Sprzęt
Jako ze w innym temacie nastapila ciekawa dygresja pozwolilem sobie zalozyc osobny watek.
Sprawa tyczy sie glownie dyskusji lustrzanki vs. bezlusterkowce ale mysle ze ciekawie bedzie tez napomknac o dalmierzach.
Rozpatrzmy jedynie teoretyczne podstawy tych systemow optycznych z pominieciem wszelakiej ergonomii i dodatkowych funkcji jakie aparaty danej klasy oferuja na dzien dzisiejszy. Tak wiec rozpatrujemy uklady obiektyw-matryca-wizjer.
Nie mowi sie o tym tak bardzo wprost i nazbyt czesto ale bez watpienia zastapienie tradycyjnych materialow swiatloczulych przetwornikami cyfrowymi stworzylo dla w/w systemow optycznych potencjalne mozliwosci zlikwidowania ich bolaczek.
Najlepszym przykladem powyzszego sa oczywiscie bezlusterkowce. Eliminujac lustro z ukladu pozbywamy sie pewnych problemow takich jak np. drgania lub chwilowe zablokowanie wizjera podczas wykonywania zdjecia. Zaznaczam z gory ze wizjery elektroniczne nigdy nie beda dokladnie tym samym czym sa wizjery optycze w lustrzankach niemniej jednak juz dzis stanowia dobry substytut.
Idac dalej tym tokiem mysli, wyeliminowalismy lustro wraz z wszelkimi jego ograniczeniami. Mamy wizjer elektroniczny pobierajacy sygnal z matrycy a wiec wciaz kadrujemy dokladnie przez obiektyw. Mamy czujniki detekcji fazy bezposrednio na matrycy a wiec szybki AF. Pytanie – co faktycznie tracimy poprzez wyeliminowanie lustra z systemu?
Do czego zmierzam w tym wszystkim. Nie sprzeczam sie tutaj odnosnie wyzszosci bezlusterkowcow nad lustrzankami, szczegolnie w postaci takiej oferty jaka jest dzis na rynku. Mowie o modelu czysto teoretycznym i zapytuje sie czy nie jest przypadkiem tak ze w chwili gdy zamienilismy klisze na matryce cyfrowa i dostalismy wizjer elektroniczny to lustro stalo sie po prostu zbednym elementem ukladu?
Pozwole sobie puscic wodze fantazji i zaproponowac toeretyczny model gdzie system dalmierzowy jest polaczony z bezlusterkowcem. Wyobrazmy sobie Leica M (a wiec prawdziwy, mechaniczny dalmierz) z hybrydowym wizjerem rodem z Fuji X-Pro1/X100s. Teraz na matryce dorzucamy czujniki detekcji fazy i nic nie stoi na przeszkodzie zeby zbudowac obiektywy z silnikiem AF. Takie wiec mamy recznie ostrzony dalmierz z mozliwoscie przelaczenia na wizjer cyfrowy gdzie rowniez AF moze byc uzyty. Zyskujemy wszelkie zalety obu systemow w zasadzie bez kompromisow. I tak naprawde te drzwi otwiera przed nami wykorzystanie pelnego potancjalu matrycy swiatloczulej.
Jakie sa Wasze opinie. Mysle ze temat ciekawy.
Już kiedyś o tym pisałem, że mój prywatny podział aparatów to wizjerowce i bezwizjerowce, czyli aparaty przykładane do oka oraz aparaty trzymane na zombie. Rozumiem, o co się pytasz, ale wczoraj widziałem na poważnej imprezie kilka osób z lustrzankami, które w trudnych warunkach oświetleniowych fociły bez błysku na zombie, czyli korzystając z wyświetlacza. A więc dochodzi dalsza kategoria: aparat z wizjerem (zupełnie jedno, czy optycznym, EVF czy też dalmierzowym), z którego się nie korzysta, bo …. no właśnie, dlaczego?
PS. Przepraszam, że trochę skręcam w bok, ale jestem zbulwersowany, z jednej strony dyskutujemy o parametrach matryc, ostrości obiektywów, zaletach tych lub innych wizjerów, ale potem wychodzę na pole i widzę jak jest naprawdę …
To jest problem o różnej mocy Owszem, np. taka Alfa 900 kopie jak koń, ale Canony APS-C mają to trzepnięcie lustrem delikatne i nie wpływające na zdjęcia robione z ręki. A przy statywie są od czasów analogowych mechanizmy do zniwelowania wstrząsu od lustra.
W kompaktach i bezlusterkowcach też nie masz obrazu w wizjerze w momencie naświetlania klatki i przetwarzania sygnału. W lustrach do tego blackoutu jest dokładane opóźnienie na ruch lustra, czyli ok. 70 ms w przypadku lepszych modeli.
