za chwilunie okaże się, że to ja się będę uczyć od osób, które dopiero co “wdepnęly” w fotografię, bo przykładowo jakoś nie potrafię się przekonać do rawów co daje mi od razu wizytówkę niezłej lamy w zakresie postprodukcji, która dodatkowo cały czas jest dla mnie w przypadku obróbki czarną magią
Nie robisz zdjęć w rawach? Jeśli, to co prezentujesz w galerii pochodzi z jpg, to jestem pod ogromnym wrażeniem. Trzeba mieć odwagę aby publicznie przyznać się do nierobienia w rawach
Nie widzę żadnego problemu, aby przyznać się publicznie do robienia zdjęć wyłącznie w jpg (choć ostatnio robię na wszelaki słuczaj zapis równoległy w RAW i zostawiam na zaś).
Krótko pisząc spotkałem się nawet ze stwierdzeniem iż w RAWach robi się foty dlatego, aby nie było przepaleń na twarzy, które tylko w RAWie można usunąć. Oczywiście jest to bzdurą, bo przepalenia w światłach można wyciągnąć również w jpgach i jest całkowicie możliwe na etapie postprodukcji. Oczywiście RAWy to rawy i gdybym miał czas na siedzenie przez tydzień nad jedną fotą i 10 terrabajtów wolnego miejsca może bym pisał inaczej, ale jest jak jest a mnie to co robię całkowicie wystarcza
możemy sobie żartować, ale widzę że wśród znajomych świadomość fotograficzna wzrasta i być może za chwilunie okaże się, że to ja się będę uczyć od osób, które dopiero co “wdepnęly” w fotografię, bo przykładowo jakoś nie potrafię się przekonać do rawów co daje mi od razu wizytówkę niezłej lamy w zakresie postprodukcji, która dodatkowo cały czas jest dla mnie w przypadku obróbki czarną magią
Nie robisz zdjęć w rawach? Jeśli, to co prezentujesz w galerii pochodzi z jpg, to jestem pod ogromnym wrażeniem. Trzeba mieć odwagę aby publicznie przyznać się do nierobienia w rawach
Nie widzę żadnego problemu, aby przyznać się publicznie do robienia zdjęć wyłącznie w jpg (choć ostatnio robię na wszelaki słuczaj zapis równoległy w RAW i zostawiam na zaś).
Krótko pisząc spotkałem się nawet ze stwierdzeniem iż w RAWach robi się foty dlatego, aby nie było przepaleń na twarzy, które tylko w RAWie można usunąć. Oczywiście jest to bzdurą, bo przepalenia w światłach można wyciągnąć również w jpgach i jest całkowicie możliwe na etapie postprodukcji. Oczywiście RAWy to rawy i gdybym miał czas na siedzenie przez tydzień nad jedną fotą i 10 terrabajtów wolnego miejsca może bym pisał inaczej, ale jest jak jest a mnie to co robię całkowicie wystarcza
Niestety nie mogę się z Tobą Andrzeju zgodzić do końca. JPG jest formatem stratnym i z tego powodu nie korzystając z RAW już na starcie godzimy się z utratą części informacji zawartych w RAW. Szczególnie ma to znaczenie przy scenach o dużej rozpiętości tonalnej, które zmuszają nas do późniejszej walki na kompie z wyciąganiem świateł i cieni. Nie jest to może jakaś różnica kolosalna, jednak jest i nie widzę powodu by rezygnować z większych możliwości w postprodukcji. A co do terabajtów miejsca… nie przesadzaj, teraz dyski tanie jak barszcz
Nie widzę żadnego problemu, aby przyznać się publicznie do robienia zdjęć wyłącznie w jpg (choć ostatnio robię na wszelaki słuczaj zapis równoległy w RAW i zostawiam na zaś).
