Neffos C7 to drugi telefon firmy TP Link, który zagościł w naszej redakcji. Należy on do średniej półki smartfonów, kupić go można za mniej więcej 500 zł. Wyposażony został w czterordzeniowy procesor, 2GB pamięci RAM i 16GB pamięci wbudowanej. Obsługuje również karty microSD do pojemności 128GB. Ekran ma przekątną prawie 5,5 cala i rozdzielczość 1280×720 pikseli (czyli HD). Urządzenie ma też dwa aparaty cyfrowe, ten z tyłu charakteryzuje się rozdzielczością 13 megapikseli, ten z przodu 8 megapikseli. Moduł tylnego aparatu umieszczony jest lewym górnym rogu, zapewne dlatego, że na środku tylnego panelu, ta gdzie najczęściej znajduje się obiektyw aparatu w smartfonach znalazł się czytnik linii papilarnych.
Telefon pozwala na zainstalowanie dwóch kart SIM, ale niestety mamy do wyboru – albo SIM, albo karta pamięci microSD. Niestety nie ma zainstalowanego modułu NFC ale przynajmniej port USB pracuje w trybie OTG (On the Go), pozwalającym m.in. na wykorzystanie telefonu jako wężyka spustowego.
Wizualnie telefon sprawia bardzo dobre wrażenie. Choć obudowa wykonana jest z plastiku na pierwszy rzut oka wydaje się być metalowa, jest porządnie wykonana, nie trzeszczy i nie rozłazi się. Naprawdę kawał dobrej roboty.
Z fotograficznego punktu widzenia ekran działa całkiem sprawnie – oferuje około 90% pokrycia przestrzeni sRGB, a różnice w wyświetlanych kolorach w stosunku do zakładanych w przestrzeni sRGB (w której cały Internet funkcjonuje, a przynajmniej powinien) w zasadzie nie przekraczają delta E na poziomie 5. Ekran nie oszałamia feerią barw, jak to jest w przypadku wyświetlaczy OLED, ale z drugiej strony da się na nim oglądać zdjęcia.
Tylny aparat, ten o większej rozdzielczości wyposażony jest w obiektyw o jasności 2.0 i ogniskowej rzeczywistej 4 mm i sensor prawdopodobnie Sony Exmor RS o wymiarach 4,7×3,5mm – przelicznik ogniskowej wynosi 7,4x. Ostrość ustawiana jest za pomocą układu z detekcją fazy, więc sam proces jest bardzo szybki. Należy pamiętać, że przy takiej ogniskowej rzeczywistej odległość hiperfokalna nawet przy stosunkowo jasnym obiektywie f/2,0 wynosi około 2 metrów, więc autofokus nie musi mieć zbyt dużego zakresu.
Aparat pod względem odwzorowania kolorów najlepiej radzi sobie z odcieniami skóry, najgorzej z barwami sztucznymi takimi jak intensywny niebieski, czy turkusowy. Zdjęcia są mocno ocieplane (o jakieś 800-1000K). Jako narzędzie do fotografowania szału nie ma.
Możliwości aparatu nie są jakoś mocno wyśrubowane, na przykład maksymalna czułość kończy się na ISO 2500. Z drugiej strony po matrycy wielkości łebka od zapałki wiele spodziewać się nie można.
Jako narzędzie dla fotografa Neffos C7 sprawdzi się wszędzie tam, gdzie nie potrzebujemy NFC, a więc z aparatami pozbawionymi modułu Wi-Fi, które w zasadzie wszystkie mając Wi-Fi mają NFC (wyjątek stanowią Olympusy). Port USB działający w trybie OTG pozwoli na zdalne sterowanie aparatem, czy pomoże awaryjnie wysłać zdjęcia z karty gdzieś do Internetu (np. na dysk Google).
Generalnie jak za pieniądze jakie trzeba za C7 zapłacić, telefon jest całkiem OK.
Brak komentarzy do "Test: Neffos C7"