Na dzień dobry tracisz możliwość oglądu i kadrowania sceny bez ograniczeń matrycy w zakresie rozpiętości tonalnej. Dla niektórych to jest zaleta, bo dopiero wizjer elektroniczny musi im pokazać, że scena ma za dużą rozpiętość tonalną. Przy pewnym doświadczeniu szybko się rozpoznaje sceny wysokokontrastowe i podpowiedzi EVF nie są potrzebne. Za to w takich wysokokontrastowych sytuacjach (wszelkie ciemne wnętrza z oknami, ale nie tylko) kadrujesz praktycznie na ślepo i tylko zgadujesz, co będziesz miał na zdjęciu i gdzie się kończą brzegi kadru.
W słabym świetle możesz przyzwyczaić oczy i widzieć całkiem nieźle przez wizjer optyczny, ale wizjer elektroniczny się nie akomoduje i potrzebuje wzmocnienia. To, że w słabym świetle wizjer elektroniczny szumi, to jedno, ale wraz ze wzrostem ISO spada też rozpiętość tonalna matryc, więc masz obraz i zaszumiony, i szybko wypalony/czarny.
Przy okazji akomodacji oka – świecący wizjer elektroniczny zabije Ci natychmiast każdą akomodację, co może być nawet niebezpieczne, jak fotografujesz w nocy – co sobie przyzwyczaisz oczy do ciemności, to zerknięcie w EVF od razu Cię oślepi i obyś z czegoś nie zleciał.
No i to, co wynika z powyższych: nie kadrujesz, jeśli aparat nie jest włączony. Gdy kadrujesz, matryca cały czas pracuje. Konsekwencje: zużycie baterii, grzanie matrycy.
Zaletą EVF są niższe koszty produkcji, choć tego akurat po bezlusterkowcach nie widać, więc to zaleta raczej dla producenta niż użytkownika.
Dla kogo stało się zbędne, ten sobie zmienił/kupił aparat bez lustra. Bardzo umiarkowany sukces SLT wskazuje, że ludzie niespecjalnie palą się do rezygnacji z wizjera optycznego.
Ale po co Ci najbardziej kulawa technologia ustawiania ostrości? Zgadniesz, dlaczego do aparatów dalmierzowych nigdy nie było obiektywów dłuższych niż 135 mm?
Uzyskujesz wszystkie wady obu systemów. Dorzuć do tego jeszcze mechanizm aktywnego pomiaru ostrości za pomocą lasera, to dostaniesz już kompletny system z całym bogactwem wad.
PS. Przepraszam, że trochę skręcam w bok, ale jestem zbulwersowany, z jednej strony dyskutujemy o parametrach matryc, ostrości obiektywów, zaletach tych lub innych wizjerów, ale potem wychodzę na pole i widzę jak jest naprawdę …
Zgaduję, że to były osoby, które niedawno przesiadły się z kompaktów. Nie wykluczam też ofiar propagandy antylustrowej. Kiedyś któraś generacja Alf miała tak wyprofilowane uchwyty, że łamały nadgarstki przy próbie trzymania aparatu przy oku, za to były wygodne przy pozycji “na zombie”.
W słabym świetle możesz przyzwyczaić oczy i widzieć całkiem nieźle przez wizjer optyczny, ale wizjer elektroniczny się nie akomoduje i potrzebuje wzmocnienia. To, że w słabym świetle wizjer elektroniczny szumi, to jedno, ale wraz ze wzrostem ISO spada też rozpiętość tonalna matryc, więc masz obraz i zaszumiony, i szybko wypalony/czarny.
Przy okazji akomodacji oka – świecący wizjer elektroniczny zabije Ci natychmiast każdą akomodację, co może być nawet niebezpieczne, jak fotografujesz w nocy – co sobie przyzwyczaisz oczy do ciemności, to zerknięcie w EVF od razu Cię oślepi i obyś z czegoś nie zleciał.
No dobrze wiec mamy wizjer elektroniczny z jego wszystkimi wadami. Technologia w aparatach jakby nie bylo dosc nowa wiec zakladam ze bedzie sie calkiem rozwijac. Nie twierdze ze wszystko da sie porpawic bo w koncu nie zmienimy tej elektornicznej natury tego wizjera ale czy nie sadzisz ze mozemy z dosc duza doza prawdopodobienstwa stwierdzic ze te wizjery za klika lat moga byc duzo lepsze od obecnych?
Zgadzam sie natomiast co do poboru pradu przez matryce ktora musi byc ciagle wlaczona. Problem raczej nie do obejscia pomiajajac oczywiscie perspektywe produkcji lepszych ogniw za klika lat.
