Strona główna Fora Foto Inne zen i sztuka fotografii

zen i sztuka fotografii

Inne

Member

Pytania mam podstawowe, czy ktoś miał do czynienia z tą książką i co może o nie powiedzieć, napisać?
http://helion.pl/ksiazki/zen-i-sztuka-fotografii-od-inspiracji-do-obrazu-wayne-rowe,zenfot.htm?gclid=CKW6jZzm7bkCFcOV3godo1sAEw

Member

Ja przeczytałem, dość dawno… Pamiętam, że to dosyć odlotowa książka, treść trochę inna niż obiecują opisy na okładce i recenzje. Pamiętam, że autor wszystko w procesie fotografowania naciągał do zen, trochę na siłę – co było dla mnie irytujące. Lepsza książka to “Zen i sztuka oporządzania motocykla”. Tę polecam!!!

Member
strzelec wrote:
Ja przeczytałem, dość dawno… Pamiętam, że to dosyć odlotowa książka, treść trochę inna niż obiecują opisy na okładce i recenzje. Pamiętam, że autor wszystko w procesie fotografowania naciągał do zen, trochę na siłę – co było dla mnie irytujące. Lepsza książka to “Zen i sztuka oporządzania motocykla”. Tę polecam!!!

Robert Pirsig. Wlasnie zaczalem czytac :)

Member
strzelec wrote:
Ja przeczytałem, dość dawno… Pamiętam, że to dosyć odlotowa książka, treść trochę inna niż obiecują opisy na okładce i recenzje. Pamiętam, że autor wszystko w procesie fotografowania naciągał do zen, trochę na siłę – co było dla mnie irytujące. Lepsza książka to “Zen i sztuka oporządzania motocykla”. Tę polecam!!!

Dzięki za info, szkoda kasy na niepotrzebne sprawy skoro można ją wykorzystać lepiej.

Member

Pod wpływem wątku i zapytania Szekzby`ego wróciłem do tej książki. Przeczytałem szybko, bo to objętość większego artykułu, więc poleciało. I tak nie ma co czytać, bo nowości w literaturze foto nie uświadczysz ostatnio.

Za drugim razem czyta się dokładniej. To pozycja z potrzebnej dla mnie dziedziny: sztuki widzenia! Podoba mi się koncepcja “trzeciego efektu” w fotografii i doświadczania satori. Więcej nie zdradzę, bo może ktoś przeczyta tę książkę. Treść może i rozczarować niektórych (w tym mnie, choć za drugim razem mniej), ale na pewno pobudza myślowo…

A dla miłośników zen – przypowieść, od której rozpoczyna się książka:
Facet nadział się na tygrysa, ucieka i rzuca się w urwisko – łapie się pnącza, ale niedobrze: pierwszy tygrys na krawędzi urwiska, a drugi przyczaił się na dole. Do tego dwie paskudne myszy podgryzają pnącze – za chwile nie wytrzyma! Facet ma trzy wyjścia: albo ruch w dół, albo w górę, albo inna katastrofa. Nagle spostrzega obok rosnący na skale krzaczek dorodnych, soczystych truskawek. Jedną ręką trzyma się pnącza, drugą zrywa apetyczne truskawki i zajada się nimi. Opowieść kończy się w momencie, gdy nasz bohater powtarza z zachwytem: “Ach, jakaż była słodka…”

To tyle. Choć to chyba OT, to opowieść przytoczyłem, bo moim zdaniem jest i ładna i mądra – co jak wiadomo w rzeczywistości występuje dość rzadko (wyjątkiem jest moja żona i koleżanki z forum) :-)

PS. Szekzby, jak będziesz w Wawie, to książkę mogę pożyczyć, albo odezwij się na priva to wyślę.

Viewing 4 reply threads
  • You must be logged in to reply to this topic.