Neffos X9 to trzeci telefon firmy TP Link, który zagościł w naszej redakcji. Należy on do średniej półki smartfonów, kupić go można za mniej więcej 600 zł. Ekran ma przekątną prawie 6 cali i rozdzielczość 1440×720 pikseli (czyli HD+). Urządzenie ma też trzy aparaty cyfrowe, dwa z tyłu o rozdzielczości po 13 megapikseli, ten z przodu ma 8 megapikseli. Dwa aparaty z tyłu to sposób wybrnięcia z problemu jakim jest konieczność zachowania małych rozmiarów obiektywu i jednocześnie umożliwienie zmiany ogniskowej – po prostu jeden z nich ma obiektyw szerokokątny, drugi jest umiarkowanym teleobiektywem. Zdjęcia z obydwu aparatów są łączone elektronicznie, więc można zabawić się z głębią ostrości. Moduł tylnych aparatów umieszczony nad czytnikiem linii papilarnych. Przez kilkanaście dni przez które używaliśmy tego telefonu zdarzało się trafić palcem w obiektyw, ale zapewne to kwestia wprawy. Wyposażono go w czterordzeniowy procesor, 3GB pamięci RAM i 32GB pamięci wbudowanej. Obsługuje również karty microSD do pojemności 128GB.
Telefon pozwala na zainstalowanie dwóch kart SIM, ale podobnie jak w poprzednich modelach mamy do wyboru – albo SIM, albo karta pamięci microSD. Niestety nie ma też zainstalowanego modułu NFC. Port USB pracuje w trybie OTG (On the Go), pozwalającym m.in. na podłączenie aparatu.
Z fotograficznego punktu widzenia, podobnie jak w modelu X9 ekran działa całkiem sprawnie – oferuje około 90% pokrycia przestrzeni sRGB, a różnice w wyświetlanych kolorach w stosunku do zakładanych w przestrzeni sRGB (w której cały Internet funkcjonuje, a przynajmniej powinien) w zasadzie nie przekraczają delta E na poziomie 5,5 i to tylko w trzech przypadkach z tablicy X-Rite Color Checker.
Aparat pod względem odwzorowania kolorów najlepiej radzi sobie z odcieniami skóry, najgorzej z barwami sztucznymi takimi jak intensywny niebieski, czy turkusowy – dokładnie tak jak w przypadku C7. Zdjęcia są mocno ocieplane (o jakieś 800-1000K). Jako narzędzie do fotografowania szału nie ma.
Możliwości aparatu nie są jakoś mocno wyśrubowane, na przykład maksymalna czułość kończy się na ISO 3200. Z drugiej strony po matrycy wielkości łebka od zapałki wiele spodziewać się nie można. Zresztą jeśli ktoś poważnie zajmuje się fotografią nie będzie na poważnie używał telefonu do robienia zdjęć. Za to jako narzędzie wspomagające pracę fotografa X9 sprawdzi się całkiem nieźle.
Brak komentarzy do "Test: Neffos X9"