Tak jak wspomnialem rozwazamy model czysto teoretyczny. Tak wiec nie posilkuje sie w tym przypadku wskaznikami sprzedazy danego sprzetu bo zakladam ze problem jest bardziej zlozony. Np. byc moze jest pewna grupa osob ktore zakupilyby NEX-a ale nie odpowiada im rozmiar/ergonomia samego aparatu. Albo sa osoby ktorym podoba sie system mikro 4/3 z cala dostepna gama obiektywow ale nie potrafia pojsc na kompromis odnosnie jakosci zdjec na wysokim ISO. Te przykladowe grupy osob wola lustrzanki ale niekoniecznie dlatego ze bezlusterkowce maja wizjer elektroniczny.
Z mojego doswiadczenia, pisalem w innym watku ze bardzo podba mi sie system Fuji X – swietna matryca X-trans, bardzo dobra optyka, podejscie firmy do klienta, a ostatnio nawet prace nad poprawa AF. Jednak jest wciaz powazny zgrzyt – brak obslugi TTL poza sankami aparatu i poki tego nie bedzie Nikon ze swoim CLS bije Fuji na glowe pod tym wzgledem. Niemniej jednak nawet w moim przypadku wizjer optyczny lub jego brak nie jest podstawowym argumetnem.
Zeby nie bylo – pisze to oczywiscie z pozycji amatora nie zawodowca ktorym nie jestem
Zgadywac nie musze. Wiem ze w zasadzie ostrzenie szkla dluzszego niz 135mm na dalmierzu nie jest mozliwe. Ale nie zgodze sie ze ta technologia jest kulawa jesli mowimy o recznym ostrzeniu.
Powiedzmy to wprost – reczne ostrzenie lustrzanka do najlatwiejszych nie nalezy. Pol biedy jak dluzsza ogniskowa i pelna klatka ale ostrzenie szerszych szkiel na APS-C to raczej nie przez wizjer tylko na podzialce obiektywu.
Zapytasz sie po co komu w ogole ostrzenie reczne? Ano czasem naprawde sie przydaje pod warunkiem ze jest szybkie i precyzyjne. Jesli np. Ty fotografujesz krajobrazy to mozesz marginalizowac zagadnienie ale dla kogos kto robi np. street automatyczne ostrzenie wcale nie jest takim blogoslawienstwem.
No ale konkretnie Piotrze, o jakich wadach mowisz poza tym co wspomniales powyzej. Wyglada na to ze ja widze to bardziej rozowo niz Ty
PS. Przepraszam, że trochę skręcam w bok, ale jestem zbulwersowany, z jednej strony dyskutujemy o parametrach matryc, ostrości obiektywów, zaletach tych lub innych wizjerów, ale potem wychodzę na pole i widzę jak jest naprawdę …
Zgaduję, że to były osoby, które niedawno przesiadły się z kompaktów. Nie wykluczam też ofiar propagandy antylustrowej. Kiedyś któraś generacja Alf miała tak wyprofilowane uchwyty, że łamały nadgarstki przy próbie trzymania aparatu przy oku, za to były wygodne przy pozycji “na zombie”.
To samo mialem napisac i spotkalem sie dokladnie z tym samym. Dwa miesiace temu znajomi przyjechali do mnie na wakacje. Po zalediwe polowie dnia biegania po Manhattanie padla im bateria w Canonie. Oczywiscie caly czas wlaczony Live View byl przy kadrowaniu. Tlumaczylem ze to ciagnie energii duzo i ze w wizjerze bardzo dobrze widac wszystko ale byli niereformowalni. No ale to ludzie w poznym srednim wieku i po raz pierwszy taki sprzet kupili sobie przed wakacjami.
Tego nie unikniesz akurat. Jest ogromna liczba osob ktore dosc niedawno przesiadly sie z kompaktow na lustrzanki i nawet nie zdaja sobie sprawy jaki skok pokonali jesli chodzi o mozliwosci fotograficzne tego sprzetu. Wiedza tylko ze zdjecia wychodza “ladniejsze” ale jak powiesz cos o rozmiarach matrycy, przyslonie albo glebi ostrosci to popatrza jak na wariata.
Pokusilbym sie nawet o ukucie terminu Green Zombie czyli focenie na zielonym programie automatycznym z kadrowaniem w Live View. ))
Z pewnością. Już są lepsze niż były kiedyś i np. problem rozdzielczości wizjera uznałbym za rozwiązany. Naturalność odwzorowania kolorów z pewnością też się da poprawić. Natomiast zostaje podstawowa kwestia: ograniczenie wizjera do możliwości matrycy. Bez jakiejś absolutnie rewolucyjnej technologii w matrycach, która by radykalnie poprawiała wysokie ISO _i_jednocześnie_ rozpiętość tonalną na wysokim ISO, to nie widzę możliwości poprawy czytelności EVF w wysokokontrastowych sytuacjach.
