Inne
Dziś w nocy odszedł fotografik wielkiego formatu, a mi szczególnie bliski poprzez swoje prace, bo pięknie fotografował moje rodzinne strony
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,11425881,Wiktor_Wolkow___fotografik_Podlasia___nie_zyje.html
Zawsze podziwiałem Pana Wiktora, Jego wielką pasję i miłość do przyrody.
On nie robił żadnych sztuczek komputerowych, nie starał się być wielkim artystą, ON BYŁ WIELKIM ARTYSTĄ.
Pokazywał piękno przyrody bez oszukaństwa i robił to znakomicie.
Krajobrazy, zwierzęta, często zamglone, nieostre. Raczej wizje jak ze snów. Trzy pary rogów wyłaniające się z porannych mgieł, niby nic a jakie wspaniałe.
Wielka strata dla nas wszystkich.
Odszedł zatem chyba jeden z ostatnich mistrzów starej szkoły przyrodniczej fotografii analogowej, dla którego najwazniejszy był klimat zdjęcia. To był wyjątkowy fotograf poeta, samotny, zatopiony w ukochanym Podlasiu. Podlasie go zauroczyło, co nie trudno zrozumieć. Mnie też – byłem tam trzy razy w ubiegłym roku. Raz przejeżdżałem nawet przez Jego Supraśl, ale padał deszcz i nie chciało mi się wysiadać. Planowałem poznać W. Wołkowa w tym roku. Niestety, oglądałem i słuchałem Go tylko w programie TV. I nie tylko jego fotografie, ale wrażenie robiło także to, w jaki sposób opowiadał o Podlasiu i swoim fotografowaniu. Myślę, że nie był dostatecznie znany szerzej nawet wśród fotografujących przyrodę; nie zabiegał zresztą o to. Wystarczało Mu, że żył swoim Podlasiem i swoim fotografowaniem.
Podzielam Wasze odczucia.
Film “Cztery pory roku Wiktora Wołkowa” oglądałem w zeszłym roku w Jego galerii w Supraślu.
Tam robi jeszcze większe wrażenie, duży dobrej jakości telewizor i oryginalne zdjęcia dookoła.
To tworzy nastrój.
“Cały kosmos Wołkowa” jest bardzo ciekawy ze względu na wypowiedzi biorących w nim udział znanych osób.
Warto się nieco zastanowić i przemyśleć.
A swoją drogą to ciekawe że odejście tak znanego Artysty zauważyły tu tylko cztery osoby. Na ponad 20 000 zarejestrowanych miłośników fotografii.
Ale może nic dziwnego w tym nie ma, takie czasy.
Pan Wiktor był niemodny, analogowy, nie zachwycał się Toskanią i Sierra Nevada tylko zwykłym Podlasiem.
Wszystko u Niego było jakieś takie nieostre, zamglone. Żadnej krótkiej ogniskowej powiększającej każdy kamyk na brzegu morza. Przerażająco ostry i kolorowy. Żadnej rozmytej jak mleko wody. Zero Photoshopa. Dziś Artysta tworzy swoje dzieła przy komputerze a nie w porannej mgle, w bagnach, przez całe życie gryziony przez komary.
Kogo dziś obchodzi Święta Sosna w Supraślu którą kiedyś widziałem jeszcze stojącą, a dziś można podziwiać tylko jej leżący na ziemi pień. Zostały tylko zdjęcia.
Ale może jednak nie jest aż tak źle, książki Wiktora Wołkowa “Moje łowy – warsztat fotografa natury” (wyd. 2010 r) nigdzie już się raczej nie kupi. To o czymś świadczy.
Pozdrawiam Wszystkich.
Podejrzewam, że więcej osób zauważyło, tylko nie wszyscy chcą się wypowiadać, tak jak i ja. Urzekło mnie w nim głównie podejście do miejsca, w którym się żyje. Człowiek starej daty, jak to rzekło sie mówić, choć sam nie wyobrażam sobie życia poza podlasiem, i każdego chętnego zapraszam na spotkanie.
Sokółka-miejscowość w której mieszkam można znaleźć na każdej mapie
Ja też popieram. Proponowałem już kiedyś zrobienie wywiadu z Wiktorem Wołkowem, ale jakoś tak przeszło bez żadnej reakcji.
Jak to ze wszystkim trzeba się śpieszyć.
Bardzo lubię oglądać prace Wiktora Wołkowa, popieram propozycję Wioli, to był mistrz fotografii prawdziwej, a nie PS…
Wielka strata dla PODLASIA.Polecam album “LOT”. Jeden z wielu albumów,ale bardzo charakterystyczny dla JEGO twórczości. http://www.bialystokonline.pl/zegnamy-wiktora-wolkowa-pogrzeb-w-sobote,artykul,64120.html
http://wp.zpafzg.vot.pl/pliki/b26.pdf
Bardzo chętnie, problem w tym, że rubryka opiera się na odesłaniu do serwisu internetowego fotografa, gdzie można obejrzeć jego zdjęcia. W nielicznych przypadkach odsyłaliśmy nie do serwisu autorskiego, tylko np. do podserwisu w witrynie agencji Magnum, jednak i wówczas było tam dużo zdjęć autorskich. Albo ja nie potrafię znaleźć, albo Wiktor Wołkow nie ma swojego miejsca w sieci i nie bardzo jest do czego odsyłać. To dotyczy też wielu innych polskich twórców, np. Ansel Adams ma swój serwis internetowy, a Jan Bułhak – nie, niestety.
w tym był również “pod prąd” – znalazłam jedynie http://www.bstok.pl/fotoart/?autor=8
Nie bardziej niż Ansel Adams. Ale ktoś zadbał o to, żeby twórczość Adamsa i innych przedinternetowych zachodnich fotografów udostępnić w sieci, a u nas…
Bardzo chętnie, problem w tym, że rubryka opiera się na odesłaniu do serwisu internetowego fotografa, gdzie można obejrzeć jego zdjęcia. W nielicznych przypadkach odsyłaliśmy nie do serwisu autorskiego, tylko np. do podserwisu w witrynie agencji Magnum, jednak i wówczas było tam dużo zdjęć autorskich. Albo ja nie potrafię znaleźć, albo Wiktor Wołkow nie ma swojego miejsca w sieci i nie bardzo jest do czego odsyłać. To dotyczy też wielu innych polskich twórców, np. Ansel Adams ma swój serwis internetowy, a Jan Bułhak – nie, niestety.
To fakt, Wołkow nie miał nawet komputera.
Ale byłoby nieładnie nie zauważyć Jego odejścia.
W drodze wyjątku można np odesłać do filmów o Nim, których adresy już tu zostały podane.
Filmy są bardzo ciekawe i zapoznanie się z nimi byłoby dla wszystkich pożyteczne. Pokazują co to jest prawdziwa pasja i co to znaczy w praktyce poświęcenie się czemuś.
Byłoby też chyba wskazane jakoś zareagować w następnym numerze pisma.
Film “Cztery pory roku” pokazuje bez “retuszu” prawdziwego pasjonata i skromnego, wrażliwego Czlowieka… z rozrzewnieniem obejrzałam (wcześniej nie trafiłam na ten materiał)…….. znalazłam jeszcze wywiad z 1998 roku:
http://www.foto-kurier.pl/archiwum_artykulow/wywiady/pokaz-384-wywiad-z-wiktorem-wolkowem-artykul-opublikowalismy-w-wydaniu-11-1998.html
- You must be logged in to reply to this topic.