Krótko pisząc spotkałem się nawet ze stwierdzeniem iż w RAWach robi się foty dlatego, aby nie było przepaleń na twarzy, które tylko w RAWie można usunąć. Oczywiście jest to bzdurą, bo przepalenia w światłach można wyciągnąć również w jpgach i jest całkowicie możliwe na etapie postprodukcji. Oczywiście RAWy to rawy i gdybym miał czas na siedzenie przez tydzień nad jedną fotą i 10 terrabajtów wolnego miejsca może bym pisał inaczej, ale jest jak jest a mnie to co robię całkowicie wystarcza
Niestety nie mogę się z Tobą Andrzeju zgodzić do końca. JPG jest formatem stratnym i z tego powodu nie korzystając z RAW już na starcie godzimy się z utratą części informacji zawartych w RAW. Szczególnie ma to znaczenie przy scenach o dużej rozpiętości tonalnej, które zmuszają nas do późniejszej walki na kompie z wyciąganiem świateł i cieni. Nie jest to może jakaś różnica kolosalna, jednak jest i nie widzę powodu by rezygnować z większych możliwości w postprodukcji. A co do terabajtów miejsca… nie przesadzaj, teraz dyski tanie jak barszcz
za to ja się całkowicie z Tobą zgadzam wiem, że łatwiej wyciągnąć wszystko w RAWie, ale jeśli masz fotę naświetloną w punkt, to późniejsza obróbka jest dużo szybsza
Krótko pisząc spotkałem się nawet ze stwierdzeniem iż w RAWach robi się foty dlatego, aby nie było przepaleń na twarzy, które tylko w RAWie można usunąć. Oczywiście jest to bzdurą, bo przepalenia w światłach można wyciągnąć również w jpgach i jest całkowicie możliwe na etapie postprodukcji. Oczywiście RAWy to rawy i gdybym miał czas na siedzenie przez tydzień nad jedną fotą i 10 terrabajtów wolnego miejsca może bym pisał inaczej, ale jest jak jest a mnie to co robię całkowicie wystarcza
Niestety nie mogę się z Tobą Andrzeju zgodzić do końca. JPG jest formatem stratnym i z tego powodu nie korzystając z RAW już na starcie godzimy się z utratą części informacji zawartych w RAW. Szczególnie ma to znaczenie przy scenach o dużej rozpiętości tonalnej, które zmuszają nas do późniejszej walki na kompie z wyciąganiem świateł i cieni. Nie jest to może jakaś różnica kolosalna, jednak jest i nie widzę powodu by rezygnować z większych możliwości w postprodukcji. A co do terabajtów miejsca… nie przesadzaj, teraz dyski tanie jak barszcz
za to ja się całkowicie z Tobą zgadzam wiem, że łatwiej wyciągnąć wszystko w RAWie, ale jeśli masz fotę naświetloną w punkt, to późniejsza obróbka jest dużo szybsza
No tak, ale naświetlenie w punkt nie zwiększa możliwości aparatu w zakresie rozpiętości tonalnej matrycy Ani nie podnosi możliwości formatu JPG. Więc jak mamy “wredną” ciemno-jasną scenę to jakbyśmy nie naświetlili i tak nas nie ominie robota w sofcie
Niejako na Twoją “obronę” Andrzeju, muszę przyznać, że w przypadku scen mniej więcej normalnie oświetlonych różnica między RAW a JPG może być praktycznie niezauważalna.
A ja robię wyłącznie w rawach. Wcale nie trzeba tak dużo czasu do ich obróbki. Mnie zabiera to ok. 4 minuty na 1 zdjęcie. Np. na tygodniowych wakacjach zrobię 500 zdjęć w rawach, po 1-2 godzinnej selekcji zostawiam ok. 100, które obrabiam. Obróbka zajmuje ok. 4 godziny. Uważam, że warto. Myślę, że z jpg nie osiągnąłbym takiej jakości. Jeśli chodzi o miejsce na dysku to nie problem w dzisiejszych czasach. W opisanym przykładzie zostawiam 100 zdjęć w jpg i dodatkowo na zapas w raw. Dysk 1 TB starczy na bardzo długo. Później kupię nowy, zapewne będą już 5-10 TB za kilkaset złotych.
możemy sobie żartować, ale widzę że wśród znajomych świadomość fotograficzna wzrasta i być może za chwilunie okaże się, że to ja się będę uczyć od osób, które dopiero co “wdepnęly” w fotografię, bo przykładowo jakoś nie potrafię się przekonać do rawów co daje mi od razu wizytówkę niezłej lamy w zakresie postprodukcji, która dodatkowo cały czas jest dla mnie w przypadku obróbki czarną magią
Nie robisz zdjęć w rawach? Jeśli, to co prezentujesz w galerii pochodzi z jpg, to jestem pod ogromnym wrażeniem. Trzeba mieć odwagę aby publicznie przyznać się do nierobienia w rawach
Nie widzę żadnego problemu, aby przyznać się publicznie do robienia zdjęć wyłącznie w jpg (choć ostatnio robię na wszelaki słuczaj zapis równoległy w RAW i zostawiam na zaś).
Krótko pisząc spotkałem się nawet ze stwierdzeniem iż w RAWach robi się foty dlatego, aby nie było przepaleń na twarzy, które tylko w RAWie można usunąć. Oczywiście jest to bzdurą, bo przepalenia w światłach można wyciągnąć również w jpgach i jest całkowicie możliwe na etapie postprodukcji. Oczywiście RAWy to rawy i gdybym miał czas na siedzenie przez tydzień nad jedną fotą i 10 terrabajtów wolnego miejsca może bym pisał inaczej, ale jest jak jest a mnie to co robię całkowicie wystarcza
Próbowałem nieraz robić również w jpg, ale jak dla mnie zawsze lepszy rezultat osiągałem z rawa. Zresztą, to nie ma znaczenia w jakim foramcie, tylko czy finalny efekt zdjęcia jest taki jak sobie załóżyliśmy.