No to jeszcze mieliśmy Alfy z SLT, czyli też z wizjerem elektronicznym i unieruchomionym lustrem. Też jakoś bez masowego entuzjazmu…
Nie jestem przekonany do szukania doskonałych rozwiązań w oderwaniu od realiów rynkowych. To jednak rynek weryfikuje wartość każdej technologii. Jasne, może Sony, Olympus i Fuji popełniają mnóstwo błędów, a Canikon w ramach tego, co mają w kartach, rozgrywają bezbłędnie, ale tego się nie da sprawdzić. I nie bardzo widzę sens gdybania o hipotetycznych produktach. Rzeczywistych produktów jest na tyle dużo, że dają niezły ogląd.
To z innej strony. Jaką przewagę ma wizjer elektroniczny nad optycznym? Ja tu widzę trzy cechy:
1. Niższy koszt produkcji (zaleta dla producentów)
2. Od razu podgląd ograniczeń matrycy i względnej poprawności ekspozycji.
3. Łatwy (tani) do uzyskania duży obraz w wizjerze.
Punkt 2. jest zaletą dla początkujących i przekleństwem dla zaawansowanych. Punkt 3. jest istotniejszy przy zestawianiu lustrzanek z niskiej półki (układ pentaluster zamiast pryzmatu, wizjer typu światełko w tunelu), natomiast przestaje być zaletą przy zestawieniu z lustrzankami z pryzmatem, zwłaszcza pełnoklatkowych, z ogromnym wizjerem. Jeśli kiedyś EVF wygra z OVF to z powodu punktu 3 – tak jest po prostu taniej i wygodniej dla producentów.
I kilka uwag o cechach, które wcale nie są zaletą EVF:
– ostrzenie przy filmowaniu – da się zrobić tak samo w lustrzance, jeśli zaimplementuje się równie efektywne mechanizmy ostrzenia z matrycy, czy to detekcją kontrastu, czy realizowaną za pomocą matrycy detekcją fazy. W 70D jest już znacznie lepiej niż w 60D, ale… tak naprawdę przy filmowaniu nie należy korzystać z automatycznego ostrzenia i nadal lepsze efekty przynosi ręczne ostrzenie, najlepiej realizowane za pomocą zewnętrznego monitora.
– nałożenie dodatkowych informacji na obraz. Da się to zrobić np. za pomocą przezroczystego wyświetlacza pod pryzmatem, jak jest w Canonie 7D. Można też zrobić przełączany wizjer optyczno-elektroniczny, jak w Fuji, choć to będzie najdroższe rozwiązanie.
Ano.
Powiedzmy to wprost – reczne ostrzenie lustrzanka do najlatwiejszych nie nalezy. Pol biedy jak dluzsza ogniskowa i pelna klatka ale ostrzenie szerszych szkiel na APS-C to raczej nie przez wizjer tylko na podzialce obiektywu.
Zapytasz sie po co komu w ogole ostrzenie reczne? Ano czasem naprawde sie przydaje pod warunkiem ze jest szybkie i precyzyjne. Jesli np. Ty fotografujesz krajobrazy to mozesz marginalizowac zagadnienie ale dla kogos kto robi np. street automatyczne ostrzenie wcale nie jest takim blogoslawienstwem.
Przy pejzażu też wcale często ostrzy się ręcznie. Całkiem efektywne jest włączenie LV i powiększenia x10 – wówczas można wyostrzyć tam, gdzie żaden AF nie wyrabia. To teraz powiedz, jak chcesz uzasadnić drogą i skomplikowaną, a przy tym ograniczoną do krótkich ogniskowych technologię dalmierzową, gdy masz za darmo i bez komplikacji mechanizm ostrzenia na powiększonym LV?
No ale konkretnie Piotrze, o jakich wadach mowisz poza tym co wspomniales powyzej. Wyglada na to ze ja widze to bardziej rozowo niz Ty
Pierwszą wadą są koszty. Każda komplikacja mechanizmu, każdy dodatkowy element w konstrukcji aparatu, to są dodatkowe koszty, za które ktoś musi zapłacić. Zapłacić musi klient, oczywiście. Ale ten klient będzie niechętny do płacenia za technologie o ograniczonej użyteczności (dalmierz powyżej 80 mm, aktywny AF i szyby). Klient w ogóle będzie niechętny do płacenia za funkcje, których użyteczność trudno wykazać w 20-sekundowym klipie reklamowym. Drugą wadą jest ograniczona użyteczność – nawet dla tych, którzy takich dziwacznych rzeczy jak ręczne ostrzenie potrzebują. Trzecią wadą jest fakt, że takich dziwadeł potrzebują nieliczni, więc to nie jest żaden atut przy sprzedawaniu aparatu. Spróbuj sprzedać świetny mechanizm współpracy z obiektywami manualnymi, to jaka będzie reakcja potencjalnych klientów? Reakcja klienta: “To nie będzie już obiektywów automatycznych z ręcznym ostrzeniem?”. Klient rozumie megapiksele, szybkostrzelność i wysokie ISO – to są (a przynajmniej były) argumenty przekonujące do kupienia nowego aparatu. Dalmierzowy system ostrzenia? Ke?
)
Z sześciu delikwentów było pięć pań. Mówi się (agaton w innym wątku): “większość facetów nie rozpoznaje wielu kolorów”. Może z kolei większości facetek tak pasuje fotografowanie “na zombie” z powodu wyważenia układu ciało – ramiona, może i popiersie tu odgrywa jakąś rolę, no nie wiem, mamy na forum lekarzy, niech się wypowiedzą.
Na warsztatach i fotowyprawach panie trzymają aparaty normalnie, tzn. kadrują przez wizjer, jeśli tylko go mają. To raczej nie jest kwestia płci, tylko edukacji.
Ha, znaczy się, niewyedukowane są? No to chyba otworzę jakiś kurs dzierżenia aparatu dla pań, konkurencją nie będę, w innym kraju działam. Zacznę od młodszych kategorii wiekowych, które nie mają jeszcze złych nawyków
Pilnuj Sewo tylko czy tymi młodszymi Prażankami prokurator się nie interesuje. I żona twoja:P
Ogotaj, powiem szczerze że taka dyskusja o hipotetycznych doskonałych bytach.. Liceum mi się przypomniało.. komunizm hipotetycznie brzmi pięknie. Kurde, jakoś trudno było dyskusje oderwać nam od rzeczywistości 88 roku;/
Niemniej wracając do tematu. Nie wierzę że producenci wprowadzili do korpusów “lustrzanek” wizjery elektroniczne kierujac się naszą wygodą, naszymi potrzebami. Nie wprowadzili ich inżynierowie. TYLKO KSIĘGOWI! Zresztą gdyby było inaczej to już byśmy mieli stada repów z SLT (bezlusterkowce pomijam swiadomie bo to na razie bzdurne załozenie) Jakoś nie widać.
prywatnie moze kazdy sobie dzielic jak chce , tylko ze wowczas jest sie trudno porozumiec.
mnie kiedys w szkole powiedzieli ze milicja dzieli aparaty na kradzione i nie )
uklady celownicze w aparatych foto dzieli sie na :
a) mechaniczne ( ramkowe)
b) lunetkowe ( optyczne)
c) Matowkowe
-bezposrednie ( np stare aparaty na plyty )
– zwierciadlane jednoobiektywowe ( z pryzmatem , bez , lustrem samopowrotnym , nie )
-zwierciadlane dwuobiektywowe ( z pryzmatem , bez )
d) elektroniczne
wystepuja hybrydy poszczegolnych rodzajow jak np fuji – lunetkowoelektroniczny , albo sony slt.
rodzaj ukadu celowniczego implikuje mozliwosci , zastosowanie, styl pracy fotografa aparatem , dlatego jest istotny.
drugim istotnym podzialem aparatow jest podzial ze wzgledu na wielkosc formatu ( w analogu wielkosci i rodzaj materialu swiatloczulego) – to implikuje z kolei jakosc obrazu.
nie ma co improwizowac z wlasnymi podzialami. wszystko jest ulozone i opisane w literaturze fachowej.
Zrodlo ( gdyby ktos pytal) : moj prywatny ram zwany mozgowiem.
Dziękuję za szkolenie, dużo mi dało, o wielu aspektach układów celowniczych nie miałem pojęcia. Ale mam wrażenie, że mnie nie zrozumiałeś, w odróżnieniu od innych. Spróbuj przeczytać jeszcze raz i powoli.
PS. A jak cytujesz, to proszę skracaj z sensem, bo bzdura jakaś wyszła, w ten sposób z każdego zrobisz matołka .
Na wysokim ISO z pewnoscia bedzie problem. Ale przyznam Ci z reka na sercu ze mialem sytuacja kadrowania pod slonce z Fuji X100s gdzie lepiej kadrowalo sie EVF niz OVF bo matryca pokazywala klase. A wiec te wizjery nie sa az tak ulomne choc przyznaje ze w takiej sytuacji nastepuje opoznienie – najpierw wizjer jest kompletnie ypalony i po sekundzie dopiero rozpietosc tonalna wraca do normy.