P.S. Mogę publicznie się przyznać, że najczęściej korzystam z funkcji “Auto” w module Develop LR4, a następnie delikatna korekcja według mojego uzanania Tak jest szybciej i lepiej niż miałbym robić wszystko sam.
Jeżeli samo fotografowanie przed ślubem, w czasie i na weselu trawa około pół dnia, a jak piszesz przy samozaparciu materiał można oddać po 2-3 dniach no to chyba zdecydowanie więcej czasu trzeba spędzić przy obróbce niż połowę lub trochę więcej. Nieprawdaż? Czysta matematyka.
Taka mała refleksja mnie nachodzi jak czytam te wszystkie ślubne poradniki. Ludzie to kiedyś strasznie badziewiate zdjęcia musieli mieć. Kiedyś dawno temu fotograf zabierał na ślub, wesele jakieś 5 jak był rozrzutny to z 7 rolek filmu. Dawało to 180-250 klatek i to często, gęsto bez wspomagaczy na manualnych szkłach. Teraz czytam że norma z takiej imprezy to 2000 często i 3000 klapnięć lustra. Czy to nie jest lekka przesada, przecież przy normalnej imprezie jakieś 8, 9 godzin i odliczając czasy na przejazdy, przerwy, na koryto ( przy paśniku się nie strzela;) ) to daje jakieś 5,6 zdjęć na minutę. Młodym dźwięk migawki to chyba jeszcze z tydzień po weselu w uszach dzwoni. I to jeszcze najlepiej w Rawach bo a nuż coś nie wyjdzie i potem jeszcze długie godziny na poprawkach. Zastanawiam się ile z tej ilości to przemyślane kadry a nie strzelanie “któreś musi być dobre”. Nie ganię tu nikogo, w końcu to nie moje konie i nie mój owies. Taka mnie tylko mała refleksja naszła. Czy nie lepiej mniej a bardziej przemyślane niż takie strzelanie w lewo i prawo ?
może inaczej…
właśnie wczoraj oglądałem archiwalne zdjęcia studyjne na których był ojciec mojej mamy w wieku mojej córki obecnie
zmierzam do tego, że ja dzisiaj miałbym problem z wykonaniem tak dopracocowanego zdjęcia studyjnego w sepii
wszystko doskonale oświetlone, piękny światłocień, ostrość na osobach i rozmyte tło z tyłu – szczęka mi opadła i naprawdę nie mogę się pozbierać.
właśnie wczoraj oglądałem archiwalne zdjęcia studyjne na których był ojciec mojej mamy w wieku mojej córki obecnie
zmierzam do tego, że ja dzisiaj miałbym problem z wykonaniem tak dopracocowanego zdjęcia studyjnego w sepii
wszystko doskonale oświetlone, piękny światłocień, ostrość na osobach i rozmyte tło z tyłu – szczęka mi opadła i naprawdę nie mogę się pozbierać.
Pewnie tak. A tak jeszcze inaczej, pewnie zrobienie tego jednego zdjęcia zajęło tyle czasu że nie jeden pstryk kartę i to nie małą by zapełnił…ale czy coś by potem wybrał?
właśnie wczoraj oglądałem archiwalne zdjęcia studyjne na których był ojciec mojej mamy w wieku mojej córki obecnie
zmierzam do tego, że ja dzisiaj miałbym problem z wykonaniem tak dopracocowanego zdjęcia studyjnego w sepii
wszystko doskonale oświetlone, piękny światłocień, ostrość na osobach i rozmyte tło z tyłu – szczęka mi opadła i naprawdę nie mogę się pozbierać.
Pewnie tak. A tak jeszcze inaczej, pewnie zrobienie tego jednego zdjęcia zajęło tyle czasu że nie jeden pstryk kartę i to nie małą by zapełnił…ale czy coś by potem wybrał?
ano właśnie i tu się kłania kunszt i doświadczenie fotografa!
każda osoba na tym starym zdjęciu wyszła dobrze i być może tylko Ci, którzy nie robią zdjęć “grupowych” myślą, że to proste w “realu” nie jest łatwo zrobić fotę tak, aby każda obecna na niej osoba wyszła dobrze i jeszcze do tego podobała się sobie samej
Przy grupowych fajny jest knif z 123… na raz zamykamy oczy na trzy otwieramy na cztery zdjęcie. Tylko nie pod ostre światło bo po otwarciu oczu krzywią się . Ale po zamknięciu oczu przestają się wiercić i rozglądać (a to już plus) i na zdjęciu wszyscy mają otwarte oczy. Zawsze to jakiś mały kroczek do fajnego grupowego zdjęcia
- You must be logged in to reply to this topic.