Nie jestem przekonany do szukania doskonałych rozwiązań w oderwaniu od realiów rynkowych. To jednak rynek weryfikuje wartość każdej technologii. Jasne, może Sony, Olympus i Fuji popełniają mnóstwo błędów, a Canikon w ramach tego, co mają w kartach, rozgrywają bezbłędnie, ale tego się nie da sprawdzić. I nie bardzo widzę sens gdybania o hipotetycznych produktach. Rzeczywistych produktów jest na tyle dużo, że dają niezły ogląd.
Produktow jest zatrzesienie i mysle czasem czy wlasnie w tym nie tkwi problem. Jesli jakas firma robi lustrzanki profesjonalne, zaawansowane i amatorskie (po kilka modeli dla kazdej grupy), kilka modeli bezlusterkowcow, bezlusterkowce podwodne, kompakty podwodne, itd, to mamy w zasadzie bardzo szeroka game produktow gdzie kazdy jest do czegos i dla kogos dobry ale zaden nie jest dobry do wszystkiego. Oczywiscie sytuacja jest to dosc naturalna i nie mozna realnie oczekiwac ze firma taka zbuduje aparat “do wszystkiego” ktory bedzie kosztowac mala fortune i doprowadzi firme do plajty. Ale jednoczesnie taka polityka prowadzi do tego ze pewne aspekty danych konstrukcji nie sa dopracowywane bo …lepiej jest stworzyc osobny produkt ktory ta dana kwestie zaadresuje. Oczywiscie ten nowy produkt tez nie bedzie bez wad. Czyli jak tak pomyslimy to mamy duzo takich jakby “polproduktow.”
Przyklad: Nikon odgrzebal stara, dobra koncepcje Nikonosa i zaimplementowal w aparatach cyfrowych dajac nam Nikona 1 AW1. A czy nie lepiej byloby gdyby zaimplementowac to w korpusie z matryca APS-C? Byloby pewnie drozej ale z punktu widzenia innowacyjnosci krok dalej.
Ostrzenie dalmierzem wciaz bedzie szybsze. Przy reporterskim stylu pracy ostrzenie na LV bedzie zbyt wolne.
Przyznam ze kiedys bardzo sie dziwilem jak ci wszyscy ludzie biegajacy po ulicy z Leica tak szybko ostrza i jeszcze sobie chwala. Fakt ze wielu ostrzy na hiperfokalnej ale w tym roku mialem okazje na targach wziasc do reki Leice. Przylozylem do oka, zakrecilem i powiedzialem sobie “o w morde, ale to latwe.” Naturalnie trzeba troche wprawy ale nawet analogowym FM10 z pryzmatem na matowce nie ostrzy sie tak wygodnie.
Problemem nie jest kadrowanie pod słońce, tylko w scenach wysokokontrastowych lub w bardzo słabym świetle i wysokim kontraście jednocześnie.
A mogą być w ogóle aparaty dobre do wszystkiego? Podwodny, szybkostrzelny, wysokorozdzielczy, mały, wygodny z dużymi obiektywami, tani, dla początkujących, dla zaawansowanych, prosty w obsłudze, o bardzo dużych możliwościach konfiguracji itp. itd. – jesteś w stanie wyobrazić sobie jeden aparat spełniający te wszystkie warunki?
To nie innowacyjność jest celem samym w sobie, tylko potrzeby klientów (choć w Sony może obowiązywać inne myślenie ). Czy matryca APS-C, a tym samym znacznie większe rozmiary aparatu i obiektywów do niego byłaby potrzebna – to trzeba spytać tych, co nurkują i fotografują.
Dobrze, ale zdajesz sobie sprawę, że chcesz drogie rozwiązanie (osobny tor optyczny i mechanizm dalmierza), który miałby bardzo ograniczone zastosowania (krótki ogniskowe), przydatne tylko w bardzo specyficznych zastosowaniach?
No jesli fotografuje np. osobe za ktorej plecami mocno swieci slonce to w moim rozumowaniu jest to dosc kontrastowy kadr. Kontrastowy jesli hcodzi o swiatlocienie rzecz jasna, nie kolory.
A nie mozna pomarzyc? A tak na powaznie to nie w tym rzecz. Pewnie nie jest to do konca mozliwe a i nie mialoby sensu. Chodzilo mi raczej o cos innego. Zilustruje przykladem. Nikon ma w tej chwili w oficjalnej ofercie 18 lustrzanek ) (http://imaging.nikon.com/lineup/dslr/). Czesc to oczywiscie starsze modele i zakladam ze Nikon oproznia w ten sposob magazyny ale to ilustruje najlepiej polityke poprawiania wszystkiego krok po kroku co rok czy poltora. firmie nie zalezy na tym zeby produkt faktycznie ewoluowal tylko zeby utrzymal swoj status quo.
Biorac pod uwage warunki oswietleniowe pod woda, czyli zawsze gorsze niz na powierzchni, to raczej te aparaty musza operowac na troche wyzszym ISO. A skoro tak to wiekszy sensor na pewno nie zabolalby.
Ja rozumiem ze z koleji to bylyby koszta. I tak mamy kontrast pomiedzy produktem tanszym, mniej dopracowany, dla masowego odbiorcy i potencjalnym produktem, drozszym, o lepszych parametrach dla hobbystow fotografow ktorzy nurkuja. Tak wiec rozumem ze marketing wymusza sytuacje ale…no wlasnie…wychodzi na to ze to sami konsumenci stawiaja poprzeczke i wola zaplacic mniej za gorszy funkcjonalnie produkt niz troche wiecej za lapsza jakosc. Ja wolalbym zeby nie bylo tu az tak radykalnego kontrastu ale przeciez ludzi nie zmienie.
No tak ale jak sam zauwazyles nie ma produktow doskonalych, “wszystkomajacych”. Przy czym zazanczam ze jest to chyba dosc oczywiste iz da sie zrobic taki dalmierz duzo taniej niz robi to Leica
Oczywiście, że zależy im na tym, żeby sprzęt ewoluował – i to na tyle wyraźnie, żeby klienci czuli potrzebę kupienia nowego modelu. Zależy im szczególnie teraz (teraz to u nich ostatnie dwa lata), gdy po raz pierwszy sprzedaż aparatów z wymienną optyką przestała rosnąć, a zaczęła spadać.
Akurat linia lustrzanek Nikona jest z grubsza logiczna: masz tańsze produkty dla początkujących i coraz droższe dla bardziej wymagających. Co oczywiście nie znaczy, że nie ma tam dziur i mielizn.
A nadmiar produktów w ofercie, zwłaszcza stany magazynowe poprzedniej i przedpoprzedniej generacji to oczywiście jest problem dla firmy. Jeśli ja widzę bilboardy z promocją na fabrycznie nowe Nikony D90, to coś im nie tak poszło z ustalaniem podaży do popytu. Zanim zepchną z magazynów D90 i D7000 (na które też co i rusz są promocje), to sprzedanie D7100 będzie szło gorzej. A jak nie zepchną tych zapasów do czasu wejścia D7200, to problem rośnie.
Ja bym tu nie gdybał, tylko spytał tych, co fotografują pod wodą. Ja nie fotografuję, ale widzę, że wszystkie dobre zdjęcia są robione z lampami, bo bardzo szybko wraz z głębokością spada nie tylko ilość światła, ale przede wszystkim jego jakość. Naprawdę, większa matryca nie zawsze jest zaletą.
Oczywiście, inaczej wszyscy biegaliby z Nikonami D4 i Canonami 1D X.
Oczywiście, ale też jeszcze taniej da się zrobić aparat bez dalmierza. I jak zrobi to konkurencja, to firma z aparatem dalmierzowym będzie musiała przekonywać, że warto dopłacić do dalmierza. Co może nie być takie proste.
http://www.optyczne.pl/6381-news-Szef_Olympusa_o_rynku_foto_i_wsp%C3%B3%C5%82pracy_z_Sony.html
“Wielkie nadzieje pokładane są natomiast w bezlusterkowcach i dlatego Japończycy mają bardzo ambitne plany z nimi związane. Zamierzają w przyszłym roku fiskalnym, który rozpoczyna się w kwietniu, zwiększyć sprzedaż tego typu aparatów z 75 000 – 80 000 sztuk do 90 000, a nawet 140 000”
Faktycznie brakuje określenia w jakim przedziale czasu, np. miesięcznie. Albo trzech zer, w skali rocznej. Albo jest to prawda … Oj źle z tym Olkiem, źle …
To jest sprzedaż miesięczna. Przy czym tam są małe druczki. Druczek nie taki mały – że Olympusowi od paru lat nie udało się trafić z prognozami, a jako spółka giełdowa prognozuje regularnie. No i druga rzecz, to są wyniki sprzedaży do dystrybutorów, gdzie sprzedaż można zwiększyć szybko, ale zupełnie inna kwestia sprzedać to klientowi i mieć z tego jakieś pieniądze. Nikon i jego pozostający w nieustannej promocji D90 świadkiem.
Proszę szanownych forumowiczów o przyjecie do wiadomości jednego faktu. Firmie Olympus delikatnie mówiąc dział foto lekko zwisa. Dawno był deficytowy i służy budowaniu świadomości marki a nie generowania zysków. Pieniądze płyną z produkcji specjalistycznej aparatury, i to nie małe.
Z firm fotograficznych to na plusie finansowym działy fotograficzne mają tylko Nikon, Canon i Leica, reszta do aparatów dopłaca. Co niekoniecznie znaczy, że wyjdą z rynku foto i dobrym przykładem tutaj Olympus, który przy okazji badań i produkcji aparatów fotograficznych załatwia trochę rzeczy przydatnych dochodowemu działowi medycznemu. Co oczywiście też nie przesądza, że z foto nie wyjdą, ale dopłacanie do foto może im się bilansować gdzie indziej. Choć z pewnością woleliby, żeby foto finansowało się samo.
Nie twierdze ze Leica Camera chyli sie ku upadkowi ale w moim rozumowaniu przejecie pakietu wiekszosciowego przez Blackstone pozwala spekulowac jak Leica radzi sobie na dzisiejszym rynku. Ostatnimi czasy firma inwestuje w siec sklepow na calym swiecie a Leica M type 240 jest w pewnym sensie przelomem dla zachowawczej polityki inzynieryjnej tej firmy ale na realne rezultaty finansowe trzeba bedzie chyba jeszcze poczekac.
Nikon ma tez niejasna sytuacje jak dla mnie. Formalnie sa niby na plusie ale raporty finansowe ostatnich kwartalow nie napawaja optymizmem.
To w ogóle jest dynamiczny rynek, zwłaszcza teraz. Nie jestem fanem Leiki, ale jeśli sami sobie nie wmówią, że mogą zostać produktem masowym, to mają szanse długo i dobrze funkcjonować w swojej mikroniszy.
Bo to jest trudny rynek, a Nikon radzi sobie lepiej niż inni. Problem Nikona nie leży w pieniądzach, tylko w tym, że to teraz firma praktycznie wyłącznie fotograficzna. Olympus, Sony, Panasonic mogliby wyjść z fotografii i nie stanowiłoby to dramatu dla firmy, natomiast Nikonowi działy niefotograficzne zapadły na atrofię i teraz albo będzie żył z fotografii, albo nie przeżyje.
No wlasnie i tutaj nasuwa mi sie pytanie – czy dzis naprawde da sie zyc z produkcji sprzetu foto? Czy nie jest przypadkiem tak ze koszta badan, produkcji, marketingu i dystrybucji w zderzeniu z bardzo agresywna konkurencja tworza sytuacje w ktorej trudno jest producentom wyjsc “na swoje”? A byc moze to tylko takie tendencyjne narzekanie?
Rynek na nowe aparaty to nadal miliony nowych aparatów sprzedawanych co roku. Z pewnością lider na tym przeżyje, wicelider raczej też, chyba że obaj popełnią grube błędy. Na razie reszta peletonu jest na minusie, ale być może to raczej kwestia ich podejścia niż obiektywnej niemożności.
No tak ale w zasadzie to mamy do czynienia z sytuacja gdzie jest tort okreslonej wielkosci i albo dzielimy go na kilka albo na kilkanascie kawalkow. Kilku sie naje ale kilkunastu jedynie posmakuje.
Ostatnio gdzies mi sie obilo cos o uszy ze jakis producent foro (lub producenci) szykuje sie do ofensywy na Ameryke Srodkowa i Poludniowa wlasnie w celu powiekszenia tego przyslowiowego tortu. Czyzby chcieli zaczac sprzedawac tam kompakty ktorych w Europie, Stanach i Azji juz nie moga?
Wielkość tortu jest cały czas zmienna. Ale sama wielkość nie jest kluczowa, zresztą jak popatrzysz na CIPA.jp na wyniki dowolnego miesiąca ze słabego 2013 roku, to te wyniki będą znacznie wyższe niż z odpowiedniego miesiąca bardzo dobrego 2010 roku. Istotne jest też to, że nie kroi się tortu na równe kawałki, a w przypadku aparatów z wymienną optyką (czyli tam, gdzie są jakieś zyski), to dwa kawałki Canona i Nikona to ponad 80% całego tortu. Kilkanaście procent ma Sony, a później rzeczywiście robi się ciasno. Te cyferki jednak niczego nie przesądzają, bo to nadal rynek, na którym sprzedaje się miliony aparatów rocznie. Dla porównania, całkowita wielkość światowego rynku na aparaty średnioformatowe (uznając za aparat także tylną ściankę) to… 6500 sztuk. I nadal jest to rynek, o który walczy kilka firm, więc to nie wielkość rynku decyduje o zyskach i stratach, tylko umiejętność dostosowania się do tego rynku.
Może. Żeby się ten producent nie zdziwił, jak te południowoamerykańskie rynki nie ominą etapu kompaktów przeskakując od razu na smartfony.
- You must be logged in to reply to this topic.